Test serwera muzycznego z wyjściem analogowym Aurender A1000 w Twittering Machines

Recenzja serwera muzycznego z wyjściem analogowych Aurender A1000
Autor i źródło recenzji: Michael Lavorgna, Twittering Machines, luty 2025 r.
Oryginał możesz przeczytać TUTAJ.
Czasami podczas pisania recenzji muszę sobie przypomnieć, ile kosztuje urządzenie, o którym piszę. W trakcie testowania Aurender A1000 robiłem to częściej niż zwykle, ponieważ nieustannie zastanawiałem się: Jak oni to zrobili za te pieniądze?
„To”, o czym mówię, obejmuje wszystko – wygląd, jakość wykonania, funkcjonalność i przede wszystkim dźwięk A1000. A „to” kosztuje 3500 dolarów. Aurender, firma założona w 2010 roku, oferuje pełną gamę cyfrowych urządzeń audio, w tym przetworniki cyfrowo-analogowe przeznaczone do strumieniowego przesyłania muzyki – a właściwie, jak sama je określa, odtwarzacze sieciowe z wyjściem analogowym. Przed pojawieniem się A1000, najtańszy model w tej kategorii kosztował 6300 dolarów.
Zacznijmy od funkcjonalności, czyli wszystkiego, co potrafi Aurender A1000. A1000 można używać jako prostego odtwarzacza sieciowego (wejście Ethernet, cyfrowe wyjście audio), jako przetwornika cyfrowo-analogowego (wejście Ethernet, analogowe wyjście RCA), jako przetwornika cyfrowo-analogowego USB (wejście USB, analogowe wyjście), jako serwera po zainstalowaniu własnego dysku SSD 2,5”, jako streamingowego DAC-a/przedwzmacniacza z własną regulacją głośności oraz jako cyfrowego huba, który pozwala łączyć kilka wejść i wyjść, takich jak wyjście z telewizora (HDMI ARC lub Toslink), transport CD (Coax), a nawet umożliwia gościom przesyłanie muzyki ze smartfonów przez Bluetooth. A1000 nie obsługuje Wi-Fi. Ja też nie.
Od strony biznesowej A1000 oferuje wszystko, czego można oczekiwać od w pełni funkcjonalnego cyfrowego źródła strumieniowego – wejścia optyczne, koncentryczne, HDMI ARC, USB i LAN, wyjścia cyfrowe koncentryczne i USB oraz jedną parę analogowych wyjść RCA, które mogą pracować w trybie wyjścia stałego lub zmiennego. Na wyposażeniu znajduje się także port USB do podłączenia pamięci masowej, wyjście wyzwalacza 12 V, gniazdo na dysk SSD/HDD 2,5″ (do 8 TB), gniazdo IEC oraz przycisk zasilania.
Wewnątrz eleganckiej aluminiowej obudowy znajduje się układ AKM 4490REQ Dual-Mono DAC oraz czterordzeniowy procesor 2,0 GHz (ARM Cortex-A55), z których każdy jest zasilany przez własny liniowy zasilacz o niskim poziomie szumów. Od strony oprogramowania odtwarzaniem można sterować za pomocą autorskiej aplikacji Aurender Conductor dla systemów iOS i Android, a także poprzez Roon, Tidal, Spotify Connect oraz Google Cast. Aby w pełni wykorzystać opcjonalną pamięć wewnętrzną A1000, należy użyć aplikacji Conductor, która umożliwia bezpośredni dostęp do zapisanej na niej muzyki. Nie dotyczy to użytkowników Roon, ponieważ A1000 nie pełni funkcji serwera Roon, co oznacza konieczność korzystania z zewnętrznego serwera.
Wracając do aplikacji Conductor firmy Aurender i pamięci wewnętrznej – jeśli masz w domu więcej niż jeden system, którym chcesz sterować za pomocą jednej aplikacji z dostępem do tej samej biblioteki muzycznej, musisz pozostać w ekosystemie produktów Aurender. Roon natomiast pozwala na współdzielenie jednej biblioteki muzycznej między wszystkimi urządzeniami Roon Ready, niezależnie od producenta.
Wkrótce po dostarczeniu A1000 uzyskał certyfikat Roon Certified/Ready, co umożliwiło mi dodanie go do sieci za pomocą kilku dotknięć na iPhonie lub iPadzie. Ponieważ zawsze mam dwa systemy, ta funkcja jest dla mnie czymś więcej niż tylko miłą opcją, co wyjaśnia, dlaczego przez większość okresu testowego korzystałem z Roona do sterowania odtwarzaniem za pośrednictwem Aurendera.
Używałem A1000 głównie jako przetwornika cyfrowo-analogowego Roon Ready, którego wyjście analogowe zasilało jeden z kilku wzmacniaczy zintegrowanych. Pozwoliłem także, aby jego wyjście Coax przesyłało cyfrowy sygnał do odtwarzacza Mola Mola Tambaqui, a jego własna regulacja głośności współpracowała z wejściem przedwzmacniacza wzmacniacza Leben CS600X.
W salonie odsłuchowym nie ma telewizora, transportu CD ani żadnego urządzenia z wyjściem USB, którego używałbym do odtwarzania muzyki, więc wszystkie te dodatkowe funkcje pozostały niewykorzystane. To pewnego rodzaju szkoda, gdyby nie fakt, że Aurender A1000 pozostaje niesamowitą okazją nawet jako samodzielny przetwornik cyfrowo-analogowy. Prawdziwa perełka.
Rozpocznę odsłuch od spostrzeżenia, że zdecydowanie wolałem korzystać z przedwzmacniacza w Lebenie CS600X, zamiast omijać go i używać A1000 do regulacji głośności. Leben wykorzystuje pary lamp próżniowych 12AU7A i 12BH7A w sekcji wejściowej, ale zamiast podkreślać oczywisty wpływ lamp na brzmienie, zasugeruję, że to ogólna konstrukcja obwodu – obejmująca m.in. zasilacze – odpowiada za charakter dźwięku Lebena.
Jeśli chodzi o porównanie, Aurender działający jako przedwzmacniacz Lebena sprawiał, że muzyka brzmiała cieńszo i jaśniej w porównaniu do pełnoprawnego wzmacniacza zintegrowanego Lebena – do tego stopnia, że nie byłem w stanie wysłuchać więcej niż kilku utworów w tym trybie. Chciałbym mieć możliwość przetestowania Aurendera z kilkoma innymi wzmacniaczami, ale nie dysponuję takimi na ten moment. Nawet gdybym miał, wnioski byłyby ograniczone wyłącznie do wzmacniaczy, które mam pod ręką, a nie do formułowania bardziej ogólnych twierdzeń.
Mówiąc krótko – jeśli masz wzmacniacz mocy, który uwielbiasz, i zastanawiasz się nad użyciem A1000 jako przedwzmacniacza, twoje doświadczenia mogą się różnić od moich z Lebenem. Nic nie zastąpi bezpośredniego odsłuchu, jeśli chodzi o osobiste preferencje i wrażenia.
Aplikacja Conductor firmy Aurender jest darmowa i choć podczas testów korzystałem z niej sporadycznie, okazała się niezwykle zaawansowana i przyjazna dla użytkownika. Oferuje większość, jeśli nie wszystkie funkcje, których mogliby oczekiwać właściciele tego sprzętu – z wyjątkiem tych, o których wspomniałem wcześniej w kontekście Roona.
Doceniam także możliwość korzystania z Tidal Connect, który jest dostępny w ramach subskrypcji Tidal. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystko, co oferuje, jego koszt wydaje się wręcz symboliczny – szczególnie dla osób, które lubią odkrywać nową muzykę.
Podsumowując, choć moje preferencje skłoniły mnie do korzystania z A1000 w trybie Roon Ready, zarówno aplikacja Conductor, jak i Tidal Connect znacząco podnoszą jego atrakcyjność. (Spotify omijam szerokim łukiem).
Systemy, które wykorzystały podejście Aurendera do obsługi sygnału cyfrowego, obejmowały niedawno recenzowany wzmacniacz zintegrowany Luxman L-505Z napędzający Gauder Akustik Capello 100 oraz Leben CS600X w połączeniu z rezydującymi u mnie DeVore O/96. W skład zestawienia weszła także testowana para MC Audiotech TL-12.
Całe okablowanie dostarczyła firma AudioQuest, podobnie jak zasilacz PowerQuest PQ707, do którego podłączono wszystkie komponenty. Całość spoczywała na stoliku Box Furniture MD3S, który nie tylko zapewniał stabilność, ale i dopełniał estetykę systemu.
Chociaż minęło już sporo czasu, odkąd ostatni raz recenzowałem produkt Aurendera, wystarczyło zaledwie kilka minut, by A1000 w pełni odnalazł się u mnie. Jest wykonany z niezwykłą starannością, zwłaszcza jak na swoją cenę, a korzystanie z niego to czysta przyjemność – zarówno pod względem funkcjonalnym, jak i estetycznym.
Gdy spojrzymy na listę TM Favorite Digital w poszukiwaniu porównywalnych urządzeń, trudno znaleźć coś, co spełniałoby większość kryteriów A1000 na poziomie czysto użytkowym. Dopiero Weiss DAC501, kosztujący obecnie 11 995 dolarów, wydaje się być realnym punktem odniesienia. To jednak całkiem spora różnica w cenie.
Ale jak to gra?
Pięknie. Właśnie tak Aurender A1000 odtwarza muzykę jako przetwornik cyfrowo-analogowy do strumieniowego przesyłania dźwięku – pięknie. Łączy w sobie gładkość i wyrafinowanie, co jest rzadką cechą wśród DAC-ów w tym przedziale cenowym.
Wciąż pozostaję wielkim fanem Wattson Madison Streaming DAC, który kosztuje tyle samo co A1000, ale jest znacznie prostszym urządzeniem – oferuje jedynie wejście Ethernet i analogowe wyjście RCA. I to wszystko. Brak ekranu, brak dodatkowych wejść, za to doskonałe brzmienie dla tych, którzy cenią minimalistyczne, dyskretne rozwiązania.
Od premiery Wattsona minęło już sporo czasu, więc trudno mi dokonać szczegółowego porównania, ale mam wrażenie, że jeśli wybierasz Aurendera ze względu na jego funkcjonalność i wszechstronność, drobne różnice brzmieniowe nie będą miały dla ciebie większego znaczenia. I nie powinny – bo Aurender A1000 to jeden z najlepiej brzmiących przetworników cyfrowo-analogowych, jakie można znaleźć w jego przedziale cenowym.
In the Blue Light Keleli zostało zarejestrowane w ciągu dwóch dni – 28 i 29 maja 2024 roku – na scenie nowojorskiego The Blue Note. Pianino, harfa, smyczki i inne subtelne elementy budują delikatne tło dla jej wokalu, nadając nagraniu swobodny, organiczny i zachwycająco intymny charakter.
„Raven (Unplugged)” otwiera się dźwiękami harfy, które poruszają równie mocno, co jej struny. Aurender A1000 oddaje każdy detal – subtelne muśnięcia, iskrzenie tonów i delikatne odbicia światła – z wyjątkowym, wręcz namacalnym urokiem. W połączeniu z Lebenem i MC Audiotech tworzy oszałamiający zestaw, w którym nie ma miejsca na niedosyt.
Można by oczywiście zastanawiać się, czy droższe przetworniki cyfrowo-analogowe oferują jeszcze głębszy wgląd w nagranie, większą mikrodynamikę czy bardziej krystaliczną górę pasma. Ale to trochę jak patrzeć na idealnie przezroczyste, lazurowe fale rozbijające się o bezludną karaibską plażę i zastanawiać się – czy mogłyby być jeszcze bardziej niebieskie?
Najważniejsze jest to, że Aurender kreuje właściwy obraz dźwiękowy, oferując brzmienie muzycznie zrównoważone – takie, które przypomina proces tworzenia muzyki, a nie zimną, analityczną rekonstrukcję. Niektóre cyfrowe źródła mają skłonność do rozkładania dźwięku na czynniki pierwsze, podkreślając wybrane elementy sztucznym światłem, ostrymi konturami czy wręcz wytrawioną precyzją.
Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że A1000 skłania się ku bogatszemu, pełniejszemu brzmieniu – co dla mnie jest więcej niż mile widziane. Pamiętam jeszcze wczesne odtwarzacze CD, które sprawiały, że muzyka brzmiała, jakby była tworzona przez świetliste szkielety, które zaciągnęły się czymś nie do końca legalnym i grały wyłącznie na metalowych instrumentach. A wszystko to w oparach przesadnie intensywnej wody kolońskiej Aramis.
Mógłbym tak dalej…
Przypomniała mi się płyta Psychic 9-5 Club HTRK z 2014 roku, gdy usłyszałem ją na CAF 2025 w pokoju High Water Sound. To wspomnienie popchnęło mnie w głąb króliczej nory HTRK, z której wciąż nie wyszedłem.
Ich muzyka brzmi jak dźwiękowy pejzaż rodem z tajemniczego, podziemnego klubu — miejsca, do którego można dotrzeć jedynie przez labirynt tuneli ukrytych pod piwnicami… pod tunelami… pod kolejnymi piwnicami.
Coś delikatnego, aksamitnego i dopracowanego – dokładnie to wydobyła kombinacja Aurender/Leben z DeVore O/96. Psychic 9-5 Club brzmi jak nagrany w ogromnej jaskini, gdzie dźwięki odbijają się od odległych powierzchni, potęgując uczucie samotności i przestrzeni.
Album otwierają masywne, elektroniczne dudnienia basowe, które kładą fundament pod wokal Jonnine Standish – balansujący gdzieś pomiędzy śpiewem a melorecytacją. Aurender utrzymuje tempo od dołu do góry, dostarczając odpowiednią ilość detali, krawędzi, dynamiki i niuansów, z wyraźnym naciskiem na ciało i wagę dźwięku, zamiast ekstremalnej rozdzielczości. I znów – to równowaga przyjazna muzyce, a dla mnie to liczy się najbardziej.
Tryb krytycznego odsłuchu i opcje filtrów cyfrowych to dwa dodatkowe elementy, które A1000 oferuje w trybie strumieniowego DAC, dostępne przez aplikację Conductor. Różnice między filtrami cyfrowymi wahały się od subtelnych do praktycznie nierozróżnialnych, w zależności od odtwarzanej muzyki i stopnia skupienia na odsłuchu.
Co ciekawe, tryb krytycznego odsłuchu nie jest dostępny w Roona, więc skorzystałem z Tidala przez Conductor, aby sprawdzić jego wpływ. W tym przypadku poprawa była zauważalna – większa klarowność w całym paśmie, bardziej wyrazista rozdzielczość i mocniejsze dynamiczne uderzenie. Fajny dodatek, który może zrobić różnicę w odpowiednim systemie.
Dodanie Mola Mola Tambaqui do systemu Leben/MC Audiotech uwypukliło większą rozdzielczość, wnosząc więcej światła, szczegółów i precyzji, ale bez utraty muzykalności. Tambaqui to przetwornik o wyjątkowej przejrzystości, który nie rozbija muzyki na atomy, lecz zachowuje jej spójność i masę.
Z drugiej strony, jako odtwarzacz sieciowy wolałem A1000 od wbudowanego streamera w Tambaqui. To jednak nie jest wielkim zaskoczeniem – dodanie zewnętrznego przetwornika za 13,5 tys. dolarów daje lepszą wydajność. Bardziej istotne jest to, że A1000 może pełnić rolę wysokiej klasy transportu sieciowego, zapewniając solidne podstawy dla takiej aktualizacji. Fajnie.
Aurender A1000 trafił do mnie pod koniec listopada i przez ponad dwa miesiące swojej wizyty grał niemal nieprzerwanie. Po kilku dniach przeszedłem w tryb recenzenta – ustawiłem go, zapomniałem o nim i wpadłem w znaną zabawę: „Co teraz powinienem zagrać?”.
Nie mam pojęcia, ile przetworników, streamerów i odtwarzaczy sieciowych przetestowałem w ciągu ostatnich 14 lat. Straciłem rachubę dawno temu, ale wiem jedno – potrafię odróżnić te, które mi odpowiadają. A1000 szybko zdobył moje uznanie i to niezależnie od systemu, w którym grał, czy muzyki, którą mu powierzyłem.
Najważniejsze pytanie, które pojawiło się podczas mojego czasu z Aurenderem A1000, brzmiało: jak oni to zrobili? Jak udało się zmieścić tak wiele funkcji w tak dopracowanej formie i sprawić, że brzmiało to tak znakomicie?
Moje najlepsze przypuszczenie? Doświadczenie. A my jesteśmy beneficjentami tych umiejętności. Aurender A1000 to nie tylko dobry, ale świetny wybór dla tych, którzy szukają kompleksowego rozwiązania do strumieniowania muzyki z doskonałym przetwornikiem cyfrowo-analogowym. A wszystkie dodatkowe funkcje? To już tylko wisienka na torcie. Brawo!


