Test strumieniowego przetwornika cyfrowo-analogowego i zegara wzorcowego dCS Lina Network DAC

Recenzja strumieniowego przetwornika cyfrowo-analogowego dCS Lina Network DAC i zegara wzorcowego Lina Clock
Autor i źródło recenzji: Barry Jones, SoundStage Australia, listopad 2024 r.
Oryginalną recenzję możesz przeczytać TUTAJ.
Sięgając po najwyższe technologie DAC, szybko natrafiamy na firmę dCS, która oferuje znakomicie wykonane i zaprojektowane urządzenia zapewniające wyjątkowe „doświadczenia odsłuchowe”. Na szczycie oferty znajduje się niedawno wydany model Varèse, obok uznanych produktów Vivaldi, Rossini i Bartok, które ugruntowały reputację dCS (a krążą plotki, że wkrótce pojawi się nowy flagowy transport SACD/CD Varèse). Na uwagę zasługuje także Lina, stosunkowo nowy model dostępny w postaci jednego lub aż trzech komponentów (sieciowego przetwornika cyfrowo-analogowego, wzmacniacza słuchawkowego i zegara głównego), który, jak zapewnia dCS, wyznacza nowe granice w reprodukcji muzyki. Do oceny otrzymałem sieciowy przetwornik cyfrowo-analogowy Lina Network DAC oraz zegar Master Clock.
Lina jest naprawdę starannie wykonana – kompaktowa i zgrabna, a jej obudowa jest przyjemna w dotyku. Wygląda bardzo elegancko… Mówiąc jednak poważnie, uwielbiam solidną, minimalistyczną formę przypominającą pudełko na buty, która pozwala na ustawienie komponentów jeden na drugim lub obok siebie. Ułożone w rzędzie wyglądają, jakby stanowiły jeden spójny element. Jak się dowiedziałem, obudowa została wykonana z litego aluminium, które zapewnia lekkość i niski rezonans – cechy idealne dla sprzętu audio.
Nie jest tajemnicą, że wszystkie komponenty dCS są projektowane tak, aby zapewniać najwyższy poziom jakości dźwięku i wykorzystują liczne, światowej klasy technologie. Jak podaje dCS, w przypadku Liny wyzwaniem było stworzenie mniejszej wersji Bartoka. Lina korzysta z tego samego przetwornika Ring DAC, będącego kluczową technologią i sercem całego projektu. Architektura Ring DAC jest dość duża, dlatego projektanci dCS opracowali pomysłowe rozwiązanie, „składając” płytki drukowane wewnątrz obudowy Liny. Dodano również zaawansowaną technologię filtrowania, funkcję Cross Feed oraz „Expanse” – unikalną platformę przetwarzania sygnału we wzmacniaczu słuchawkowym Liny, która, jak podaje dCS, była rozwijana przez trzy do czterech lat. Wszystkie te elementy zostały stworzone z myślą o wyjątkowych wrażeniach odsłuchowych w słuchawkach.
Specyfikacje Liny są jednymi z najbardziej wszechstronnych, jakie kiedykolwiek widziałem. Pozostawiam czytelnikowi możliwość zgłębienia szczegółów na stronie internetowej dCS, a tutaj podsumuję najważniejsze informacje. Opcje połączeń obejmują zbalansowane wyjścia analogowe (XLR) oraz niezbalansowane (RCA), jak również bogaty zestaw wejść, w tym dwa AES/EBU, jedno koncentryczne S/PDIF BNC, jedno S/PDIF RCA, jedno optyczne Toslink, jedno USB typu B oraz jedno USB typu A do obsługi urządzeń pamięci masowej.
Lina obsługuje DSD64, DSD128, natywny DSD oraz DoP (w zależności od wybranego wejścia), a także PCM do 384 kHz/24-bit dla formatów plików takich jak FLAC, WAV, AIFF i MQA. Przesłuch między kanałami wynosi poniżej -115 dB w paśmie 20 Hz do 20 kHz. Do wyboru jest sześć filtrów PCM, które oferują różne kompromisy między tłumieniem artefaktów Nyquista a charakterystyką fazową, oraz cztery filtry DSD stopniowo ograniczające szumy poza pasmem audio. Dodatkowo dostępny jest piąty filtr o zoptymalizowanej odpowiedzi impulsowej. Stosunek sygnału do szumu (SNR) przekracza 113 dB0 w zakresie 20 Hz do 20 kHz (bez ważenia).
Konfiguracja
Konfiguracja Liny była wyjątkowo prosta – automatycznie wykryła mój NAS, umożliwiając mi dostęp do całej biblioteki muzycznej oraz stacji radia internetowego. Szybko odnalazłem moją ulubioną stację i dostroiłem się do RTRFM, a już po kilku sekundach słuchałem „Buenos Aires Blues” Vargas Blues Band. Uwielbiam, gdy sprzęt po prostu działa bez zbędnych komplikacji.
Zauważyłem jednak, że wyświetlacz Liny nie pokazuje okładek albumów, co jest pewnym rozczarowaniem. Zamiast tego wyświetlany jest ciekawy wzór, przypominający złożenie fal częstotliwości. Nie jestem pewien powodu rezygnacji z wyświetlania okładek albumów; można by uznać, że ich wyświetlanie to obecnie trochę „banał”, ale dobrze by było mieć taką opcję dla tych, którzy ją cenią. Gdy inwestuje się ponad 22 tysiące dolarów w sprzęt, który zdobi domową półkę, warto, by prezentował się zgodnie z preferencjami właściciela. Choć rozmiar tekstu jest konfigurowalny, to nawet przy największym ustawieniu był on nieco za mały, by można go było łatwo odczytać z odległości około 3 metrów.
Jest opcja wyłączenia wyświetlacza, lecz cztery białe diody LED na dolnej krawędzi Liny pozostają włączone i są dość jasne. Możliwość ich przyciemnienia lub nawet wyłączenia, gdy wyświetlacz jest wygaszony, byłaby przydatnym udogodnieniem.
Aplikacja Mosaic jest intuicyjna w nawigacji i umożliwia dostęp do licznych opcji konfiguracyjnych urządzenia, w tym różnych filtrów dźwięku, z których każdy wprowadza subtelne zmiany w brzmieniu. Przypomina mi to przetwornik cyfrowo-analogowy Chord Qutest, który recenzowałem kilka lat temu – wtedy również doceniałem, jak daleko zaszliśmy od czasów, gdy jedyną opcją personalizacji dźwięku był korektor graficzny. Mosaic dostarcza także informacji o albumach i artystach w angażującym interfejsie, który przypomina Roona. To jedna z najlepszych aplikacji, z jakimi miałem styczność.
Menu ustawień Liny jest niezwykle rozbudowane, oferując dostęp do wielu opcji, w tym konfigurowalnych poziomów napięcia wyjściowego: 0,2 V, 0,6 V, 2 V i 6 V, co zapewnia kompatybilność niemal z każdym wzmacniaczem. Jedną z wyjątkowo przydatnych funkcji jest test kanałów, który umożliwia szybkie sprawdzenie poprawności połączeń bez potrzeby używania płyty testowej czy przeszukiwania plików konfiguracyjnych systemu.
Master Clock to niepozorne pudełko, które może współpracować z Liną, by wynieść doświadczenie odsłuchowe na jeszcze wyższy poziom. dCS zaleca jego użycie zwłaszcza przy źródłach takich jak USB i streaming audio, które są najbardziej narażone na zakłócenia jitterem, dlatego minimalizacja tych zniekształceń jest szczególnie korzystna.
Choć nie przetestowałem połączenia USB, prawie cały czas korzystałem z wejścia sieciowego, a Master Clock wniósł do dźwięku dodatkową precyzję i „stabilność” w scenie muzycznej. Jest to subtelne, nie drastyczne ulepszenie – ogólny charakter brzmienia pozostaje ten sam, co świadczy o wysokiej jakości Liny jako samodzielnego komponentu. Mimo to, zegar główny zapewnia istotne pogłębienie w odbiorze muzyki, pozwalając „wejrzeć” nieco głębiej w prezentację utworu.
Odsłuch
Rozpocząłem odsłuch od utworu Sarah K „All Your Love (Turned to Passion)” z albumu Waterfalls, który świetnie ukazuje różnicę, jaką wnosi Master Clock. Gdy Master Clock jest wyłączony, pojawia się wrażenie, że coś umyka. Muzyce zaczyna brakować nieco precyzji. Smyczki nadal brzmiały mocno, a bas precyzyjnie wchodził i ustępował, ale bez Master Clock dźwięk był po prostu mniej ekscytujący.
Barokowy utwór Pièces de viole, Livre 3: Suite in A Minor wytwórni Harmonia Mundi (192 kHz/24 bity), wykonywany przez Jean-Guihena Queyrasa (wiolonczela) i Alexandre’a Tharauda (fortepian), utworzył obraz niesamowicie trójwymiarowy i stabilny między głośnikami. Atmosfera nagrania została odtworzona z werwą przez Linę, a technika Queyrasa na smyczku była szybka i precyzyjna, co podkreślało zdolność Liny do oddania najdrobniejszych różnic w nacisku smyczka. Fortepian Tharauda brzmiał nieskazitelnie, niemal wypełniając przestrzeń przede mną. Ten album brzmi dobrze na niemal każdym przyzwoitym systemie, ale sposób, w jaki Lina wydobywa i prezentuje najsubtelniejsze szczegóły, wynosi przyjemność z odsłuchu na nowy poziom.
Super Bass Raya Browna to fantastyczne nagranie na żywo z Johnem Claytonem i Christianem McBride w Sculler’s Jazz Club w Bostonie z 1996 roku. Nagranie Telarc jest doskonale zrównoważone, a utwory takie jak „Who Cares?” i „Mack the Knife” przenoszą mnie niemalże do klubu, razem z muzykami. Realizm – od smyczków po kostkowanie – jest oszałamiający. Lina oddaje głębię basu w sposób, który wydaje się nieograniczony, perkusja eksploduje, talerze błyszczą, a fortepian brzmi całkowicie autentycznie. To niezwykle przyjemny występ, który Lina prezentuje z finezją rzadko spotykaną w konkurencyjnych komponentach źródłowych i przetwornikach cyfrowo-analogowych.
Podobne doświadczenia miałem z Rocking Chair i Still Got the Blues Erica Claptona z albumu Clapton z 2010 roku. Szczotki na perkusji były niemal namacalne. Wokal i gitara Claptona nabrały wyjątkowej bliskości, sprawiając, że występ stał się bardziej intymny i ekscytujący niż kiedykolwiek wcześniej. Rocking Chair to utwór tak relaksujący, że słuchałem go wielokrotnie w ostatnich tygodniach. W swoich notatkach zapisałem: „To tak, jakby nie było dolnej granicy ekstremów częstotliwości” i „zarówno podziemne, jak i powietrzne”.
Better Than (Live) Johna Butlera z albumu Tin Shed Tales to prawdziwa przyjemność. Prezentacja Liny była niezwykle neutralna, a rozszerzona odpowiedź wysokich częstotliwości uchwyciła atmosferę miejsca, zapewniając harmonijce poziom energii i realizmu, którego nie doświadczyłem z moim zwykłym zestawem.
W Burning Down the House Talking Heads Lina tchnęła życie w muzykę, sprawiając, że mój DAC Perreaux Audio brzmiał nieco sterylnie w porównaniu. To fascynujące, choć czasem frustrujące, jak szybko staje się oczywiste, że po doznaniu czegoś lepszego zauważamy ograniczenia sprzętu, do którego byliśmy przyzwyczajeni. Mój wcześniejszy zestaw nie radził sobie w pełni z oddzielaniem wszystkich tekstur dźwiękowych, a Lina to zmienia, oferując niewiarygodną rozdzielczość szczegółów. To naprawdę postęp, który stawia nowe standardy w słuchaniu muzyki.
Na koniec przesłuchałem „Stratus” Billy’ego Cobhama z albumu Spectrum (Qobuz 96 kHz/24-bit). To mój od dawna ulubiony utwór, który dzięki Linie zyskał niesamowity trzask perkusji i siłę uderzeń pałeczek na talerzach. Dzięki Linie muzyka zyskała większy kontrast dynamiczny oraz fantastyczne poczucie szybkości i precyzji, co było wyjątkowo ekscytujące, gdy Billy naprawdę „wkręcał silnik na obroty”.
Fortepian w To the Women in My Life również z albumu Spectrum miał poruszające poczucie ciepła i rezonansu. Brzmiał pełniej niż w przypadku Naim Uniti Nova PE, który również trafił na mój sprzęt do testów (choć, żeby być uczciwym, Nova jest znacznie tańsza i stanowi inny rodzaj produktu). Oczywiste było również, że wokale zyskały bardziej dynamiczny kontrast między krzykami a szeptami, a ten kontrast okazał się jedną z największych zalet po kilku tygodniach słuchania i porównywania.
Jednym z elementów, który nieustannie mnie zachwycał w Linie, była głębia basu i zwiewny górny koniec. Nie jestem pewien, czy to delikatny nacisk na górne rejestry, ale nie jest to wyraźnie obecne w żadnym pojedynczym utworze; to raczej wrażenie, które narasta z czasem.
Podsumowanie
Lina to jeden z tych komponentów, które nie robią natychmiastowego wrażenia, oferując niesamowicie neutralny i szczegółowy dźwięk, który nigdy nie męczy. Zamiast tego, Lina stopniowo przyzwyczaja użytkownika do swojego charakteru i być może największym komplementem, jaki można jej wystawić, jest to, że trudno się z nią rozstać, gdy już się do niej przyzwyczaisz.
Choć wiele urządzeń korzysta z najnowszych technologii i dobrze wypada w testach, Lina jest przykładem tego, jak technologia powinna być zastosowana. Prawdziwa magia zachodzi dopiero wtedy, gdy każdy detal jest starannie przemyślany i dopracowany. To właśnie wyróżnia najlepsze systemy, takie jak Lina, od po prostu bardzo dobrych. Choć te niuanse mogą być małymi, a zarazem kosztownymi skokami, gdy się je usłyszy i dostrzeże, co można osiągnąć, szybko dostrzega się ich wartość.
Dla niektórych niuanse te mają mniejsze znaczenie niż dla innych. Znam osoby, które po prostu nie potrafią docenić tych subtelnych różnic, a są i tacy, którzy je słyszą, ale nie mają na nie większego wpływu. Niemniej jednak dla większości z nas muzyka jest jednym z tych obszarów sztuki, z którymi wiąże się silna więź emocjonalna. Wszyscy mamy różne priorytety, które mogą się zmieniać w miarę jak przechodzimy przez różne etapy życia. Systemy takie jak Lina nie będą odpowiednie dla każdego, ale dla niektórych okażą się prawdziwym objawieniem.
W porównaniu do innych komponentów, które przewinęły się przez mój system w ciągu ostatnich 12 miesięcy, Lina jest najlepszym przetwornikiem cyfrowo-analogowym do streamingu, jaki miałem do tej pory. Gdyby tylko udało mi się w końcu przetestować Vivaldiego...


