Test wolnostojących zestawów głośnikowych Wilson Audio Sabrina V w AudiophileStyle

Recenzja wolnostojących zestawów głośnikowych Wilson Audio Sabrina V
Autor i źródło recenzji: Chris Connaker, AudiophileStyle, lipiec 2025 r.
Oryginał możesz przeczytać TUTAJ.
Czasami po prostu bardziej sensowne jest wsiąść w samolot i polecieć na miejsce odsłuchu, niż sprowadzać kolumny do domu – zamawiać ekipę do wniesienia sprzętu do pokoju odsłuchowego, przestawiać aktualny zestaw, ustawiać nowe kolumny, słuchać, a potem cały proces odwracać. Zwłaszcza gdy miejscem docelowym jest Santa Monica w Kalifornii, a gospodarzem – salon The Audio Salon. W takim przypadku wybór jest oczywisty. Dopełnieniem całości była możliwość spędzenia kilku godzin w towarzystwie klientów The Audio Salon, którzy – podobnie jak ja – czerpią ogromną przyjemność z muzyki, sprzętu hi-fi i samego obcowania z tą wspaniałą pasją.
W sobotę The Audio Salon zorganizował prezentację nowego modelu kolumn Wilson Audio Sabrina V, we współpracy z dCS, D’Agostino, Transparent i HRS. Jak na standardy tego miejsca było to spotkanie kameralne i swobodne, co pozwoliło każdemu z uczestników spędzić sporo czasu w fotelu odsłuchowym, z własnymi nagraniami. Wiedząc, że następnego dnia będę miał cały salon dla siebie, sobotę poświęciłem głównie na słuchanie muzyki wybranej przez innych oraz rozmowy – zarówno ze znajomymi klientami, których spotykam tu od lat, jak i z nowymi osobami, które odwiedziły The Audio Salon po raz pierwszy.
Siedząc w tylnej części sali, mogłem dobrze zapoznać się z brzmieniem Sabrina V, napędzanych przez zintegrowany wzmacniacz D’Agostino Pendulum, z sygnałem dostarczanym przez nowy przetwornik cyfrowo-analogowy dCS Lina DAC X, a całość spięta okablowaniem Transparent XL. Choć w pomieszczeniu odsłuchowym znajdowały się również przetwornik dCS Varese oraz monobloki Ypsilon Hyperion, doceniłem dobór komponentów użytych w tym konkretnym systemie. Wykorzystanie podstawowych modeli DAC-a, wzmacniacza i kolumn od renomowanych producentów pozwoliło wszystkim przekonać się, jak wiele można osiągnąć dzięki firmom, które nie idą na ilość, lecz oferują technologię i jakość wykonania wywodzącą się z najwyższych modeli.
Niedziela – Sam na sam w The Audio Salon
Zawsze uwielbiałem wzmacniacze D’Agostino i nawet opisywałem je przy okazji wspomnień o najlepszym dźwięku, jaki kiedykolwiek słyszałem na wystawie audio (link). Tym razem jednak, podczas wizyty w The Audio Salon, całkowicie skupiłem się na nowych kolumnach Sabrina V. Chciałem usłyszeć je przy możliwie najmniejszej liczbie zmiennych.
Dobrze znam salę odsłuchową The Audio Salon, przetworniki DAC marki dCS (choć nie konkretnie model Lina DAC X) oraz okablowanie Transparent. Aby warunki zbliżyć jak najbardziej do mojego własnego systemu, zwróciłem się do dwóch osób, które mogły mi to umożliwić.
Pomimo krótkiego terminu, Vinnie Rossi przesłał do The Audio Salon zintegrowany wzmacniacz Brama drugiej generacji, abym mógł go wykorzystać podczas mojej dłuższej, prywatnej sesji odsłuchowej w niedzielę. W swoim domowym systemie korzystam z monobloków i przedwzmacniacza Brama drugiej generacji, współpracujących z kolumnami Wilson Audio Alexia V, przetwornikiem dCS Rossini APEX i okablowaniem Transparent. Uznałem, że zintegrowany Vinnie Rossi idealnie sprawdzi się w zestawieniu z kolumnami Sabrina V, przetwornikiem dCS Lina DAC X i przewodami Transparent. Na szczęście – nie pomyliłem się ani trochę.
Skontaktowałem się również z Mitchem Barnetem (@mitchco) z Accurate Sound. Mitch to prawdziwy mistrz w dziedzinie cyfrowej korekcji akustyki pomieszczenia, z którym współpracuję od wielu lat. Jego praca jest tak skuteczna, że czasem trudno mi słuchać muzyki bez zastosowanej korekcji – zbyt wyraźnie słyszę wtedy rezonanse pomieszczenia albo problemy z wyrównaniem czasowym.
Za każdym razem, gdy wprowadzam zmiany w swoim systemie domowym, wykonuję pomiary akustyki pomieszczenia za pomocą Audiolense, a następnie przesyłam dane do Mitcha, który przygotowuje dla mnie spersonalizowane filtry korekcji akustycznej. Wiem na tyle dużo, by mieć świadomość własnych ograniczeń – stworzenie filtrów na najwyższym poziomie zdecydowanie wykracza poza moje umiejętności. Mógłbym samodzielnie opracować przeciętne filtry, ale kto z nas godzi się na przeciętność?
W The Audio Salon, podobnie jak w domu, chciałem całkowicie wyeliminować wpływ pomieszczenia, by usłyszeć wyłącznie znane mi komponenty i nowe kolumny Sabrina V. W sobotni wieczór, późną porą, dokonałem pomiarów za pomocą mikrofonu Earthworks M30, interfejsu Merging Technologies Anubis i oprogramowania Audiolense uruchomionego w Parallels na moim MacBooku Pro. Wysłałem wyniki do Mitcha, a już po krótkim czasie miałem gotowe filtry do załadowania w Roonie i byłem gotów do odsłuchu następnego ranka.
W niedzielę, po przybyciu do The Audio Salon, włączyłem wszystkie komponenty i pozwoliłem im się przez chwilę rozgrzać, zastanawiając się jednocześnie nad wyborem muzyki na najbliższe kilka godzin. Odtwarzana była ona strumieniowo z Qobuza lub z lokalnych zasobów – z serwera Synology NAS działającego pod kontrolą Roona. Roon przesyłał sygnał do przetwornika dCS Lina DAC X przez sieć Ethernet, a ten z kolei przekazywał go analogowo – sygnałem 2 V – do zintegrowanego wzmacniacza Vinnie Rossi. W ustawieniach Lina DAC X wybrałem upsampling do DXD, filtr F1 i Mapper 3. Wzmacniacz Vinnie Rossi był ustawiony na wysoki poziom wzmocnienia (High Gain), choć nie było to konieczne – ale tak właśnie skonfigurowany jest mój domowy system VR.
Z powrotem w fotelu odsłuchowym The Audio Salon – od czego zacząć? Od Begin Again Mayi Delilah, z jej nowego albumu The Long Way Round, wydanego przez Blue Note.
Już od pierwszych uderzeń perkusji i wejścia wokalu kolumny Sabrina V praktycznie zniknęły z pomieszczenia. Utwór otwierają dość głębokie dźwięki gitary basowej, szorstki werbel i organy – wszystkie te elementy zostały oddane z wyraźnym podziałem przestrzennym, jak na dobrze nagranym koncercie na żywo. Sabrina V imponuje zarówno mocą, jak i kontrolą nad basem Johna Jonesa, a jednocześnie pozwala werblowi naturalnie wybrzmieć i ukazać tę chropowatą fakturę, która czyni ten instrument tak porywającym.
W miarę jak utwór się rozwija, główny wokal Delilah, jej wysokie rejestry oraz fortepian Martina Luke’a Browna wspaniale rozbrzmiewają przez przetwornik średniotonowy QuadraMag i tweeter CSC w kolumnach Sabrina. A potem – pojawia się niezwykle nasycone brzmieniowo solo gitarowe, które wręcz wtopiło mnie w rozkładany fotel odsłuchowy. System, który potrafi wywołać we mnie taką reakcję po intensywnych ostatnich dniach – to dokładnie to, czego szukam.
Po eterycznym utworze Mayi Delilah sięgnąłem po mroczny Nothing As It Seems z albumu Binaural zespołu Pearl Jam i podkręciłem głośność na wzmacniaczu Vinnie Rossi Brama Integrated drugiej generacji. Chciałem zanurzyć się w tym utworze, jednocześnie zmuszając wzmacniacz i kolumny do pracy z realistycznie wysokim obciążeniem.
Owszem, to otwierająca partia gitary Mike’a McCready’ego najczęściej przykuwa uwagę słuchaczy, ale dla mnie to jednostajne, hipnotyzujące brzmienie gitary basowej Jeffa Amenta czyni ten utwór wyjątkowym. Te głębokie, niskie dźwięki tworzą fundament, na którym prowadząca gitara może szybować, a rytmiczna dawać złudne poczucie bezpieczeństwa.
Ten kontrast pomiędzy pulsującym basem a zwiewną pracą talerzy perkusyjnych Matta Camerona został przez Sabrina V oddany z pełną swobodą. Nawet przy wysokich poziomach głośności kolumny nie wykazywały żadnych oznak przeciążenia – sekcja rytmiczna pozostała czytelna, a gitarowe solo – ekspresyjne i nieujarzmione. Bez problemu mogłem umiejscowić każdego muzyka na scenie dźwiękowej i po prostu rozkoszować się jednym z moich ulubionych nagrań.
Jedną z rzeczy, które zaskoczyły mnie podczas tego utworu, było odczuwalne drżenie mojego fotela odsłuchowego – efekt działania fal dźwiękowych o niskiej częstotliwości generowanych przez kolumny Sabrina V. To najmniejsze wolnostojące kolumny w ofercie Wilson Audio, a jednak ich ośmiocalowy woofer i wyjątkowo sztywna obudowa, z zastosowaniem nowego materiału H-Material na przedniej ściance, potrafią zaskoczyć nawet takiego audiofila jak ja – przyzwyczajonego do codziennego słuchania muzyki na większym modelu, Alexia V.
Płynne przejście z Pearl Jam do orkiestry symfonicznej Chicago pod batutą Fritza Reinera było dla mnie sposobem na zmianę nastroju i sprawdzenie, jak Sabrina V radzi sobie z delikatnością i dynamiką, oraz czy potrafi oddać emocjonalną głębię muzyki skomponowanej w 1945 roku i zarejestrowanej w 1955 – tak, by poruszyć mnie tu i teraz, w roku 2025.
Koncert na orkiestrę Bartóka, wydany przez RCA Living Stereo i wznowiony w formacie DSD przez Analogue Productions, to jedno z moich ulubionych nagrań. Odtwarzanie go w systemie dCS Lina DAC X > Vinnie Rossi Brama Integrated Gen 2 > Wilson Audio Sabrina V było nie tylko przyjemnością, ale też szansą na ocenę możliwości zestawu przy jednoczesnym pełnym zanurzeniu się w muzyce. Nie ma dla mnie nic gorszego niż demonstracyjne nagrania, które mnie nudzą – zdecydowanie wolę prawdziwą muzykę, która potrafi poruszyć. A to był właśnie ten moment.
Wstęp rozpoczyna się bardzo subtelnie – niemal jakby John Williams ostrzegał widza, że w wodzie czai się rekin, ale jeszcze nie zbliżył się na tyle, by wywołać prawdziwy niepokój. Sabrina V oddaje tę delikatną partię smyczków i fletu z wyjątkową precyzją, fakturą i umiejętnością wciągnięcia słuchacza w muzyczny strumień, który powoli narasta, pulsuje i niepostrzeżenie zbliża się do kulminacji.
Około sześć minut od rozpoczęcia utwór zaczyna się na dobre rozkręcać. Smyczki przypominają misternie tkany jedwab o splocie jodełkowym – wszystko się ze sobą łączy, a jednocześnie słychać wyraźny, żywy akcent smyczków z żywicowanego smyczka, który unosi słuchacza. Następnie wchodzą instrumenty dęte blaszane i rozpoczyna się podróż napędzana przez Sabrina V – potężna, widowiskowa, pełna rozmachu. Pod względem dynamiki Sabrina V oferuje przeżycie znacznie przewyższające to, czego można by się spodziewać po jej wymiarach, wadze czy danych technicznych – zwłaszcza dla niewtajemniczonych.
Sabrina V potrafi również – mówiąc obrazowo – chodzić i żuć gumę jednocześnie. Odsłuch wersji Szeherezady w wykonaniu Reinera i Orkiestry Symfonicznej Chicago, wydanej przez Analogue Productions, to lekcja subtelnego piękna skrzypiec zestawionego z pełną dynamiką całej orkiestry. Naprzemienne przeplatanie się słodyczy partii solowych z orkiestralnym rozmachem służy muzycznemu przekazowi – a przesłanie Rimskiego-Korsakowa zostało przez Sabrina V oddane w sposób wyrazisty i bez cienia wątpliwości.
Kierując się zasadą „nie naprawiaj, jeśli działa doskonale”, sięgnąłem po kolejne nagranie Reinera i Orkiestry Symfonicznej Chicago – Obrazki z wystawy Musorgskiego w aranżacji Ravela, wydane przez Analogue Productions w formacie DSD. Promenade i Gnomus to cztery i pół minuty czystej muzycznej magii w tym systemie. Najbardziej uderzyła mnie absolutna kontrola, jaką wzmacniacz Vinnie Rossi miał nad kolumnami Sabrina V – i precyzja, z jaką Sabrina V oddała gwałtowne pauzy i kontrasty w Gnomus.
Galopujące smyczki, nagłe perkusyjne uderzenie i natychmiastowa cisza – wszystko to było przez Sabrina V przekazane z niesamowitą siłą wyrazu. System nie dodawał od siebie absolutnie nic – słychać było wyłącznie muzykę w aranżacji Maurice’a Ravela, dokładnie tak, jak sam kompozytor by sobie tego życzył: zuchwale, dynamicznie i pełne muzycznego napięcia.
Bas i bębny basowe
Pod koniec niedzielnej sesji odsłuchowej sięgnąłem po kilka utworów z wyraźnie zaznaczonym dołem pasma, które chciałem usłyszeć przez Sabrina V. Nie chodziło mi o klasyczne „a-ha!”, czyli pułapkę w postaci nagrania, które wymaga od systemu ekstremalnych możliwości – dostępnych tylko dla największych subwooferów. Chciałem po prostu sprawdzić, jak Sabrina V radzi sobie z muzyką, której często słucham – gdzie ważną rolę odgrywa bas i bębny basowe.
Na pierwszy ogień poszedł album Bass Club w wykonaniu Reda Mitchella, Isao Suzuki i Tsuyoshiego Yamamoto. Szósty utwór – Alone Together – to prawdziwe dzieło sztuki stworzone przez dwóch kontrabasistów. W interpretacji Sabrina V słychać było fantastyczne rozdzielenie dialogujących ze sobą instrumentów – każdy z nich miał odmienną barwę i zasięg brzmieniowy.
Oczywiście – są fragmenty z ekstremalnie głębokim basem, który wykracza poza możliwości Sabrina V, ale podczas odsłuchu nie brakowało mi absolutnie niczego. To pełnopasmowe kolumny – bez dwóch zdań. Gdybym miał w systemie subwoofer Wilson Audio Submerge, a potem go odłączył, z pewnością odczułbym brak ekstremalnego dołu. Ale to już zupełnie inna sytuacja. Sabrina V schodzą wystarczająco nisko, by zapewnić pełnowartościowy muzyczny przekaz.
Co równie ważne, Sabrina V potrafiła jednocześnie oddać wszystkie detale pomiędzy nutami – jak na srebrnej tacy. Palce przesuwające się po strunach kontrabasu? Obecne. Odgłosy drewnianych instrumentów? Słychać. Dźwięki wydawane przez samych muzyków? Również. Jeśli ktoś szuka realistycznej prezentacji, Sabrina V z powodzeniem ją zapewni.
Odtwarzanie głębokiego basu to jedno, ale odtworzenie bębna basowego z odpowiednim autorytetem – to już inna sprawa. Sięgnąłem po album Live in Munich Bob Reynolds Group, żeby posłuchać zespołu jazzowego w warunkach koncertowych, a także jednego z moich ulubionych perkusyjnych wstępów. Drugi utwór, Chrysalis, rozpoczyna się od minuty i trzydziestu sekund popisowej gry Gene’a Coye’a na zestawie perkusyjnym. To fragment pełen muzykalności, energii i zaangażowania – zwłaszcza gdy odtwarzany przez świetny system audio. W niedzielę, w The Audio Salon, ten utwór miał wystarczająco dużo uderzenia i faktury, by zabrzmieć realistycznie i wciągnąć mnie całkowicie – niemal na krawędź fotela. Sabrina V oddała go równie dobrze – a może i lepiej – niż jakiekolwiek kolumny o podobnych gabarytach, które miałem okazję usłyszeć.
Podsumowanie
Wczesnym niedzielnym wieczorem byłem już zupełnie wyczerpany. Wciąż powtarzałem sobie, że muszę wstać i sięgnąć po butelkę Pellegrino z lodówki – ale nie mogłem przestać słuchać. Choć obcowanie z ulubioną muzyką w doskonałym systemie audio jest niezwykle przyjemne, relaksujące i angażujące, to potrafi też wyczerpać – bo przez cały czas myślę o tym, jak przełożyć to doświadczenie na słowa dla społeczności Audiophile Style. Żyję muzyką – i dzieleniem się nią z innymi.
Postanowiłem zakończyć odsłuch utworem Living Proof zespołu The War on Drugs. Końcówka tego nagrania jest absolutnie piękna – podobnie jak cały mój dzień spędzony z kolumnami Wilson Audio Sabrina V, zasilanymi wzmacniaczem Vinnie Rossi Brama Integrated drugiej generacji i przetwornikiem dCS Lina DAC X.