Test referencyjnego zegara wzorcowego dCS Lina Master Clock

Recenzja referencyjnego zegara wzorcowego dCS Lina Master Clock w The Absolute Sound
Autor i źródło recenzji: Robert Taylor, grudzień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Od zawsze fascynowała mnie możliwość poprawy brzmienia cyfrowego w moim systemie audio. Moim pierwszym zewnętrznym przetwornikiem cyfrowo-analogowym był Arcam Black Box. Później nabyłem Digital Decoding Engine od Audio Alchemy, a wraz z nim ich moduł DTI (Digital Transmission Interface), służący do redukcji jittera. W pewnym momencie eksperymentowałem nawet z dwoma urządzeniami DTI połączonymi szeregowo pomiędzy transportem CD a DAC-iem. Kilka lat później sięgnąłem po Genesis Digital Time Lens, oferujący jeszcze skuteczniejsze ograniczanie jittera.
Minęły trzy dekady i dziś na rynku dostępne są zewnętrzne zegary taktujące, które mają za zadanie poprawić jakość odtwarzania sygnału cyfrowego. Od jakiegoś czasu nurtowało mnie, czy zastosowanie takiego zegara faktycznie wniesie zauważalną poprawę w moim systemie. Dlatego zdecydowałem się przyjrzeć bliżej modelowi dCS Lina.
Konstrukcja i specyfikacja
Cena urządzenia wynosi 8150 dolarów. Egzemplarz testowy wykończony jest w czerni, podobnie jak mój Bartók, choć dostępna jest również wersja srebrna. Obudowa ma 12 cm wysokości, nieco ponad 21,5 cm szerokości i 33,8 cm głębokości. Lina Master Clock waży niecałe 7 kg.
Na przednim panelu znajduje się jedynie pojedyncza dioda LED, sygnalizująca status pracy: jasne światło oznacza aktywne działanie, natomiast przyciemnione – tryb czuwania. Tuż pod diodą, przy krawędzi frontu, umieszczono przycisk zasilania. Przód urządzenia prezentuje się więc bardzo minimalistycznie.
Na tylnym panelu znajdują się dwa gniazda RJ45, służące do komunikacji z innymi komponentami z serii Lina. Obok nich umieszczono dwa 75-ohmowe wyjścia BNC do transmisji sygnału zegara taktującego:
– jedno wyjście przeznaczone jest dla sygnałów 44,1 kHz i ich wielokrotności,
– drugie dla sygnałów 48 kHz i ich wielokrotności.
Po co zewnętrzny zegar?
Pojawia się pytanie: po co właściwie dodawać zewnętrzny zegar, skoro DAC i tak ma już taki układ wbudowany?
Podstawowym celem jest uzyskanie większej precyzji w konwersji sygnału cyfrowego na analogowy. Każde urządzenie cyfrowe wyposażone jest w zegar, ale im dokładniejszy jego takt, tym bardziej skupione i spójne brzmienie. Przeniesienie odpowiedzialności za taktowanie z DAC-a do osobnego urządzenia – wyposażonego w bardziej precyzyjny zegar, lepszą kontrolę termiczną zapewniającą stabilność, dedykowane zasilanie oraz fizyczną separację od DAC-a – może przełożyć się na bardziej przekonującą prezentację muzyki.
DAC łączy się z zegarem za pomocą dwóch kabli BNC – po jednym dla każdej częstotliwości zegara słowa (word clock). I tak, jeśli jesteś zwolennikiem wpływu okablowania na brzmienie, to również te przewody mogą mieć znaczenie.
Testy odsłuchowe
Aby ocenić wpływ zegara, przeprowadziłem porównania A/B pomiędzy zegarem wewnętrznym przetwornika Bartók a zewnętrznym zegarem Lina Master Clock. Dzięki aplikacji dCS Mosaic można jednym dotknięciem przełączać się między źródłami taktowania.
A teraz o brzmieniu. Powiem od razu: dodanie zewnętrznego zegara nie powoduje radykalnej zmiany. Efekt jest subtelny, ale zauważalny. Szybko się do niego przyzwyczajasz, a kiedy zegar znika z toru, masz wrażenie, że czegoś brakuje.
Jeśli miałbym posłużyć się analogią: to jak zrobienie zdjęcia aparatem jednorazowym i porównanie go z fotografią wykonaną wysokiej klasy lustrzanką z obiektywem premium. Na obu widać ten sam obiekt, ale w przypadku taniego aparatu obraz jest bardziej ziarnisty, kolory mniej nasycone, a szczegóły mniej wyraźne. Lepszy aparat daje czystszy, bardziej plastyczny obraz, z większą głębią i lepszym odwzorowaniem detali.
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia dźwiękowe, oto, co słyszę:
– zegar rozszerza scenę dźwiękową,
– wyraźniej rysuje kontury źródeł pozornych,
– poprawia warstwowość sceny w głąb,
– od średnicy wzwyż brzmienie staje się gładsze, z mniejszą szorstkością i większą ilością detali.
Powiedziałbym, że wpływ zegara jest szczególnie słyszalny w dobrze zrealizowanej muzyce akustycznej – jazzie, klasyce, folk-rocku i podobnych gatunkach.
Przykłady muzyczne
Jeremy Kahn & Dee Alexander – Magic
Jednym z nagrań referencyjnych była płyta Magic z katalogu High Definition Tape Transfers – duet Jeremy Kahn (fortepian) i Dee Alexander (wokal), pobrany w formacie DSD 256. Pierwszy utwór to „Nice Work If You Can Get It”.
Z włączonym zegarem fortepian brzmi bardziej skupiono, z lepiej zarysowanym konturem. Głos Dee Alexander nabiera płynności – „mniej sylab” oznacza tutaj, że frazowanie staje się bardziej naturalne i spójne. Słychać niuanse artykulacyjne – jej gardło, sposób formowania dźwięków – co przekłada się na wyraźniejszy, niemal fizyczny obraz wokalistki stojącej przed słuchaczem.
Minusem tego nagrania jest obecność szumu sieciowego o częstotliwości 60 Hz – wydaje się on być wpisany w samą realizację. Z zegarem Lina staje się nieco mniej dokuczliwy, choć jego obecność nadal zaskakuje. Mimo to, pod względem muzycznym i sonorystycznym album jest zdecydowanie wart odsłuchu.
Kraftwerk – Computer World
Następnie sięgnąłem po Computer World zespołu Kraftwerk (streaming z Qobuza w jakości 44,1 kHz / 16-bit). W utworze „Numbers” różnice przy włączonym zegarze są wyraźnie słyszalne.
Brzmienie instrumentów elektronicznych nabiera głębi i trójwymiarowości, łatwiej można je umiejscowić w przestrzeni. Główne wokale wydają się dobiegać z góry, nad głową. Bez zegara wokal „przesuwa się” przed słuchacza – mniej więcej trzy metry przed nim i około dwa metry nad podłogą. W utworze występują szybkie przemieszczenia dźwięków w panoramie – z głębi sceny do przodu. Z zegarem zjawiska te wydają się przebiegać za głową, a dźwięki zza pleców są lepiej czytelne. Bez zegara scena dźwiękowa urywa się mniej więcej trzy–cztery metry przed słuchaczem.
Don Was and the Pan-Detroit Ensemble – Groove in the Face of Adversity
Na koniec przesłuchałem najnowszy album Don Wasa i zespołu Pan-Detroit Ensemble (streaming Qobuz, 96 kHz / 24-bit).
W utworach „I Ain’t Got Nothin’ But Time” oraz „Midnight Marauders” wyraźnie słychać, że z zegarem Lina dźwięk staje się bardziej swobodny. Bez zegara w górze pasma pojawia się lekka szorstkość; z zegarem – brzmienie wygładza się, zyskuje na detaliczności. Tak jak przy innych nagraniach, scena nabiera głębi, a lokalizacja źródeł dźwięku jest dokładniejsza.
Podsumowanie i opłacalność
Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny – trzeba uczciwie przyznać, że to bardzo udane uzupełnienie systemu. Choć kosztuje 8150 dolarów, czyli zdecydowanie nie mało, to jego wpływ na brzmienie jest zauważalny i uzasadniony.
Jednakże, jeśli posiadasz DAC-a dCS w wersji nie-APEX i rozważasz zakup zegara, sugeruję najpierw wykonać aktualizację do wersji APEX. W mojej ocenie to właśnie ta modernizacja przynosi większą poprawę dźwięku w przeliczeniu na wydaną kwotę – przejście z wersji nie-APEX na APEX jest bardziej zauważalne niż dodanie zegara do urządzenia w wersji podstawowej.
Jak zawsze, dziękuję za przeczytanie tej recenzji. Zachęcam do zaglądania na łamy magazynu The Absolute Sound oraz do subskrypcji naszego newslettera – znajdziesz tam więcej materiałów w podobnym duchu. Do usłyszenia przy kolejnej recenzji!


