Test referencyjnego wzmacniacza zintegrowanego Gryphon Audio Diablo 333 w Stereophile

Recenzja referencyjnego wzmacniacza zintegrowanego Gryphon Audio Diablo 333
Autor i źródło recenzji: Sasha Matson, Stereophile, grudzień 2024 r.
Oryginał recenzji możesz przeczytać TUTAJ.
Co kryje się w nazwie? Duńska firma Gryphon Audio Designs wywarła niezatarte piętno w świecie audio, kiedy jej założyciel, Flemming Rasmussen, nadał jej tę nazwę w 1985 roku. Przeglądając aktualną listę rekomendowanych komponentów w Stereophile, znalazłem jedynie jednego innego producenta, który posługuje się zwierzęcym pseudonimem. Wyobrażenie mitycznego gryfa, strażnika skarbów, wydaje się tutaj niezwykle trafne. To hybrydowe stworzenie, łączące cechy orła i lwa – symbol siły i szybkości – doskonale odzwierciedla zarówno estetykę, jak i wydajność, z których Gryphon Audio zasłynął na całym świecie.
Wspaniała, twarda oprawa instrukcji obsługi wzmacniacza Diablo 333 kryje w sobie złoty napis „The Gryphon” oraz logo przedstawiające skrzydlatego gryfa z lwim ogonem – znak rozpoznawczy marki, który równie mocno przemawia do wyobraźni, co jej legendarna jakość dźwięku.
Gryphon Diablo 333 to półprzewodnikowy, stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany, którego cena wynosi 24 900 dolarów, nie licząc opcjonalnych modułów DAC i przedwzmacniacza gramofonowego. Model ten zastępuje Gryphona Diablo 300, produkowanego od 2016 roku. Liczba „333” nawiązuje do deklarowanej mocy wyjściowej wzmacniacza przy obciążeniu 8 Ω, wynoszącej właśnie 333 W na kanał. Moc ta podwaja się do imponujących 666 W na kanał przy obciążeniu 4 Ω. Jednak, jak zauważył Anthony Chiarella, dyrektor sprzedaży i marketingu Gryphona w USA, oznaczenie modelu liczbą „666” mogłoby nadmiernie kojarzyć się z okultyzmem, co skłoniło firmę do bardziej stonowanego nazewnictwa.
Gryphon Audio to firma znana z innowacyjnych, bezkompromisowych rozwiązań w dziedzinie wzmacniania dźwięku, szczególnie tych opartych na stopniach wyjściowych klasy A. (O tym więcej za chwilę.) To właśnie od takich konstrukcji Gryphon rozpoczął swoją działalność, a 40 lat później nadal trzyma się tej tradycji. Pierwszym zintegrowanym wzmacniaczem Gryphona był model Tabu, wprowadzony na rynek w 1996 roku. Obecnie w ofercie firmy znajdują się dwa zintegrowane wzmacniacze z serii Diablo: Diablo 333 oraz jego młodszy brat, Diablo 120, który – jak sugeruje nazwa – oferuje 120 W mocy przy obciążeniu 8 Ω.
W ostatnich latach Gryphon znacząco poszerzył swoją ofertę, wprowadzając gramofony, kolumny głośnikowe, przetworniki cyfrowo-analogowe, przedwzmacniacze gramofonowe, zasilacze, a nawet dedykowane statywy. Dzięki temu, dysponując odpowiednim budżetem, można dziś stworzyć kompletny system audio w całości oparty na produktach Gryphon Audio Designs.
Kiedy redaktor Jim Austin po raz pierwszy zwrócił moją uwagę na Diablo 333, wspomniał, że jedne z najlepszych dźwięków, jakie usłyszał podczas ostatnich targów audio w Monachium, pochodziły z pokoju Gryphona. To wystarczyło, by wzbudzić moje zainteresowanie. Gdy zaoferowano mi egzemplarz do recenzji, poprosiłem, aby wzmacniacz zintegrowany dotarł do mnie w „pełnym wyposażeniu” – wraz z opcjonalnym przedwzmacniaczem gramofonowym i modułami DAC. Chciałem doświadczyć pełni możliwości tego wyjątkowego urządzenia, usłyszeć jego pełny potencjał i opisać jego brzmienie w jak najdrobniejszych szczegółach.
The Full Monty
Gryphon Diablo 333 to imponujący wzmacniacz zintegrowany, wykończony w eleganckiej satynowej czerni, o wadze 112 funtów (ok. 51 kg). Jego wygląd przyciąga wzrok dzięki precyzyjnie zaprojektowanym radiatorom, które efektownie rozchodzą się po bokach obudowy. Urządzenie o wymiarach około 18,5 cala szerokości i głębokości oraz nieco ponad 9,5 cala wysokości zmieści się na standardowym stojaku audio – choć z trudem. Ważne jest, aby stojak był solidny i zapewniał odpowiednią ilość miejsca z tyłu, umożliwiając swobodny dostęp do opatentowanych gniazd połączeniowych oraz modułów DAC i przedwzmacniacza gramofonowego, jeśli są zainstalowane.
Diablo 333 zasilane jest przewodem z wtyczką IEC 20A. Jeśli nie posiadasz własnego przewodu tego typu (ja nie miałem), będziesz musiał skorzystać z dołączonego do zestawu. Wyłącznik zasilania znajduje się pod spodem urządzenia, w pobliżu przedniego panelu. Po jego włączeniu wzmacniacz przechodzi w tryb czuwania (pobierając jedynie 0,5 W). Ja pozostawiałem go w tym stanie, a zasilanie wyłączałem i włączałem za pomocą mojego systemu AudioQuest Niagara 7000.
W przypadku Gryphon Audio kluczową rolę odgrywa moc – niemal w nietzscheańskim znaczeniu – pragnienie jej zdobycia i wykorzystania w pełni. Choć ograniczenia miejsca nie pozwalają na szczegółowe omówienie wszystkich specyfikacji Diablo 333, warto wyróżnić kilka najważniejszych aspektów.
Zacznijmy od zasilacza: jego pojemność wynosi aż 2 x 68 000 µF. To imponująca wartość – zdecydowanie nie wkładaj palca do wnętrza wzmacniacza! Poprosiłem zespół projektowy Gryphona o wyjaśnienie tej kwestii. Odpowiedzieli:
„Posiadanie zasilaczy o tak dużych rezerwach zapewnia, że wzmacniacz dysponuje wystarczającą ilością prądu, by poradzić sobie z pełną dynamiką muzyki. Dzięki temu uzyskuje się większą szczegółowość na całej rozpiętości częstotliwości i przy dowolnym poziomie głośności. To nie tylko kwestia mocy w watach – równie istotny jest moment obrotowy, czyli zdolność do dostarczania prądu.”
Zapytałem także o konstrukcję transformatora, który opisano jako „masywny, ważący 17,5 kg toroidalny transformator Holmgren dual-mono, wyposażony w magnetyczny ekran obwodowy wykonany z metalu i lakierowany dla dodatkowej ochrony”. Tego rodzaju komponenty podkreślają bezkompromisowe podejście Gryphon Audio do projektowania urządzeń, które oferują zarówno nieograniczoną moc, jak i wyjątkową jakość brzmienia.
Pod względem operacyjnym, Gryphon Diablo 333 oferuje niezwykle dopracowany interfejs użytkownika. W zestawie znajduje się solidny, aluminiowy pilot zdalnego sterowania, który umożliwia dostęp do większości funkcji codziennego użytku. Pilot pozwala m.in. na zmianę ustawień wyświetlacza na panelu przednim, konfigurację opcjonalnego przetwornika cyfrowo-analogowego oraz zarządzanie ustawieniami opcjonalnego przedwzmacniacza gramofonowego.
Na panelu przednim umieszczono ekran dotykowy o przekątnej 4,3 cala, który zapewnia intuicyjny dostęp do menu i bardziej zaawansowanych funkcji. Byłem zadowolony z przemyślanych ustawień domyślnych, takich jak automatyczne przyciemnianie wyświetlacza po krótkim czasie bezczynności. Domyślna głośność startowa wynosiła 12 z 43 dyskretnych kroków regulacji głośności. Zastosowany w urządzeniu mikroprocesorowy, zbalansowany tłumik precyzyjnie kontroluje ścieżkę sygnału, umieszczając w niej jedynie jeden lub dwa rezystory, co minimalizuje straty jakości dźwięku.
Na panelu przednim znajdują się elementy sterujące, które umożliwiają dostęp do pary wejść zbalansowanych oraz wejść i wyjść single-ended. Użytkownik może również dostosować poziomy wejściowe dla różnych źródeł, co ułatwia ich integrację. Dodatkowo wzmacniacz oferuje wejście o stałym poziomie dedykowane dla systemów AV.
Na uwagę zasługują wykonane na zamówienie przez Gryphon zaciski wyjściowe – solidne, pozłacane elementy o wyjątkowo wysokiej jakości wykonania. Warto jednak zauważyć, że urządzenie nie posiada wyjścia słuchawkowego, co może być istotną informacją dla niektórych użytkowników.
Całość stanowi doskonałe połączenie funkcjonalności, estetyki i inżynieryjnej precyzji, charakterystycznej dla produktów Gryphon Audio.
Opcje
Gryphon Diablo 333 oferuje elastyczność, która może zadowolić różne potrzeby użytkowników. Wzmacniacz jest dostępny jako samodzielne urządzenie integrujące funkcje przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy, co szczególnie przypadnie do gustu klientom posiadającym już wysokiej klasy przetworniki cyfrowo-analogowe lub przedwzmacniacze gramofonowe, które chcą nadal wykorzystywać. Taka konfiguracja pozwala również na bardziej oszczędne podejście do budżetu.
Alternatywnie, użytkownicy mogą wybrać opcję zakupu i instalacji dedykowanych modułów DAC oraz przedwzmacniacza gramofonowego, które są dostępne jako opcjonalne rozszerzenia. Moduły te instalowane są przez autoryzowanego sprzedawcę, co gwarantuje ich pełną kompatybilność i najwyższą jakość dźwięku.
Filozofia projektowa Gryphona odzwierciedla się w priorytetyzacji elementów mających kluczowe znaczenie dla jakości dźwięku. Zgodnie z podejściem firmy, każdy aspekt konstrukcji wzmacniacza podporządkowany jest osiągnięciu maksymalnej wierności i czystości sygnału. Jak jasno podkreślono w instrukcji obsługi Diablo 333:
„W trosce o najwyższą wierność i czystość sygnału, regulatory tonów, regulatory balansu i inne zbędne obwody zostały usunięte ze ścieżek sygnałowych wszystkich komponentów Gryphon”.
To konsekwentne dążenie do perfekcji sprawia, że Gryphon Audio cieszy się uznaniem wśród audiofilów, oferując produkty, które nie tylko spełniają, ale często przekraczają ich oczekiwania.
Moja wersja Diablo 333 została dostarczona z zainstalowanym modułem Gryphon DAC3, wycenianym na 7600 USD. Ten zaawansowany przetwornik cyfrowo-analogowy oferuje pięć wejść cyfrowych: USB, AES, TosLink oraz dwa koncentryczne S/PDIF. Sercem modułu jest nowoczesny konwerter ESS Technology Sabre ES9039PRO, umożliwiający wybór spośród siedmiu filtrów rekonstrukcyjnych, co pozwala dostosować brzmienie do indywidualnych preferencji.
DAC3 to konstrukcja typu dual-mono, pracująca w klasie A, co zapewnia wyjątkową jakość dźwięku i precyzję reprodukcji. Analogowe stopnie wyjściowe korzystają z ultraniskoszumowych stabilizowanych zasilaczy, a zastosowanie sześciowarstwowych płytek drukowanych oraz krótkich ścieżek sygnałowych dodatkowo poprawia integralność sygnału.
Wyjątkową cechą tego modułu jest zasilacz Super-Capacitor o pojemności 12,5 Farada dla wejścia USB, działający na zasadzie zasilania bateryjnego, co minimalizuje wpływ zakłóceń sieciowych. DAC3 obsługuje wszystkie aktualne formaty cyfrowe, choć nie wspiera bezprzewodowego strumieniowania ani sieci ethernetowych.
Zapytany o tę decyzję, zespół projektowy Gryphona wyjaśnił:
„Zdecydowaliśmy się nie włączać bezprzewodowego strumieniowania i/lub funkcji sieciowych głównie ze względu na ograniczoną przestrzeń dostępną wewnątrz Diablo 333 oraz opcjonalnego modułu DAC3”.
To pragmatyczne podejście odzwierciedla filozofię Gryphon Audio, która kładzie nacisk na jakość i wydajność ponad dodatkowymi funkcjami, które mogłyby wprowadzić kompromisy do kluczowych aspektów projektu.
Moduł przedwzmacniacza gramofonowego Gryphon Audio PS3, wyceniany na 6000 USD, był również zainstalowany w moim testowym egzemplarzu Diablo 333. Jest to opcja, która bez wątpienia zainteresuje entuzjastów analogowego brzmienia. PS3 bazuje na wcześniejszym, cenionym przedwzmacniaczu gramofonowym Legato, i kontynuuje tradycję najwyższej jakości w tej kategorii.
Moduł obsługuje zarówno wkładki MM, jak i MC, a jego konstrukcja to w pełni zbalansowany układ dual-mono, zaprojektowany bez użycia ujemnego sprzężenia zwrotnego. W obwodach korekcji RIAA zastosowano precyzyjne kondensatory polipropylenowe oraz dopasowane tranzystory niskoszumowe, co zapewnia najwyższą precyzję odwzorowania sygnału.
PS3 oferuje szeroki zakres ustawień impedancji dla wkładek MC, który można regulować za pomocą przełączników DIP znajdujących się z tyłu urządzenia. Dostępnych jest 15 różnych wartości impedancji, od 20 do 1600 omów. Menu ustawień na panelu przednim pozwala na łatwy wybór między trybami MM i MC. W trybie MC PS3 oferuje imponujące 64 dB wzmocnienia, a stosunek sygnału do szumu wynosi ponad 72 dB. Na tylnym panelu Diablo 333 umieszczono również kran uziemiający, umożliwiający bezpośrednie połączenie z gramofonem, co dodatkowo upraszcza konfigurację i minimalizuje zakłócenia. To przemyślane podejście Gryphona do integracji funkcji analogowych pokazuje, że marka nie tylko koncentruje się na cyfrowych technologiach, ale również z równą pasją podchodzi do pielęgnowania analogowego dziedzictwa w swoich produktach.
Warto zauważyć, że Gryphon postawił na mniej typową konfigurację w przypadku przedwzmacniacza gramofonowego PS3, oferując jedynie parę zbalansowanych wejść Neutrik XLR, bez tradycyjnych wejść RCA. Robert Harley w Kompletnym Przewodniku po High-End Audio podkreśla, że zbalansowane wejścia gramofonowe są rzadkością, ponieważ większość kabli gramofonowych jest wyposażona w niezbalansowane wtyki RCA. Taki wybór może być wyzwaniem dla osób, które nie posiadają gramofonów z wyjściami zbalansowanymi, jak miało to miejsce w moim przypadku.
Skonsultowałem się z prezesem VPI, Matem Weisfeldem, który potwierdził, że ramię gramofonu VPI HW40 może być okablowane z wyjściami zbalansowanymi, ale w takim przypadku nie współpracuje ono z moim aktualnym przedwzmacniaczem gramofonowym, który obsługuje jedynie wejścia RCA. Dlatego też, aby w pełni wykorzystać możliwości PS3 w zakresie jakości sygnału i stosunku sygnału do szumu, użytkownicy powinni rozważyć posiadanie gramofonu z wyjściem zbalansowanym, co pozwoli w pełni wykorzystać potencjał tego przedwzmacniacza.
Dla celów tej recenzji zdecydowałem się na kabel stereo, który z jednej strony miał złącza RCA, a z drugiej XLR, licząc na lepsze wyniki niż przy użyciu tanich przejściówek, które mogłyby pogorszyć jakość sygnału. To podejście pozwoliło na uzyskanie optymalnych rezultatów, mimo że nie dysponowałem pełnym, zbalansowanym okablowaniem w moim systemie.
Gryphon Audio wyróżnia się swoją ofertą wzmacniaczy pracujących w klasie A, co zapewnia nie tylko wyjątkową jakość dźwięku, ale także imponującą budowę i dużą moc. Cztery modele samodzielnych wzmacniaczy tej firmy, w tym ich flagowy wzmacniacz stereo Apex, oferują wydajność klasy A, co wiąże się z ogromnym zapotrzebowaniem na moc oraz efektywne zarządzanie ciepłem.
Apex, który zyskał miejsce na liście zalecanych komponentów Stereophile'a w kategorii wzmacniaczy klasy A (Solid State), to prawdziwa maszyna o masie 445 kg i cenie katalogowej wynoszącej 104 500 USD. Wzmacniacze klasy A charakteryzują się tym, że wytwarzają ogromne ilości ciepła, co wynika z ciągłej pracy stopnia wyjściowego w pełnym zakresie mocy. Aby poradzić sobie z tym wyzwaniem, Gryphon stosuje zaawansowane technologie chłodzenia oraz solidną konstrukcję, która umożliwia utrzymanie odpowiednich temperatur nawet przy wysokich wymaganiach prądowych.
Tego rodzaju wzmacniacze nie tylko dostarczają niesamowitą jakość dźwięku, ale także wymagają zastosowania potężnych komponentów i inżynierii, co znajduje odzwierciedlenie w ich fizycznych rozmiarach i cenie. To typowe podejście Gryphon – bezkompromisowe, oparte na skandynawskiej precyzji i "heavy-metalowej" mocy.
Obecnie Gryphon Audio oferuje cztery modele samodzielnych wzmacniaczy, które pracują w klasie A, realizując tę koncepcję z typowym dla Skandynawii rozmachem, który kojarzy się z ciężkim metalem. Jako przykład, który obrazuje, w jakim przedziale cenowym działa Gryphon, warto przywołać ich wzmacniacz stereo Apex. Aktualnie znajduje się on w kategorii klasy A (Solid State) na liście rekomendowanych komponentów Stereophile'a. Wzmacniacz ten waży 445 funtów (ok. 202 kg), a jego cena katalogowa wynosi 104 500 dolarów. Wytwarzanie wysokiego prądu w obwodach klasy A przy niskich impedancjach jest nieodłącznie związane z fizyką, a to wymaga zastosowania odpowiednio dużych rozwiązań technicznych, które generują duże ilości ciepła, wymagające skutecznego zarządzania.
Mając na uwadze świadomość hierarchii poszczególnych modeli, szczególnie interesującym elementem oceny Gryphona Diablo 333 było zbadanie, na ile ten zintegrowany wzmacniacz, wyposażony w stopnie wyjściowe pracujące w klasie AB z wysoką polaryzacją, potrafi zbliżyć się do purystycznych walorów dźwiękowych swojego masywniejszego rodzeństwa z klasy A. Mowa tu o takich cechach, jak dynamika, płynność brzmienia, czy brak zniekształceń przejściowych.
W konstrukcji zastosowano 10 wysokowydajnych tranzystorów mocy na kanał, ultraszybkie tranzystory przedwzmacniacza o niskiej pojemności oraz polipropylenowe kondensatory do lokalnego odsprzęgania zasilania. Diablo 333 emituje umiarkowaną ilość ciepła, jednak jest ona znacznie niższa niż w przypadku jego odpowiedników pracujących w czystej klasie A.
Kiedy Anthony Chiarella dostarczył mi egzemplarz testowy Diablo 333, rozmawialiśmy między innymi o mobilności w obrębie klas wzmacniaczy. Anthony zwrócił uwagę na istotny szczegół: „Wzmacniacz zintegrowany Diablo 333 jest przystosowany do pracy z mocą ponad 10 W w czystej klasie A. Poprzedni model, Diablo 300, oferuje zaledwie 5–6 W w tej samej klasie. Idealnie byłoby, gdyby Gryphon dążył do uzyskania podobnej charakterystyki dźwiękowej jak Apex, wykorzystując tranzystory wyjściowe Toshiba”. Choć różnica 5 W może wydawać się niewielka, w rzeczywistości ma ona ogromny wpływ na jakość dźwięku. Odtwarzanie muzyki rzadko wymaga dużych szczytowych wartości mocy – to właśnie jakość tych „pierwszych watów” determinuje subtelność i wyrafinowanie brzmienia.
Mimo większej efektywności energetycznej konstrukcji klasy AB w porównaniu z urządzeniami klasy A, najwyższa jakość wykonania Diablo 333 jest widoczna na pierwszy rzut oka. Projekt wzorniczy zewnętrznej obudowy opracował Flemming Rasmussen, elektronikę zaprojektował Tom Møller, a za inżynierię mechaniczną podwozia odpowiadał Soren Slebo.
Zwróciłem się do zespołu projektantów z pytaniem o związek między fizycznym wykonaniem produktu a jego wydajnością dźwiękową. Odpowiedzieli: „Powód, dla którego zdecydowaliśmy się położyć tak duży nacisk na jakość wykonania i estetykę zewnętrzną, wynika z ich kluczowego wpływu na ogólną wydajność Diablo 333, którą docenia słuchacz. Konstrukcja mechaniczna – w tym elementy tłumiące i odsprzęgające, materiały dobrane ze względu na ich właściwości rezonansowe, a także izolacja i ekranowanie wewnętrznych komponentów oraz obwodów – wszystkie te aspekty znacząco wpływają na jakość dźwięku 333”.
Zanim dotarliśmy do Woodstock
Po raz pierwszy od ponad 15 lat mam nowy pokój odsłuchowy dla mojego systemu referencyjnego. Tym razem udaliśmy się nieco na południe – z Cooperstown do Woodstock w stanie Nowy Jork. Nowy pokój miał być czymś w rodzaju połączenia pokoju rodzinnego i biblioteki, dobudowanej do naszego nowego, choć w rzeczywistości wiekowego domu z 1920 roku. Jedna ze ścian została wypełniona regałami na książki, które – jak lubię je nazywać – pełnią również rolę pułapek basowych. Druga ściana to rząd francuskich okien, teraz wyposażonych w zasłony, aby ograniczyć odbicia dźwięku, a jednocześnie otwierających widok na majestatyczną Overlook Mountain. W odległości zaledwie ćwierć mili na wschód znajduje się słynne studio Levona Helma. Nareszcie czuję, że jestem w domu!
Kiedy Anthony Chiarella i jego asystentka Laurie Srebnick przybyli z Diablo 333, byłem przygotowany – przynajmniej w pewnym sensie. Niestety, mój ręczny wózek miał przebitą oponę. Na szczęście Anthony przywiózł swój, co okazało się niezbędne, ponieważ Diablo 333 jest dostarczany w solidnej skrzyni transportowej, która dodaje kolejne 36 kg do już niemałej wagi wzmacniacza. Skrzynia została zaprojektowana z otworami na wózek widłowy – choć muszę przyznać, że to akcesorium, którego zazwyczaj nie trzymam w swoim pokoju odsłuchowym.
Anthony i ja wspólnie przenieśliśmy wzmacniacz, zapakowany niczym skomplikowana kostka Rubika, na solidny, niewielki stolik przypominający pagodę, który lubię umieszczać pomiędzy głośnikami. W ten sposób Diablo 333 trafił do wizualnego centrum całego wydarzenia, gotowy, by rozpocząć swoją muzyczną podróż.
Pierwszego dnia udało nam się podłączyć i uruchomić Diablo 333, ale Anthony wydał mi jednoznaczne polecenie – urządzenie musi być odpowiednio wygrzewane przez tydzień, zanim przystąpię do jakichkolwiek krytycznych odsłuchów. Było to istotne, ponieważ wzmacniacz dotarł do mnie bezpośrednio z fabryki, całkowicie nowy. Gryphon zaznacza również w swojej instrukcji, że „optymalna wydajność zostanie osiągnięta około 45 minut po włączeniu”. Te wytyczne podkreślają wagę cierpliwości, gdy chodzi o pełne docenienie możliwości tego urządzenia – a ja byłem gotów, by poświęcić ten czas.
Podczas konfiguracji natknąłem się na jedną przeszkodę, związaną z opcjonalnym modułem PS3 Phono Stage. Na jego tylnej stronie znajdują się dwa małe panele z przełącznikami DIP – po jednym ośmioprzełącznikowym zestawie dla każdego kanału, służące do regulacji obciążenia wkładki MC. Instrukcja zawiera tabelę z wartościami do wyboru, jednak brakowało jednej kluczowej informacji: który kierunek przełącznika oznacza włączenie, a który wyłączenie? Nie zauważyłem żadnych oznaczeń na samym module, a instrukcja niestety nie rozwiewa tych wątpliwości. Przydałoby się proste stwierdzenie w dokumentacji Diablo 333: „Góra oznacza wyłączenie, dół oznacza włączenie”. Na szczęście otrzymałem tę informację od osoby zaznajomionej z modułem, co uchroniło mnie przed przypadkowym ustawieniem wszystkiego odwrotnie. Taki szczegół w instrukcji z pewnością ułatwiłby konfigurację.
Mój syn, didżej
Na potrzeby tej recenzji – z ukłonem w stronę Allana Shermana – w końcu zrobiłem coś, co od dawna planowałem. Mój syn, Peter, jest profesjonalnym didżejem oraz współliderem brooklyńskiego zespołu Underground System, czerpiącego inspiracje z afrobeatu i twórczości Feli Kuti. Od lat występuje w klubach i na festiwalach w Europie, Ameryce Środkowej oraz, rzecz jasna, na „najgłębszym Brooklynie”.
Przed pandemią Peter oprowadził mnie po kilku brooklyńskich klubach, co opisałem kiedyś na łamach Stereophile. Tym razem poprosiłem go, by przyniósł mi zestaw płyt winylowych z różnych gatunków, które grywa w swoich setach. Chciałem posłuchać ich w kontekście mojego systemu i zobaczyć, jak Diablo 333 radzi sobie z materiałem, który rezonuje na parkietach całego świata.
Klub Matson był gotowy do działania, a na pierwszy ogień poszedł przykład Nu-Disco z 2002 roku – utwór "Dance Reaction" duetu Metro Area (Environ Records SOURTDJ 074). Peter opisał ten zespół jako „duet specjalizujący się w minimalistycznej, skrupulatnie wyprodukowanej muzyce tanecznej. Uwielbiam grać ich utwory na wysokiej klasy systemach hi-fi, jak ostatnio w barze odsłuchowym Spiritland w Londynie”.
Moje referencyjne głośniki Wilson Sasha V, z pasmem przenoszenia od 20 Hz, po raz kolejny pokazały swoją klasę – tym razem w połączeniu z Diablo 333, którego imponujące pasmo przenoszenia wynosi od 0,1 Hz do 350 kHz. Niska impedancja? Dla Diablo 333 to żaden problem – to urządzenie dosłownie stworzone do zadań specjalnych. W 1:21 utworu pojawiają się poddźwięki, które Peter i ja usłyszeliśmy z niezwykłą klarownością i mocą. Porównując ten sam utwór na Qobuz, odtwarzany przez głośnik stacjonarny Maca, nie mogłem powstrzymać uśmiechu – brzmiał jak zabawkowa wersja tego, co wcześniej usłyszeliśmy na Diablo 333. To doświadczenie przypomniało mi, jak wielką różnicę robi odpowiedni sprzęt w odtwarzaniu muzyki, szczególnie w przypadku nagrań tak dopracowanych i wymagających jak te Metro Area.
Następny utwór na parkiecie: „Incapable” Róisín Murphy z albumu Róisín Machine z 2020 roku (Skint Records LC 19881). Kontynuacja nurtu Nu-Disco, z wokalem przetworzonym w sposób, który naprawdę przyciąga uwagę. Peter skomentował go następująco: „Zatrważające ballady w stylu torch songs, osadzone na niskotonowej, choć ciepłej produkcji, pochodzącej z Sheffield, Anglia.” Chłopcze, ten low-end rzeczywiście porywał. To muzyka, którą dosłownie się czuje – zwłaszcza w głębokich rejestrach. Przynajmniej ja to poczułem, słuchając jej w połączeniu z systemem Wilson/Gryphon. Bas był wyrazisty i nasycony, a jednocześnie miał tę gęstość, która sprawiała, że utwór stawał się niemal fizyczny – nie tylko do słuchania, ale do odczuwania. To była muzyka, która poruszała całym ciałem, wciągając słuchacza w swój pulsujący rytm.
Jeszcze jeden przykład wyróżniał się przed zakończeniem tego mini-rave'u (godzina 10:00): „I Can't Kick This Feeling When It Hits” Moodymann (KDJ Records KDJ6). DJ Pete poinformował mnie o tym utworze z 1996 roku: „Detroit dance music royalty. Klasyczny Deep House - długie, meandrujące struny syntezatora, intensywne użycie powolnych filtrów. Szczególnie lubili go w paryskich klubach przed pandemią”. Ponownie, trzewna moc Diablo 333 przyniosła korzyści tej elektronicznej muzyce tanecznej. Udało mi się znaleźć te trzy utwory na Qobuz, jeśli chcesz zakręcić się na parkiecie bez konieczności szukania oryginalnych płyt LP.
Przechodząc do muzyki bardziej odpowiedniej dla mojego wieku, a także zajmując się sprawami związanymi z przeprowadzką, włączyłem „Symphonia Domestica” Richarda Straussa, zawartą w przepięknym siedmiopłytowym boxie Straussa Andrisa Nelsonsa z Boston Symphony Orchestra z 2022 roku (DG 486 2040). Uruchomiłem mój transport CD, podłączony do wejścia AES w DAC3 Diablo 333. Wow – jaki wspaniały dźwięk!
W recenzjach potężnych wzmacniaczy, takich jak Gryphon, często spotykam się z terminami takimi jak „Grip”, „Slam” czy „Control”. Wszystkie te określenia są trafne, ale w przypadku Diablo 333 dzieje się również wiele subtelnych rzeczy. Zmasowane sekcje smyczkowe w Symphonia Domestica słuchane przez moje Wilsony miały namacalną głębię – poczucie przypływów i odpływów wokół fraz muzycznych, które przypominały mi doświadczenia z występów na żywo. A inscenizacja dźwięku! Doświadczyłem dziwnego momentu, który z pewnością zaaprobowałby John Cage. Na końcu korytarza w moim nowym pokoju odsłuchowym znajduje się szafka z pralką i suszarką. Usłyszałem dźwięki przypominające glockenspiel z poza sceny, a potem zdałem sobie sprawę, że to nowa suszarka radośnie odgrywała melodię, ogłaszając zakończenie swojego cyklu. Naprawdę, „Domowa Symfonia”!
Czas na Boba – w końcu to Dylan i jego młoda rodzina po raz pierwszy osiedlili się w Woodstock. Zbieżność czasowa jest nie mniej interesująca – było to także w okolicach 11 września, który w jednym z najdziwniejszych przypadków okolicznościowych był dniem premiery Love and Theft w 2001 roku. Słuchałem tłoczenia z 2017 roku (Columbia Records C2 85975, 2017). Akustyczny bas Tony'ego Garniera na tej płycie może brzmieć nieco „dudniąco”, ale Diablo 333 kontrolował go lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Z czystością niskich tonów, a im wyższe tony, tym bardziej precyzyjna staje się dykcja wokalu Boba. To najlepszy test dla hi-fi, jaki mogę sobie wyobrazić. „Lonesome Day Blues” zabrzmiał głośno i wyraźnie.
„Zeszłej nocy wiatr szeptał,
Próbowałem dowiedzieć się, co to było.
Wmawiam sobie, że coś nadchodzi,
Ale nigdy nie nadejdzie.”
Cooperstown to miasto baseballu, natomiast Woodstock to wioska muzyczna. Historia Woodstock z lat 60. została szczegółowo opisana w znakomitej książce Small Town Talk autorstwa Barneya Hoskynsa. Oprócz Dylana, jedną z kluczowych postaci tej opowieści jest Levon Helm, którego jeden z autorów ujął w słowach: „połączenie między hipisami a strażą pożarną”.
Żałuję, że nie udało mi się dotrzeć do studia w stodole Levona na jedną z jego sesji Midnight Ramble, kiedy jeszcze był z nami. Jednak jego córka, Amy Helm, oraz inni kontynuują to dziedzictwo, a występy na żywo odbywają się tam nieprzerwanie. Kilka tygodni temu w końcu udało mi się odwiedzić to miejsce i wysłuchać setu Dave’a Alvina, Jimmy’ego Dale’a Gilmore’a i ich zespołu The Guilty Ones. Dave i Jimmy Dale grają i nagrywają razem już od kilku lat, a ich najnowszy album nosi tytuł TexiCali (Yep Roc Records YEP 3077). Chłopaki wykonywali głównie utwory z tej płyty, a jedna piosenka, która szczególnie zapadła mi w pamięć, to „Blind Owl” Dave’a Alvina – utwór o bluesie i życiu przeżywanym w rytmach bluesa.
Dave i Jimmy Dale wydają się cenić opowiadanie historii niemal tak samo, jak granie; nie byłem pewien, czy jestem w klubie książki, czy na koncercie rockowym. Dave Alvin ma w swojej grze cechę, którą nazywam „przyłożeniem” – poczucie fizycznego nacisku na nuty oraz przestrzeń między nimi. Inni wielcy muzycy, których podziwiam, mają tę cechę; Jerry Garcia ją miał, Miles, Dexter Gordon i Horowitz również, a teraz Bill Charlap – muzycy tego kalibru. Ze wzmacniaczem, którego Dave Alvin używał na scenie, można było wyczuć „trzaskanie” w dolnej średnicy, gdy ustalał swoją przestrzeń. Słysząc utwór „Blind Owl” na płycie LP z 2024 roku, odtworzony przez Gryphona Diablo 333, poczułem to samo: wystrzelenie fal dźwiękowych, jakbym znów siedział w czasie rzeczywistym w stodole Levona. Po prostu niesamowite!
Podsumowanie
Nie byłem przygotowany na to, jak doskonały okaże się wzmacniacz zintegrowany Gryphon Audio Designs Diablo 333 – jak znakomitym, światowej klasy urządzeniem jest ten wzmacniacz. To pierwszy wzmacniacz, który miałem u siebie od dłuższego czasu, który sprawił, że zakwestionowałem przysięgę małżeńską złożoną mojemu systemowi referencyjnemu. Diablo 333 jest w stanie zasilić wszystko, zapewniając przy tym niesamowitą, realistyczną dynamikę, najgłębszą czerń i najżywsze kolory.
Sama ilość przekazywanej energii muzycznej i jej szczegółowa prawda - trzeba to usłyszeć samemu. Mógłbym zamienić cztery skrzynki na jedną, a w dzisiejszych czasach jestem zwolennikiem redukcji. Na razie, recenzując sprzęt, muszę zachować elastyczność oddzielnych komponentów. Czy jest tak dobry jak oddzielne komponenty? Tak - jest. Gryphon Diablo 333 pilnie strzeże swoich skarbów, czekając, by ujawnić je tylko tobie.


