Test systemu muzycznego dCS Varese w Stereophile

Recenzja ultra-hi-endowego systemu muzycznego dCS Varèse
Autor i źródło recenzji: Jason Victor Serinus, Stereophile, maj 2025 r.
W kameralnym stowarzyszeniu "Off-Islanders Audio Society" magia systemu dCS Varèse Music System (267 500 dolarów w wersji podstawowej; 305 000 dolarów z transportem CD/SACD) objawiła się w pełni. Jeden z członków poprosił o odtworzenie utworu „Splendido Sundance” w wersji 24/192, pochodzącego z albumu Saturday Night in San Francisco (24/192 FLAC, Columbia-Legacy/Qobuz), wykonanego przez Al Di Meolę, Johna McLaughlina i Paco de Lucíę, nagranego na żywo w Warfield Theatre 6 grudnia 1980 roku.
Miałem okazję uczestniczyć w prezentacji remasteru tego nagrania na winylu, którą poprowadził współtwórca albumu, Abey Fonn, w pokoju wystawowym Audio Reference podczas High End Munich 2024. Wykorzystany system – absolutna czołówka – obejmował gramofon VPI Titan, przedwzmacniacz D'Agostino Relentless oraz monobloki Relentless 800, przedwzmacniacz gramofonowy VTL TP-6.5 Series II Signature, kolumny Wilson Audio XVX, okablowanie Nordost, generator prądu Stromtank i trzyczęściowy system muzyczny dCS Vivaldi APEX – zupełnie nowy i jeszcze nieoficjalnie prezentowany.
Ponieważ wiele z tych komponentów, bądź ich mniejszych odpowiedników, znajduje się w moim systemie referencyjnym – korzystam z monobloków D'Agostino Momentum M400 MxV i przedwzmacniacza Relentless, systemu dCS Vivaldi APEX, kolumn Wilson Audio Alexia V z subwooferami Lōke, okablowania Nordost oraz generatora mocy Stromtank S-4000 MK II XT – charakterystyka brzmieniowa tego zestawienia była mi dobrze znana.
To, co wyraźnie odróżniało moją domową konfigurację, to fakt, że zamiast gramofonu VPI Titan czy systemu dCS Vivaldi APEX, wykorzystaliśmy serwis Qobuz do przesyłania cyfrowej wersji albumu w jakości 24/192, odtwarzanej przez pięć podstawowych modułów systemu dCS Varèse Music System. Jeszcze bardziej niż podczas prezentacji na High End Munich, słyszałem trzy wyraźnie rozdzielone gitary – każda z unikalnym kolorem brzmienia i barwą – rozlokowane na szerokiej scenie dźwiękowej.
Dźwięk mógł momentami wydawać się nieco krzykliwy – taka jest specyfika tego wyjątkowego nagrania live – ale każda nuta była absolutnie czysta i (znów to słowo) wyraźna. Gdy w drugiej połowie siedmiominutowego utworu trzej mistrzowie sięgnęli granic swoich możliwości, wystrzeliwując więcej dźwięków, niż ktokolwiek byłby w stanie policzyć bez pomocy Ala, każda z tych nut pozostała nieskazitelnie klarowna. Nie wychwyciłem żadnych zniekształceń – niczego, co mogłoby odwrócić uwagę od mistrzostwa trzech gitarowych wirtuozów w szczytowej formie oraz emocji, jakie wspólnie kreowali. To było coś niezwykłego – prawdziwe objawienie.
Jeszcze zanim przyjechał, by zainstalować pięcioczęściowy system Varèse, Emron Mangelson, dyrektor dCS Americas, zapytał, czy mógłbym pozostawić system Vivaldi APEX na moim podwójnym stojaku podczas instalacji Varèse’a. W dość rozwlekły sposób zasugerował, że bez możliwości bezpośredniego porównania może być mi trudno w pełni uchwycić różnice między tymi dwoma systemami.
Po spędzeniu wielu godzin z systemem Varèse – zarówno w moim pokoju odsłuchowym, jak i podczas całodniowej wizyty w siedzibie dCS w Cambridge – muszę nie zgodzić się z Mangelsonem. Im dłużej obcuje się z Varèse, tym bardziej ujawnia się jego wyjątkowa, wyrazista magia.
Geneza Varèse
Gdy w 2022 roku recenzowałem główną aktualizację DAC-a Vivaldi APEX – aktualizację, która dostępna jest także dla innych przetworników cyfrowo-analogowych dCS – dowiedziałem się, że w czasie lockdownu związanego z pandemią COVID w Wielkiej Brytanii, dwie kluczowe postacie techniczne firmy dCS – dyrektor ds. rozwoju produktu Chris Hales oraz dyrektor techniczny Andy McHarg – zaczęły eksplorować sposoby udoskonalenia autorskiej technologii Ring DAC.
Hales powiedział mi wówczas, że nie chodziło o konkretny projekt, ale kiedy natrafił na coś, co uznał za obiecujące, zaprezentował to zespołowi, by każdy w firmie mógł tego posłuchać. Jak wyjaśnił, efektem tych prac była znacząca aktualizacja APEX.
To, czego Hales mi wtedy nie zdradził, było objęte pełną tajemnicą. W rzeczywistości równolegle trwały intensywne prace nad zupełnie nową architekturą DAC, które ostatecznie doprowadziły do powstania monofonicznych przetworników wchodzących w skład systemu muzycznego Varèse. Jednak kiedy pierwsze prototypy, nazwane APEX, trafiły na płytkę testową i okazało się, jak znakomite prezentują parametry pomiarowe, zespół zdecydował się udostępnić tę technologię obecnym użytkownikom przetworników dCS, na długo przed oficjalną premierą systemu Varèse.
Jak wyjaśnia James Cook, menedżer ds. marketingu produktów dCS, w filmie opublikowanym na naszym kanale YouTube, aktualizacja APEX obejmuje całkowicie nowy stopień wyjściowy, usprawnienia w zakresie transmisji sygnałów zegarowych i zasilania, a także inne udoskonalenia. Cook tłumaczy również, w jaki sposób architektura Mono DAC eliminuje przesłuchy między kanałami oraz dlaczego zastosowanie oddzielnych przetworników, zasilaczy i transformatorów dla każdego kanału przekłada się na znacząco lepszą wydajność.
– Wszystkie analogowe obwody wyjściowe są zasadniczo identyczne w wersjach Vivaldi APEX i Varèse Mono DAC – powiedział Cook. – Ale przetworniki Mono DAC wynoszą wydajność Varèse na zupełnie nowy poziom, dzięki licznym udoskonaleniom w zasilaniu i konstrukcji mechanicznej. Na przykład każda obudowa została zaprojektowana tak, by jeszcze skuteczniej izolować wnętrze od wszelkich wibracji, a interfejs ACTUS (Audio, Control & Timing Unified System) umożliwia przeniesienie części procesów obliczeniowych do rdzenia, co znacząco poprawia ogólną stabilność i precyzję działania systemu.
Dlaczego Varèse?
Dlaczego do istniejącej linii komponentów nazwanych na cześć znanych kompozytorów – Bartóka, Rossiniego i Vivaldiego (poprzedzonych przez Elgara, Deliusa, Verdiego, Scarlattiego, Paganiniego i Pucciniego) – dodać model nazwany imieniem Varèse’a? Rozmowy na ten temat przyniosły wiele odpowiedzi. W skrócie: kompozycje Edgarda Varèse’a, który integrował elektronikę i nietypowe instrumenty w radykalnie modernistycznym pejzażu dźwiękowym, popchnęły muzykę klasyczną w stronę przyszłości. Varèse inspirował twórców muzyki poważnej, rockowej, popowej i elektronicznej – i to właśnie jego nazwisko dCS wybrało, by podkreślić, że ich nowy flagowiec jest zwrócony ku przyszłości cyfrowego audio: w zakresie doświadczenia użytkownika, projektowania mechanicznego i przemysłowego oraz samego brzmienia.
Czym jest Varèse
System Varèse może składać się z maksymalnie sześciu komponentów. Każdy z nich wyposażony jest w pojedynczą, dyskretną diodę LED na froncie – migającą przy przejściu z trybu czuwania do aktywnego – mały przycisk standby/power ukryty pod środkową częścią panelu przedniego oraz główny wyłącznik sieciowy umieszczony obok złącza IEC 15A z tyłu.
Pierwsze dwie jednostki to monofoniczne przetworniki cyfrowo-analogowe – po jednym na kanał – wykorzystujące nową technologię Differential Ring DAC. Każdy zawiera transformator zasilający, specjalnie opracowaną topologię regulatorów napięcia, obwody wtórne oraz analogowy stopień wyjściowy. Zasilacz każdego z przetworników Mono DAC zaprojektowano tak, by zapewnić optymalną pracę w trybie wspólnym na zbalansowanym wyjściu.
Każdy przetwornik cyfrowo-analogowy Mono wyposażony jest w dwa transformatory, zaprojektowane specjalnie dla systemu Varèse. Opracowane we współpracy z wieloletnim partnerem dCS w zakresie produkcji transformatorów – którego zakład znajduje się zaledwie trzy mile od fabryki dCS – transformatory te pełnią odrębne funkcje: jeden z nich dedykowany jest torowi analogowemu, drugi – innej konstrukcji – zasila układy cyfrowe.
Przetworniki Mono DAC realizują wyłącznie konwersję cyfrowo-analogową; wszystkie pozostałe procesy przetwarzania obsługiwane są przez Core, zegar główny lub interfejs użytkownika/wyświetlacz (opisane poniżej). Szczegółowe informacje na temat Mono DAC-ów można znaleźć w wywiadzie z Davidem Stevenem, dyrektorem zarządzającym dCS.
Trzeci moduł: Core
Trzecia obudowa to Core – komponent określany przez dCS jako „serce” systemu muzycznego Varèse. To największy element zestawu, odpowiadający za szereg kluczowych operacji: obsługę wejść audio, konwersję sygnału, nadpróbkowanie, kształtowanie szumu, filtrowanie oraz streaming. Core przejmuje większość „ciężkiej pracy” obliczeniowej systemu Varèse, odciążając Mono DAC-i i ich zasilacze od procesów generujących zakłócenia i zmniejszając zużycie energii.
Moduł ten zawiera zintegrowany streamer sieciowy, który – wraz z nową aplikacją dCS Mosaic ACTUS – umożliwia przesyłanie sygnału PCM do 24/384 i DSD aż do poziomu DSD512. Umożliwia również automatyczne nadpróbkowanie sygnału PCM do DXD (24/352,8 lub 384 kHz), DSD, DSD128, DSD256 lub DSD512.
Moduł Core zawiera dwa procesory i.MX 8. James Cook, z którym spędziłem sporo czasu podczas całodniowej wizyty w siedzibie dCS w Cambridge, określił i.MX 8 jako „system na module” – czyli de facto pełny komputer zamknięty w jednym chipsecie. Jeden z modułów odpowiada za streaming internetowy i obsługę UPnP, drugi natomiast zarządza interfejsem użytkownika ACTUS.
Streaming w Core realizowany jest przy użyciu autorskiego kodu dCS, co daje firmie znaczną elastyczność w implementacji oraz modyfikacji funkcjonalności związanych ze strumieniowaniem. Warto zaznaczyć, że Core nie korzysta z karty streamingowej Stream Unlimited – tę znajdziemy wyłącznie w interfejsie użytkownika (czwarta obudowa, opisana poniżej). Dzięki temu, w przypadku pojawienia się nowej usługi streamingowej, integracja jej z systemem Varèse może nastąpić wyjątkowo szybko.
Na tylnym panelu Core znajduje się osiem unikalnych złączy ACTUS, które umożliwiają mu pełnienie roli centrum komunikacyjnego systemu Varèse. Każdy z pozostałych komponentów systemu łączy się z Core za pomocą tylko jednego przewodu ACTUS. Jedynym portem przypisanym do konkretnego komponentu jest to złącze w lewym dolnym rogu, oznaczone jako „Clock”.
– Mamy dodatkowe porty ACTUS przygotowane z myślą o przyszłych komponentach, w tym nadchodzącym transporcie CD/SACD z serii Varèse – powiedział Cook. – Dobrze mieć zapas możliwości sprzętowych już na etapie projektu.
Moduły dodatkowe
Jeśli w przyszłości pojawią się nowe technologie lub funkcjonalności, dCS będzie mógł udostępnić nowe moduły, które dealerzy z łatwością zainstalują – wystarczy zdjąć jeden z tylnych paneli Core i umieścić nowy moduł w odpowiednim gnieździe. Cały niezbędny kod będzie zawarty w module; nie będzie potrzeby żadnego ręcznego programowania. Oczywiście, dCS planuje również bieżące aktualizacje swojego oprogramowania w razie potrzeby.
Egzemplarz testowy, który otrzymałem, zawierał zupełnie nowy, opcjonalny moduł I/O (wejścia/wyjścia), który umożliwił mi bezpośrednie połączenie mojego zestawu Innuos Statement NG z PhoenixNet przez USB. W początkowym etapie testów dCS opracował nowe oprogramowanie, które pozwoliło mi wreszcie przeprowadzić porównanie streamingu: Statement z aplikacją Innuos Sense i środowiskiem InnuOS kontra system Varèse, wykorzystujący autorską aplikację dCS Mosaic ACTUS i wewnętrzny silnik streamingowy. Więcej na ten temat w dalszej części recenzji.
Czwarta obudowa: Interfejs użytkownika
Czwarty moduł to interfejs użytkownika – wyposażony w kolorowy ekran dotykowy, który pozwala śledzić dane odtwarzania, okładki albumów, kolejki oraz ustawienia systemowe. Urządzenie wyposażono w antenę Bluetooth i pełną integrację z pilotem Varèse oraz aplikacją dCS Mosaic ACTUS.
Obudowa piąta: Zegar główny
Piąty moduł systemu Varèse to zegar główny, który wykorzystuje nowe protokoły ACTUS oraz opatentowaną technologię Tomix, zapewniającą najwyższą precyzję taktowania w ramach systemów dCS.
Technologia zegara Tomix powstała z potrzeby zapewnienia idealnej synchronizacji monofonicznych przetworników cyfrowo-analogowych – tak, by próbki sygnału lewego i prawego kanału były konwertowane w tym samym czasie, bez żadnych przesunięć czasowych. Ponieważ wszystkie sygnały audio przechodzą przez Core i tam są przetwarzane, konieczne było precyzyjne znakowanie każdej próbki czasem. Odpowiedzią dCS na to wyzwanie jest system Tomix, który osadza znacznik czasu bezpośrednio w sygnale zegarowym.
– Tomix to całkiem sprytna metoda przesyłania precyzyjnych sygnałów czasowych i ich dekodowania bez negatywnego wpływu na stabilność taktowania – wyjaśnił James Cook. System przesyłany jest za pośrednictwem opatentowanego okablowania ACTUS firmy dCS, a zdaniem producenta, przewyższa on klasyczne kodowanie różnicowe Manchester stosowane w standardzie AES3 oraz opracowany przez dCS system dual AES. W kodowaniu Manchester zero reprezentowane jest przez dłuższy impuls, a jedynka przez krótszy – jednak długość impulsu może być zaburzana przez pojemność kabla, co generuje jitter. Tomix zaprojektowano z myślą o całkowitym wyeliminowaniu tego problemu.
Obudowa szósta: Transport CD/SACD
Szósta obudowa to transport CD/SACD, który w momencie oddania recenzji do druku nie był jeszcze dostępny w sprzedaży, dlatego nie został poddany testom. Mechanizm tacki pochodzi z transportu Vivaldi, jednak cała pozostała konstrukcja została zaprojektowana od nowa.
Dodatkowe elementy systemu Varèse
Poza sześcioma głównymi komponentami, system Varèse zawiera również kilka kluczowych elementów uzupełniających:
Opatentowany system okablowania ACTUS – zaprojektowany w celu znacznego ograniczenia plątaniny przewodów, integruje sygnały audio, sterujące i taktujące w jednym kablu zakończonym autorskimi złączami. Sześć skręconych par miedzianych przewodów – konstrukcyjnie zbliżonych do kabla Ethernet – przenosi asynchroniczne, skorygowane o błędy dane audio, komendy sterujące i główny sygnał zegara, wykorzystując przy tym opatentowany protokół Tomix firmy dCS.
Nowa aplikacja dCS Mosaic ACTUS, dostępna do pobrania na urządzenia z systemami iOS oraz Android, została zaprojektowana specjalnie z myślą o systemie Varèse. Umożliwia odtwarzanie muzyki z serwisów streamingowych, nośników USB oraz – przy użyciu modułu I/O – z zewnętrznych komputerów, streamerów i sieciowych pamięci masowych (NAS). Wymagana jest kompatybilność serwera z protokołem UPnP.
Aplikacja ułatwia konfigurację systemu, prowadząc użytkownika przez proces początkowej aktualizacji i ustawień zdalnych. Automatycznie wykrywa dostępne źródła dźwięku, umożliwia kontrolę głośności, a dzięki wbudowanemu Google Cast pozwala na streaming z telefonu, tabletu lub komputera, również w trybie multiroom z urządzeniami zgodnymi z Cast. System obsługuje także Apple AirPlay, Roon oraz Tidal Connect.
Aplikacja Mosaic ACTUS umożliwia pełną konfigurację wszystkich opcji systemu: wyboru źródeł dźwięku, usług streamingowych, wejść sieci lokalnej, wejść cyfrowych z modułów I/O, a także ustawień ścieżki sygnału – w tym filtrów, trybów konwersji i tzw. mapperów.
dCS oferuje sześć opcji filtrów dla sygnału PCM, cztery dla DSD, trzy tryby mapowania (mappery), pięć trybów konwersji (oversampling do DXD lub DSD/DSD2/DSD4/DSD8), wybór fazy absolutnej na wyjściu analogowym, ustawienia napięcia wyjściowego oraz wiele innych parametrów. Dzięki Mosaic ACTUS ich zmiana jest znacznie prostsza i bardziej intuicyjna niż w poprzednich systemach dCS, takich jak DAC-i z serii Rossini czy Vivaldi. Wszystkie ustawienia są widoczne i dostępne bezpośrednio w aplikacji – nie trzeba już korzystać z przycisków na panelu przednim. Co więcej, system wyboru filtrów został znacznie uproszczony.
Dla porównania, w systemie Vivaldi preferowałem następujące ustawienia: napięcie wyjściowe 6 V, mapper 3, oversampling do DXD, a spośród filtrów PCM – rotacyjnie korzystałem z F3, F4 oraz F5.
W zestawie znajduje się także zupełnie nowy pilot zdalnego sterowania, wyposażony w pojemnościowy szklany ekran dotykowy z podświetlanymi ikonami. Pilot ładowany jest przez USB-C i komunikuje się z systemem za pośrednictwem Bluetooth. W połączeniu z iPadem lub komputerem z aplikacją Mosaic ACTUS umożliwia on sterowanie głośnością, odtwarzaniem, wyborem źródeł, konfiguracją ścieżki sygnału (w tym filtrami), dostęp do ulubionych ustawień oraz opcji wyświetlania.
Opcjonalny moduł I/O
Opcjonalny moduł I/O – opracowany specjalnie na potrzeby niniejszej recenzji – można zamówić fabrycznie z jednostką Core lub zainstalować później u autoryzowanego dealera. Mój egzemplarz modułu I/O zawierał trzy wejścia AES, obsługujące urządzenia z wyjściami AES lub Dual AES (takie jak transporty CD/SACD Vivaldi czy Rossini), wyjście zegara WCLK, wyjście S/PDIF, port USB-B do podłączenia serwerów muzycznych i komputerów, a także złącze RS-232 przeznaczone dla kompatybilnych portów w transportach Rossini i Vivaldi.
Kabel ACTUS
Podczas wizyty w fabryce miałem przyjemność przeprowadzić 51-minutową rozmowę z jednym z młodszych inżynierów dCS, Benem Ashcroftem. Pracując w firmie niemal od 11 lat, przeszedł drogę od praktykanta w dziale produkcji do kierownika projektu okablowania ACTUS. Zafascynowany muzyką elektroniczną, Ashcroft rozpoczął pracę w dCS z powodu swojej pasji do dźwięku – jednocześnie przez siedem lat studiował na uniwersytecie w trybie zaocznym, finansując naukę dzięki wsparciu firmy. W 2022 roku dołączył do zespołu badawczo-rozwojowego dCS, gdzie wkrótce powierzono mu pełną odpowiedzialność za rozwój systemu ACTUS i opracowanie nowej architektury komunikacyjnej z wykorzystaniem pojedynczego kabla.
– Szybko zdałem sobie sprawę, że nie istnieje żadne gotowe rozwiązanie – powiedział mi Ben Ashcroft. – Po pierwsze, potrzebowaliśmy sześciu skręconych, ekranowanych par przewodów miedzianych: czterech do przesyłania i sterowania dźwiękiem oraz jednej, starannie izolowanej pary dedykowanej technologii zegara Tomix. Każda z tych sześciu par posiada własny ekran foliowy. Nasze testy są bardzo rygorystyczne pod względem przesłuchów między parami przewodów – i projekt przeszedł je z dużym zapasem bezpieczeństwa.
Wydajność transmisji sygnału pozostaje stabilna na długościach do 30 metrów, co oznacza, że w jednym systemie Varèse można zastosować zarówno przewody 1-metrowe, jak i 30-metrowe bez żadnych błędów czasowych, degradacji jakości dźwięku czy pojawienia się jittera. – Jest całkiem możliwe, że kable ACTUS mają potencjał znacznie większy, niż obecnie od nich wymagamy – dodał Ashcroft.
Współpraca z brytyjskim oddziałem szwajcarskiej firmy LEMO – specjalizującej się w wysokiej klasy złączach – pozwoliła na precyzyjne rozmieszczenie pinów w sposób, który umożliwił osiągnięcie żądanych parametrów transmisji i stabilności przy wysokich prędkościach. – Biorąc pod uwagę, że LEMO nigdy wcześniej nie realizowało projektu o takim stopniu złożoności, uważam to za spore osiągnięcie – podsumował Ashcroft.
Wpięcie kabla ACTUS ze specjalnie zaprojektowanym złączem typu push/pull firmy LEMO jest niezwykle proste – możliwe jest tylko jedno, prawidłowe podłączenie, co eliminuje ryzyko błędu użytkownika. Co więcej, proces "docierania" kabla nie wymaga odtwarzania muzyki – wystarczy pozostawić system włączony, ponieważ dane zegarowe przesyłane są nieprzerwanie przez przewody.
Ashcroft i inni pracownicy dCS wielokrotnie podkreślali, że firma nie zajmuje się produkcją kabli. Możliwe, że wyspecjalizowane firmy kablowe – spełniające lub nawet przekraczające rygorystyczne normy pomiarowe dCS – będą w stanie nadać własny, unikalny charakter brzmieniowy systemowi Varèse. Wiedząc, że wszystkie kable ACTUS muszą być certyfikowane przez dCS, już teraz kilka renomowanych marek bada potencjał rozwoju własnych wersji tych przewodów.
Koncepcja i wykonanie obudowy
Podczas mojej wizyty w siedzibie dCS w Wielkiej Brytanii miałem również okazję porozmawiać z Rossem Bowmanem – inżynierem mechanikiem, który obecnie pełni funkcję dyrektora handlowego i odpowiada za synchronizację oraz terminową realizację każdego aspektu produkcji Varèse. Bowman przewodził zespołowi projektowemu nie tylko przy tworzeniu flagowego systemu Varèse, ale także przy opracowaniu znacznie tańszego modelu Lina.
Po określeniu – wspólnie z zespołem – liczby modułów systemu Varèse oraz ich funkcji, Ross Bowman musiał zadbać o to, aby płyty PCB oraz obudowy idealnie do siebie pasowały, a sprzęt i oprogramowanie pracowały w pełnej zgodności. Opracowanie elastycznych i sztywnych składanych płytek PCB zajęło inżynierom dCS blisko dwa lata. Główna płyta zawiera dziewięć składanych sekcji i aż 12 warstw – wykonanych z różnych materiałów, w tym tworzyw sztucznych, miedzi i włókna szklanego – które umożliwiają precyzyjne separowanie funkcji i minimalizowanie zakłóceń.
Wszystkie płytki zostały zaprojektowane z myślą o idealnym dopasowaniu do pojedynczej, frezowanej maszynowo obudowy aluminiowej, która odpowiada nie tylko za estetykę, ale przede wszystkim za kontrolę termiczną. Obudowa skutecznie odprowadza ciepło poprzez wewnętrzny ruch powietrza.
– Właściwości naszego materiału skutecznie przekształcają ruch i wibracje w ciepło – wyjaśnił Bowman. – To ciepło zostaje następnie uwięzione między warstwami i skutecznie rozproszone, bez wpływu na delikatne struktury płytek. To w pełni spójna konstrukcja, która pozwala nam kontrolować temperaturę, zakłócenia elektromagnetyczne (EMI) i zakłócenia radiowe (RFI).
Uproszczenie i integracja
Jak podkreśla James Cook: – Wszystkie obwody wyjścia analogowego są zasadniczo identyczne w wersji Vivaldi APEX i w przetwornikach cyfrowo-analogowych Varèse Mono. Jednak to właśnie Mono DAC-i podnoszą wydajność systemu Varèse znacznie wyżej, dzięki licznym usprawnieniom w zakresie zasilania i konstrukcji mechanicznej. Każda obudowa zapewnia lepszą izolację wrażliwych komponentów od wibracji, a interfejs ACTUS pozwala nam przenieść większość procesów obliczeniowych do jednostki centralnej – Core.
David Steven dodał podczas jednej z naszych rozmów: – Skala naszych postępów jest tak duża, że system Varèse, nawet bez zegara głównego, jest mniej podatny na drgania niż system Vivaldi APEX z dedykowanym zegarem.
– Wszystko w tym systemie, włącznie z ogromną ilością podstawowej technologii, zostało zaprojektowane tak, by umożliwić cyfrowo-analogową konwersję na absolutnie najwyższym poziomie precyzji – kontynuuje Cook. – Co najważniejsze, każdy komponent łączy się z Core tylko jednym kablem ACTUS. Cały system funkcjonuje jako spójna całość – nie musisz martwić się o indywidualne wyświetlacze, oddzielne menu i osobne ustawienia dla każdego modułu. Pomimo ekstremalnej złożoności wewnętrznej, z punktu widzenia użytkownika Varèse jest systemem wyjątkowo prostym w obsłudze.
Strategia konfiguracji i recenzji
Pomimo zaskakującej prostoty konfiguracji systemu Varèse, zmieszczenie wszystkich komponentów w moim systemie referencyjnym wymagało precyzyjnego planowania. Na dziewięciu półkach mojego podwójnego stojaka Grand Prix Monza udało się rozlokować trzyczęściowy przedwzmacniacz D'Agostino Relentless, pięć oddzielnych modułów systemu Varèse, trzy jednostki systemu Vivaldi oraz serwer muzyczny Innuos Statement NG wraz z przełącznikiem PhoenixNet.
Największym wyzwaniem okazało się opracowanie logicznego i fizycznie wykonalnego schematu prowadzenia przewodów zasilających. Jestem ogromnie wdzięczny Emronowi Mangelsonowi za jego cierpliwość, imponujący zasięg ramion oraz elastyczność – to właśnie on zajął się reorganizacją tylnej części stojaka, odkręcając i przykręcając liczne śruby oraz dostosowując wysokość półek.
Ostatecznie przedwzmacniacz Relentless umieściliśmy na lewej górnej półce, a interfejs użytkownika/wyświetlacz Varèse – wraz z Core – na prawej górnej półce. Ku mojemu zadowoleniu, wszystkie pozostałe komponenty Varèse zmieściły się na dostępnych półkach, przy czym monofoniczne przetworniki cyfrowo-analogowe zostały umieszczone najniżej. Jednostki Vivaldi i komponenty Innuos pozostały w swoich dotychczasowych lokalizacjach.
Wszystkie urządzenia spoczywały na platformach Wilson Audio Pedestals, a zasilanie dla całego front-endu zapewniał potężny Stromtank S-4000 MKII XT. Mój system zasilania i uziemienia ściennego, niedawno zmodernizowany przez firmę Audio Ultra, obsługiwał sekcję wzmacniającą.
W drugim tygodniu testów Mosaic ACTUS umożliwił mi przeglądanie folderów na pendrivie w porządku alfabetycznym. Widoczne były tytuły folderów i utworów, natomiast brakowało okładek albumów i treści książeczek. Mogłem również przeglądać i odtwarzać pliki z mojego NAS-a – również w kolejności alfabetycznej, bez okładek i materiałów towarzyszących. W momencie, gdy czytasz tę recenzję, funkcjonalność Mosaic ACTUS najprawdopodobniej została już rozszerzona.
Aby korzystać z Innuosa przy użyciu aplikacji Sense, konieczne było ręczne podłączenie kabla USB Nordost Valhalla 2 wychodzącego ze Statementa. Gdy Statement pełnił rolę źródła muzyki i streamingu, skupiałem się wyłącznie na aplikacji Sense, pomijając wyświetlacz Varèse.
Moje wcześniejsze doświadczenia z Rossinim, Vivaldim oraz ich wersjami APEX przekonały mnie, że choć ich cyfrowe regulacje głośności są wysokiej klasy, to dobry analogowy przedwzmacniacz potrafi znacząco poprawić jakość brzmienia całego systemu. Ponieważ dCS nie wprowadził żadnych zmian w analogowym torze wyjściowym Vivaldi APEX przy projektowaniu Varèse, wyłączyłem w nim regulację głośności, ustawiając poziom sygnału na unity gain, i słuchałem poprzez przedwzmacniacz D’Agostino Relentless, którego używam na co dzień.
Chciałbym mieć do dyspozycji kilku pomocników do przełączania między Relentless a Soulution 727, lecz wszyscy, których mogłem poprosić, zmagali się akurat z bólami pleców.
Zmiana kabli zasilających była zbyt kłopotliwa, dlatego większość porównań między Vivaldim a Varèse przeprowadzałem w pokoju odsłuchowym dCS w Cambridge. Tam odpowiedzialność za podmianę kabli spoczywała na innych, co pozwoliło mi w pełni skupić się na odsłuchu, w komfortowych warunkach i optymalnej formie.
Większość nagrań, których słuchałem w Port Townsend, to pliki PCM o wysokiej rozdzielczości. Ponieważ dekodowanie MQA nie było jeszcze dostępne w Varèse, unikałem plików MQA, które na co dzień odtwarzam w systemie Vivaldi APEX.
Jednak gdy Peter McGrath poprosił mnie o odtworzenie wersji MQA jego najnowszego, prywatnego nagrania na żywo – recitalu fortepianowego Stephena Hougha w formacie 24/192 – przez system Vivaldi APEX i porównanie go z wersją bez MQA odtwarzaną przez Varèse, nie mogłem się oprzeć. Obawiałem się żmudnego procesu — i tak właśnie było.
Gdy wszystko zostało powiedziane i zrobione, to ja byłem „zrobiony”. Stres związany z przeciąganiem, rozplątywaniem i przemieszczaniem sześciu grubych kabli zasilających oraz zestawu przewodów XLR skutecznie uniemożliwił mi wyciągnięcie jakichkolwiek wiarygodnych wniosków — poza jednym: z niecierpliwością czekam na pełną implementację dekodowania MQA w Varèse, z jego pełnym rozwinięciem i renderingiem.
Jedno porównanie, które przeprowadziłem z przyjemnością, dotyczyło brzmienia odtwarzacza/streamera Innuos Statement NG z systemem InnuOS/Sense w zestawieniu z odtwarzaczem/streamerem Varèse działającym pod kontrolą Mosaic ACTUS. W wielu przypadkach słuchałem tych samych plików — w tej samej rozdzielczości — z serwisu Qobuz, z wewnętrznego dysku SSD Statementa oraz z zewnętrznego dysku SSD USB 3 podłączonego do Varèse.
W trakcie testów tylko Statement umożliwiał mi przeglądanie okładek albumów i książeczek – niezależnie od źródła. To mogło się zmienić do czasu, gdy czytasz tę recenzję.
Och, ten dźwięk!
Kiedy wreszcie przyszedł czas, by napisać tę część recenzji — tę, do której, jeśli jesteś podobny do mnie, prawdopodobnie przeskoczyłeś od razu po wstępie — spojrzałem na swoje notatki i… ogarnęło mnie lekkie przerażenie. Jak to możliwe, że po tygodniach odsłuchów, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w domu, zebrałem zaledwie dwie strony zapisków?
Tylko raz wcześniej doświadczyłem czegoś podobnego. W 2024 roku, tuż przed rozpoczęciem High End w Monachium, siedziałem w szóstym rzędzie legendarnej akustycznie sali Musikverein w Wiedniu, gdzie Riccardo Muti dyrygował Wiedeńską Orkiestrą Filharmoniczną podczas wykonania IX Symfonii Beethovena z okazji jej 200-lecia. Choć byłem tam z zadaniem napisania recenzji, tak bardzo pochłonął mnie dźwięk sekcji skrzypiec Wiener Philharmoniker, że nie potrafiłem skupić się na samej interpretacji Mutiego.
Wciąż i wciąż jedyną myślą, jaka krążyła mi po głowie, było: „Nigdy wcześniej nie słyszałem niczego podobnego — ani na żywo, ani z nagrań. Skrzypce brzmiały jedwabiście gładko, absolutnie bez ostrości, bez śladu metalicznego rezonansu, bez najmniejszego wrażenia ‘piłowania’. To był najpiękniejszy dźwięk masowej sekcji smyczkowej, jaki kiedykolwiek słyszałem”.
Moje spotkanie z dCS Varèse było równie fascynujące. Być może nie przysparzam sobie tym wyznaniem splendoru, ale muszę przyznać: słuchając z szeroko otwartymi oczami, całkowicie zapomniałem o robieniu notatek. Moje zdolności analityczne ustąpiły miejsca czystemu zachwytowi. Kilka tygodni później to uczucie nie tylko nie minęło — wręcz się pogłębiło.
Wszystkie kluczowe elementy doświadczenia audiofila — poczucie obecności i żywotności, to nieuchwytne „jesteś tam”, brak jakiejkolwiek zasłony między słuchaczem a muzyką, głębia i masa obrazów dźwiękowych, ta niemal niepokojąca prawdziwość, która każe pytać: „To było na żywo czy z Memorex?” — wciąż mnie przytłaczają. Jeśli miałbym opisać swoje odczucia jednym słowem, byłoby to (i jest) „Tak!”.
Mimo to, kilka faktów warto przytoczyć. Podczas jednej z sesji odsłuchowych sięgnąłem po playlistę „Bass Test” z Qobuza, którą Tom Fine, współpracownik Stereophile, udostępnił jako noworoczny prezent dla społeczności audiofilskiej. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale kliknąłem na utwór, którego szczerze miałem już dość po niezliczonych odsłuchach w pokojach wystawowych — „No Sanctuary Here” Chrisa Jonesa (24/44,1 FLAC, Stockfisch Records/Qobuz). Mam wrażenie, że głęboką mantrę „um-ah”, otwierającą ten utwór, słyszałem nawet we śnie — i to w formie koszmaru.
A jednak nacisnąłem „play”. I w ciągu kilku sekund zostałem powalony. Nie dosłownie — nie spadłem z krzesła — ale zostałem wręcz otulony fenomenalnym basem, przejrzystością i tonalnym pięknem tej realizacji. Piosenka nie tylko zabrzmiała świeżo; zabrzmiała lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, na jakimkolwiek systemie, w jakimkolwiek miejscu.
Wróciłem też do innego nagrania z listy Toma — tego, które szczególnie zapadło w pamięć członkom Off-Islanders Audio Society podczas ich wizyty: „Long Version” utworu Arethy Franklin „Bridge Over Troubled Water”, zremasterowanego w 2021 roku (24/96 FLAC, Rhino Atlantic/Qobuz). Ponieważ istnieje wiele wersji i remasterów tej piosenki — różniących się długością, poziomem i jakością — warto poszukać właśnie tej: „Long Version” w wysokiej rozdzielczości, pochodzącej z trzypłytowej kompilacji ARETHA.
W prywatnym komentarzu przesłanym do zespołu Stereophile, Tom napisał: „Zwróć uwagę na bas zagrany przez potężny wzmacniacz — prawdopodobnie Ampeg — w lewym kanale. Posłuchaj. Ten bas jest głęboki, potężny i fantastyczny. Bridge Over Troubled Water może nie być piosenką, która porwie cię do tańca, ale wielooktawowe, pełne ekspresji wykonanie Arethy, nagrane w jej okresie największej chwały, pozostaje niezawodnym antidotum na niezliczone, przesłodzone wersje, które pojawiły się po oryginale Simona i Garfunkela.”
Tego utworu po prostu trzeba posłuchać przez dCS Varèse. Choć wielościeżkowe nagranie momentami nieco eksponuje wybrane instrumenty towarzyszące Arethcie, to jednak pozwala w pełni wybrzmieć unikalnym barwom jej głosu, chórowi, organom Hammonda i innym instrumentom. Spodziewam się, że niewielu pozostanie obojętnych po takim doświadczeniu — Varèse w pięcioelementowej konfiguracji flagowego DAC-a dCS przenosi to nagranie na inny poziom.
Kilka godzin po wizycie członków Off-Islanders Audio Society, Paul Rickert opublikował playlistę Qobuz z utworami, których słuchaliśmy, zatytułowaną po prostu Wizyta u Jasona Victora Serinusa. Wśród nich znalazły się dwa z trzech ruchów Sonaty na flet, altówkę i harfę Debussy’ego — w znakomitym wykonaniu Emmanuela Pahuda, Gérarda Caussé i Marie-Pierre Langlamet, z albumu Debussy: Sonatas & Trio (24/96 FLAC, Erato/Qobuz). Nagrane w cudownie rezonującej Salle Colonne w Paryżu, utwory te wyróżniają się naturalną akustyką i głębią. Nigdy wcześniej nie słyszałem tej przestrzeni z taką subtelnością, kolorem i przejrzystością jak na systemie Varèse — to poziom, który wyraźnie przewyższa nawet doskonałą prezentację znaną mi z Vivaldi APEX.
Wysłuchaliśmy także nieoczywistego połączenia „Hooked on a Feeling / Black Hole Sun” w wykonaniu Jenny Mamminy (16/44,1 FLAC, Water Street Music/Qobuz), z albumu Begin to Dance, nagranego wspólnie z gitarzystą Rolfem Sturmem. Jak powiedziała Naveena MacArdella, członkini stowarzyszenia: „Uwielbiam to. To było natychmiastowe, potężne i imponujące — znakomita prezentacja, z idealną tonacją”.
Kiedy przyszła kolej na przejmujący utwór tytułowy z albumu Both Sides Now Joni Mitchell z 2011 roku, nagranego z London Philharmonic (24/96 FLAC, Rhino–Warner Records/Qobuz), MacArdella zauważyła: „Nie słyszę tu hi-fi. Słyszę po prostu muzykę. Wszystko łączy się w jedną, spójną całość i po prostu wciąga”.
Wielokrotnie prosiłem wystawców na targach audio, by zagrali coś wymagającego — muzykę, która naprawdę pokaże, na co stać ich system. A potem słyszałem jazzowe trio grające powolną balladę. Kiedy mam iPada w ręku i mogę samodzielnie wybrać repertuar, często sięgam po pierwszą część nagrania V Symfonii Mahlera w interpretacji Rafaela Payare'a (24/96 FLAC, Pentatone/Qobuz). Najpierw notuję basy, kontrasty barwowe i zakres dynamiki — a potem, po około czterech minutach, czekam na ten moment, gdy każdy instrument i jego dalszy krewny zaczynają grać jednocześnie.
Często używam tego nagrania jako testu: chcę wiedzieć, ile dany wzmacniacz czy przetwornik cyfrowo-analogowy potrafi „rozplątać” z tego gęstego materiału. Wydawało mi się, że słyszałem już wszystko, co mikrofony i inżynierowie Pentatone byli w stanie uchwycić — dopóki nie poprosiłem dCS Varèse o przesłanie sygnału do monobloków D'Agostino Momentum M400 MxV w połączeniu z przedwzmacniaczami Relentless. Wtedy linie instrumentalne, które wcześniej zlewały się w masie dźwięku, zaczęły…
Wielokrotnie prosiłem wystawców na pokazach audio, by zaprezentowali skomplikowaną muzykę, która w pełni ukazałaby możliwości ich systemów. Zbyt często w odpowiedzi otrzymywałem jazzowe trio grające powolną balladę. Kiedy sam dostaję do ręki iPada i mogę wybrać repertuar według własnego uznania, sięgam zazwyczaj po pierwszą część nagrania V Symfonii Mahlera w interpretacji Rafaela Payare’a (24/96 FLAC, Pentatone/Qobuz). Po zanotowaniu basu, barwy, kontrastów tonalnych i dynamiki, czekam na kulminacyjny moment — po około czterech minutach — kiedy każdy instrument i jego daleki krewny odzywa się jednocześnie.
Często korzystałem z tego nagrania jako narzędzia testowego, by sprawdzić, ile szczegółów potrafi wydobyć wzmacniacz lub przetwornik cyfrowo-analogowy. Wydawało mi się, że słyszałem już wszystko, co zarejestrowały mikrofony i z czego skorzystali inżynierowie Pentatone — aż do chwili, gdy poprosiłem dCS Varèse o przesłanie sygnału do monobloków D'Agostino Momentum M400 MxV w połączeniu z przedwzmacniaczem Relentless. W tym zestawieniu linie instrumentalne, które wcześniej stapiały się w jedną masę, zyskały pełną niezależność, tworząc oszałamiającą, zamierzoną przez Mahlera kakofonię.
Jabłka i pomarańcze
Jak wspomniałem wcześniej, porównałem brzmienie streamingu muzyki przez zestaw Innuos PhoenixNet/Statement NG z oprogramowaniem Innuos Sense 3.2.0 do streamingu przez system dCS Varèse, korzystający z Mosaic ACTUS. Po wielokrotnych odsłuchach doszedłem do wniosku, że konfiguracja Innuosa z jego autorskim oprogramowaniem potrafi wygenerować jeszcze szerszą i bardziej immersyjną scenę dźwiękową — nawet w kontekście doświadczenia oferowanego przez Varèse.
Jednak z uwagi na ograniczoną liczbę dostępnych przewodów zasilających klasy high-end (pozyskanych z rynku wtórnego), nie mogłem całkowicie wyeliminować wpływu różnic między kablami na ostateczną ocenę. Innymi słowy — Twoje wyniki mogą się różnić.
Gdy przesyłałem muzykę bezpośrednio do Varèse Core i przełączałem się pomiędzy Mosaic ACTUS a Roonem, ten pierwszy oferował nieco większą przejrzystość i bogatszą paletę barw. Choć nie sposób odmówić Roonowi znakomitych funkcji i ergonomii, to jednak Mosaic ACTUS — podobnie jak Innuos Sense — przybliżał mnie bardziej do samej muzyki i artyzmu, który stanowi istotę istnienia Varèse.
Wszystkie porównania między Vivaldi APEX a Varèse przeprowadziliśmy w siedzibie dCS w Cambridge — bez użycia zewnętrznego przedwzmacniacza. Gdybym nie miał wcześniejszego doświadczenia z Vivaldim i nie wiedział, jak znacząco wysokiej klasy przedwzmacniacz może wpłynąć na dźwięk, byłbym skłonny uwierzyć, że usłyszałem wszystko, co Varèse ma do zaoferowania.
Niezrównany
Zawsze, gdy chcę sprawdzić, jak głęboko dany komponent potrafi mnie poruszyć emocjonalnie, sięgam po drugą część Tria fortepianowego nr 2 Es-dur, D. 929 (Op. 100) Franza Schuberta — w mistrzowskiej interpretacji skrzypka Christiana Tetzlaffa, wiolonczelistki Tanji Tetzlaff i pianisty Larsa Vogta, z ich dwupłytowego albumu Schubert Chamber Works (24/96 WAV, do pobrania z Ondine). Mieszanka melancholii i radości w muzyce skomponowanej na rok przed przedwczesną śmiercią Schuberta na skutek kiły, w wieku zaledwie 31 lat, wciąż brzmi dziś z tą samą szczerością i siłą, jak w chwili jej powstania — 198 lat temu.
Podczas sesji nagraniowej Lars Vogt zmagał się z wyniszczającym bólem spowodowanym chorobą nowotworową, która wkrótce miała zakończyć jego życie. W rezultacie cierpienie Schuberta stało się udziałem samych muzyków — ich gra przepełniona jest głębokim wzruszeniem i wewnętrzną delikatnością.
Odtwarzane przez dCS Varèse, skrzypce Christiana Tetzlaffa wydobyły z siebie najsubtelniejszy, niemal eteryczny odblask dźwięku, jaki kiedykolwiek słyszałem w swoim systemie. Nawet gdy cała trójka przeszła do pełnej dynamiki forte, indywidualne barwy instrumentów pozostały wyraźne i nienaruszone, a przestrzeń akustyczna i odległość między muzykami zachowały się z zadziwiającą wiernością. Niezależnie od natężenia emocji i poziomu głośności, nic nie brzmiało stłoczono ani agresywnie.
Jestem głęboko przekonany, że wszystko, co Schubert, Tetzlaff, Tetzlaff, Vogt i producent/inżynier Christoph Franke zawarli w tej muzyce, zostało oddane w pełni — gotowe do przeżycia w całej swej otwartej i przejmującej chwale.
Zakończyłem odsłuch utworem o maksymalnym kontraście dynamicznym. Korzystając z oprogramowania Mosaic ACTUS, przeszedłem od klasycznego nagrania Ionisation Edgara Varèse’a — krótkiego, dzikiego utworu w wykonaniu Los Angeles Philharmonic i Los Angeles Percussion Ensemble pod batutą Zubina Mehty (16/44,1 FLAC, Decca/Qobuz), którego potrójny, perkusyjny atak został znakomicie uchwycony przez mistrzów inżynierii dźwięku z Decca — do lirycznego wykonania pieśni Schuberta Heidenröslein, zarejestrowanego na żywo w Salzburgu w 1978 roku przez sopranistkę Arleen Auger, z towarzyszeniem Erika Werby na Hammerklavierze (16/44,1 FLAC, Orfeo/Qobuz).
Komponent, który z gracją potrafi przemieścić się od pełnozakresowego perkusyjnego impaktu do najsubtelniejszego kunsztu niemieckiej pieśni artystycznej, zasługuje w mojej ocenie na najwyższe uznanie. Słuchając Auger, byłem przekonany, że mój mąż, David, cicho wszedł do pokoju odsłuchowego i próbuje niepostrzeżenie pozostać na korytarzu, poza zasięgiem wzroku. Trzykrotnie zawołałem go po imieniu — i trzykrotnie nie otrzymałem odpowiedzi. Dopiero po chwili zrozumiałem, że system Varèse tak doskonale oddał delikatny dźwięk odchrząknięcia jednego z członków publiczności, siedzącego daleko po prawej stronie sceny, że pomyliłem go z obecnością Davida.
Jeśli kiedykolwiek potrzebowałem potwierdzenia, że Varèse jest w stanie przenieść doświadczenie słuchowe na poziom dalece wykraczający poza to, czego dotąd oczekiwaliśmy od systemów cyfrowych, to właśnie ten moment nim był.
Od chwili, gdy Varèse zagościł w moim systemie, moją jedyną frustracją było to, że nie mogłem słuchać go bez przerwy, każdego dnia. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiej przyjemności i satysfakcji z obcowania z muzyką — każdą jej odmianą — w moim pokoju odsłuchowym. Nawet dość skromne wymiary tej przestrzeni (ok. 6,1 × 4,9 × 2,85 m) nie były w stanie ograniczyć niezmierzonej radości, jaką przyniósł Varèse.
Mam nadzieję, że i Ty będziesz miał okazję usłyszeć to niezwykłe osiągnięcie inżynierii i sztuki dźwięku w konfiguracji, która pozwoli mu w pełni rozwinąć skrzydła. To naprawdę coś wyjątkowego. Być może przyjdzie nam stworzyć nową kategorię ocen — A+++ — w Zalecanych Komponentach, by odpowiednio wyrazić, jak absolutnie wyjątkowy jest system muzyczny Varèse.


