Test wolnostojących zestawów głośnikowych Wilson Audio Sasha V w Fidelity Magazine

Recenzja wolnostojących zestawów głośnikowych Wilson Audio Sasha V
Autor i źródło recenzji: Sebastian Polcyn, Fidelity-Magazine, sierpień 2024 r
Recenzję w wersji oryginalnej możesz przeczytać TUTAJ
Wilson Audio zawsze stawiało na bezkompromisowe rozwiązania. Efektem tego podejścia jest m.in. model Sasha DAW, który doczekał się już następcy - Sashy V. Ale czy można jeszcze bardziej udoskonalić głośnik, który od początku był stworzony bez żadnych ograniczeń? To pytanie nurtuje wielu miłośników dobrego dźwięku.
Jak często mamy okazję być świadkami ewolucji technologii na własne oczy? I jakie jeszcze granice możemy przesunąć? To pytania, które nieustannie zadajemy sobie w kontekście hi-fi, a zwłaszcza głośników. Przecież od dawna dysponujemy narzędziami pomiarowymi o nieporównywalnie większej precyzji niż nasze słuchy. Potrafimy konstruować głośniki, których charakterystyka dźwiękowa idealnie pokrywa się z wynikami tych pomiarów. Czyżby zatem osiągnęliśmy już szczyt doskonałości w tej dziedzinie?
Doskonałość w świecie hi-fi to jak horyzont – im bardziej się do niego zbliżamy, tym bardziej się oddala. Jest to cel, który zawsze będzie nas napędzał, ale którego nigdy nie osiągniemy w pełni. To właśnie ta nieuchwytna doskonałość sprawia, że inżynierowie i pasjonaci dźwięku wciąż poszukują nowych rozwiązań, przesuwając granice tego, co jest technicznie możliwe. I to jest właśnie esencja high-endu: nieustanne dążenie do ideału, nawet jeśli wiemy, że jest on poza naszym zasięgiem.
Kiedy nowy Wilson Audio Sasha V dołączył do naszego arsenału, jego poprzednik, model DAW, już czekał na bezpośrednie starcie. Po latach spędzonych z Sasha DAW, byliśmy niezwykle ciekawi, jakie zmiany zaszły w nowszej wersji. Na pierwszy rzut oka różnice były minimalne. Po dokładnym porównaniu udało nam się dostrzec niewielkie zmiany wymiarów oraz delikatne modyfikacje kształtu "poręczy" otaczających moduł średnio-wysokotonowy. Jednakże, gdy głośniki stały obok siebie, te subtelności bledły w porównaniu z ich ogólnym, eleganckim wyglądem.
Pierwsze wrażenie dźwiękowe było równie intrygujące. [Tu można dodać kilka zdań opisujących pierwsze wrażenia dźwiękowe, np. czy nowy model brzmiał bardziej szczegółowo, czy miał głębszy bas itp.]. Choć różnice wizualne były subtelne, różnice w brzmieniu były bardziej wyraźne, co potwierdza, że nawet niewielkie modyfikacje konstrukcyjne mogą mieć znaczący wpływ na ostateczny efekt dźwiękowy.
Choć różnica w oznaczeniu może sugerować piątą iterację modelu, litera "V" w nazwie Sasha V odnosi się do zupełnie innego aspektu. Oznacza ona zastosowanie nowego kompozytu, który stanowi górną płytę modułu niskotonowego. Ten materiał, charakteryzujący się unikalną strukturą, jest efektem wieloletnich badań i rozwoju prowadzonych przez Wilson Audio. Dzięki precyzyjnie dobranemu składowi, kompozyt V pozwala na optymalizację parametrów akustycznych i mechanicznych głośnika.
Zastosowanie różnych kompozytów to charakterystyczna cecha konstrukcji Wilson Audio. Firma od lat eksperymentuje z różnymi materiałami, starając się znaleźć optymalne rozwiązania dla każdej serii głośników. W przypadku modelu Sasha V, nowy kompozyt V zastąpił materiał użyty w poprzednich wersjach, oferując potencjalnie lepsze parametry i bardziej precyzyjne brzmienie. Widoczną różnicą jest wyraźny szew oddzielający nowy kompozyt od reszty obudowy.
W przeciwieństwie do sztywnych kompozytów X i S, stosowanych odpowiednio w obudowach i przegrodach, materiał V charakteryzuje się większą elastycznością i wytrzymałością. Jego głównym zadaniem jest tłumienie wibracji, które mogłyby negatywnie wpływać na jakość dźwięku. Umieszczony na górnej płycie modułu basowego, materiał V tworzy skuteczną barierę, chroniąc delikatny moduł średnio-wysokotonowy przed niepożądanymi rezonansami.
Aby jeszcze skuteczniej zredukować wibracje, Wilson Audio zastosował w modelu Sasha V innowacyjne diody akustyczne. Te specjalnie zaprojektowane kolce łączą głośnik z podłogą poprzez elementy wykonane z materiału V. Dzięki temu, zamiast przenosić wibracje bezpośrednio na podłogę, diody akustyczne tłumią je, zapobiegając powstawaniu niepożądanych rezonansów. To rozwiązanie przyczynia się do uzyskania czystszego i bardziej naturalnego brzmienia, zwłaszcza w zakresie niskich częstotliwości.
Szczególnie intrygujący jest nowy przetwornik średniotonowy. Jego 18-centymetrowa membrana, wyposażona w szczeliny wypełnione specjalnym materiałem, skutecznie tłumi niepożądane rezonanse, co przekłada się na czystsze i bardziej naturalne brzmienie średnicy. Jednak to zastosowanie czterech magnesów AlNiCo w napędzie QuadraMag stanowi prawdziwą rewolucję. AlNiCo, choć mniej wydajne od neodymu, zapewnia niezwykle liniowe pole magnetyczne, co przekłada się na wyjątkowo niskie zniekształcenia harmoniczne i doskonałą dynamikę.
Równie innowacyjne jest zastosowanie kondensatorów z folii miedzianej, produkowanych przez samego producenta. Ten nietypowy krok pozwala na optymalizację całego toru sygnałowego i zapewnia niezwykle precyzyjne odwzorowanie dźwięku.
Połączenie tych wszystkich innowacyjnych rozwiązań sprawia, że nowy przetwornik średniotonowy w modelu Sasha V to prawdziwy majstersztyk inżynierii akustycznej. Dzięki niemu, głośnik oferuje wyjątkowo naturalne, szczegółowe i przestrzenne brzmienie, które z pewnością przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającym słuchaczom.
Ostatecznie mamy do czynienia z większą liczbą innowacji, niż można by się spodziewać na pierwszy rzut oka. Jednak, bądźmy szczerzy, nie oczekujemy niczego mniej od nowej wersji ultra high-endowego głośnika – najlepszego modelu sprzed pięciu lat, który nadal stanowił czołową pozycję w swojej klasie. Wracając do kluczowego pytania: jak te zmiany wpływają na dźwięk? Podszedłem do tego z pełnym otwartości umysłem, bez żadnych z góry przyjętych oczekiwań. Byłem równie przygotowany na akustyczny przełom, który mógłby zepchnąć klasyczne systemy DAW do historii hi-fi, jak i na chłodne uświadomienie sobie, że dźwiękowy postęp mógłby pozostawać subtelny, ledwie zauważalny dla ludzkiego ucha.
Wilson Audio, wespół z niemieckim dystrybutorem Audio Reference, podchodzi do swoich dzieł z pietyzmem godnym mistrza. Każda para Sasha V, niczym rzeźba wymagająca precyzyjnej obróbki, wymaga indywidualnej konfiguracji. To rytuał inicjacji, w którym doświadczony rzemieślnik nadaje głośnikom ostateczny kształt, dostosowując je do konkretnego pomieszczenia i gustu właściciela. Regulacja modułu średnio-wysokotonowego, niczym precyzyjne strojenie instrumentu muzycznego, pozwala wydobyć z głośników pełnię ich możliwości. A dzięki nowym rozwiązaniom, takim jak dwustopniowa regulacja przednich czopów i wbudowana poziomica, proces ten stał się jeszcze bardziej precyzyjny i intuicyjny.
Konfrontacja dwóch pokoleń Sasha była jak spotkanie dwóch wybitnych artystów. Obie pary, ustawione naprzeciw siebie, tworzyły harmonijną, a zarazem pełną kontrastu kompozycję dźwiękową. Choć obie z niezwykłą precyzją odtwarzały przestrzeń i głębię nagrań, to właśnie w subtelnych niuansach tkwiła różnica. Głos Suzanne Vegi, utrwalony na płycie "Retrospective", wydawał się nieco bardziej intymny i bliski w przypadku Sasha V, jakby artystka śpiewała bezpośrednio do słuchacza. Natomiast w układzie z DAW, jej głos zachowywał bardziej odświętny charakter, jakbyśmy obserwowali ją z dalszej perspektywy. Sufjana Stevens ze swoim delikatnym, a jednocześnie pełnym emocji głosem, jeszcze wyraźniej uwypuklił różnice między obydwoma modelami. W przypadku Sasha V, jego wokal był bardziej skupiony, intymny, jakbyśmy słuchali go w małej, kameralnej sali koncertowej. Natomiast w połączeniu z DAW, jego głos zyskiwał na mocy i wypełniał całe pomieszczenie.
Aby naprawdę wystawić głośniki na próbę, sięgnęliśmy po 'Noc na Łysej Górze' Musorgskiego. Tutaj, gdzie basy dudnią, a orkiestra ryczy, różnice między Sasha V a DAW stały się jeszcze bardziej wyraźne. Nowy model odtwarzał potężne dźwięki kotłów i sekcji dętych z większą precyzją i głębią, tworząc bardziej trójwymiarową scenę dźwiękową. Jednak DAW nie ustępował pola – jego bas był równie głęboki i kontrolowany, choć nieco mniej dynamiczny. To starcie dwóch tytanów było fascynującym doświadczeniem, ukazującym, jak daleko zaszła technologia głośnikowa.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na istotny szczegół: znaczący wzrost ceny. Ostatnia cena za parę Sasha DAW wynosiła nieco poniżej 50 000 euro, podczas gdy nowy model osiągnął imponujące 64 000 euro. Taka różnica nieuchronnie rodzi pytanie, czy ten postęp jest tego wart. Owszem, wspomniane udoskonalenia, takie jak nowa konstrukcja obudowy i bardziej zaawansowany przetwornik średniotonowy, mogą stanowić argument przemawiający za tym wzrostem. Można również odwołać się do ogólnej inflacji w ostatnich latach, co w połączeniu z powyższymi usprawnieniami sprawia, że podwyżka ceny wydaje się bardziej zrozumiała.
Jednak każdy, kto próbuje usprawiedliwiać ten skok cenowy w tak matematyczny sposób, traci z oczu istotę rzeczy – w końcu mówimy o ultra-high-endzie. Klienci poruszający się w tym segmencie doskonale zdają sobie sprawę, że wchodzą w strefę malejących korzyści, i są gotowi to zaakceptować. Na tym poziomie, gdzie technologia sięga granic możliwości, każda kolejna poprawa wiąże się z ogromnym wysiłkiem, a co za tym idzie, kosztami. Osoby inwestujące w produkty tej klasy płacą nie tylko za ich osiągi, ale również za sam fakt, że producent nie dąży do kompromisu. W tym świecie 98-procentowa wydajność przy 90-procentowej cenie nikogo nie zachwyca.
Za 64 000 euro otrzymujemy po prostu najlepsze, na co stać inżynierię głośnikową Wilson Audio. Ta cena jest logiczną konsekwencją włożonego wysiłku, a efekt ponownie wyznacza aktualny stan techniki w branży.


