Test referencyjnego lampowego wzmacniacza mocy Audio Research Reference 330M Mono Amplifier w Stereophile

Recenzja referencyjnego, lampowego, monofonicznego wzmacniacza mocy Audio Research Reference 330M Mono Amplifier
Autor i źródło recenzji: Jason Victor Serinus, Stereophile, grudzień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Nie muszę zaglądać do notatek. Brzmienie monobloków Audio Research 330M (90 000 dolarów za parę), które usłyszałem podczas AXPONA 2025, wciąż mam żywo w pamięci – tak wyraźnie, że bez trudu odtwarzam nie tylko dźwięk, ale i emocje, które mi wtedy towarzyszyły.
Siedziałem centralnie, naprzeciwko zestawu zaprezentowanego w pokoju firmowym Quintessence Audio. System obejmował okablowanie Kubala-Sosna Realization, stoliki i system odsprzęgania Critical Mass Maxxum-Ultra, przetwornik strumieniowy dCS Vivaldi APEX (DAC, zegar główny i upsampler w jednym), kolumny Sonus faber Stradivari, przedwzmacniacz Audio Research Ref 10 oraz monobloki Audio Research Reference 330M. Brzmienie było nasycone, barwne, swobodne, a odwzorowanie przestrzeni i brył – pod względem skali, masy i barwy – tak sugestywne, że z zachwytu otworzyłem szeroko oczy.
Do dziś pozostaję pod wrażeniem – nie tylko tego, co usłyszałem, ale też faktu, że tak potężna, dynamiczna i otwarta prezentacja pochodziła z pliku w jakości płyty CD (16/44,1). Było to nagranie słynnego wykonania „Tańca szkieletów” Rimskiego-Korsakowa przez Orkiestrę Minnesoty pod dyrekcją Eijiego Oue, z albumu Mephisto & Co., wydanego przez Reference Recordings. Słyszałem je już tyle razy, w tylu różnych konfiguracjach, że dorobiło się w moim prywatnym katalogu oceny: „Nie, tylko nie to znowu!”. A jednak – już po kilku sekundach – znużenie ustąpiło miejsca zachwytowi i uznaniu: dla samej muzyki, dla bezkompromisowego wykonania, dla realizacji Keitha O. Johnsona i wspólnego osiągnięcia firm Quintessence Audio oraz Audio Research.
Motyw, który będzie się przewijał przez całą tę recenzję, brzmi następująco:
ilekroć słyszałem monobloki 330M odtwarzające dobrze mi znane „wystawowe” utwory, byłem zdumiony, jak bardzo brzmiały lepiej i bardziej wciągająco. Większa skala dźwięku, oszałamiająco solidna i głęboka podstawa basowa, większe nasycenie barw i przejrzystość, doskonale oddane barwy instrumentalne (z perspektywy bliskiego pola, gdzie kolory są najbardziej intensywne), a do tego więcej klarowności, powietrza i głębi.
Choć te cechy można by potraktować jako punktową listę kontrolną audiofila, w przypadku Audio Research 330M nie ma mowy o żadnym „odhaczaniu” podstawowych parametrów. To zupełnie inna liga – zwłaszcza w systemie opartym na transmisji światłowodowej, w starannie przygotowanym akustycznie pomieszczeniu, w którym znalazły się m.in.: streamer muzyczny Innuos Nazaré, cyfrowy system dCS Varèse, przedwzmacniacze Dan D’Agostino Relentless i CH Precision L10, kolumny Wilson Alexia V z subwooferami Lõke, okablowanie Nordost Odin 2/Valhalla 2 i AudioQuest Dragon/Firebird, generator zasilania Stromtank S-4000 MK-II XT, kondycjoner AudioQuest Niagara 7000, systemy uziemienia i zasilania Nordost QKore i QSource – i wiele więcej.
Z monoblokami 330M każdy odsłuch był wydarzeniem. Raz po raz wychodziłem z pokoju odsłuchowego oszołomiony tym, co właśnie usłyszałem, i niemal natychmiast sprawdzałem w kalendarzu, kiedy znów będę mógł wrócić, by posłuchać dalej. Dźwięk, jaki te wzmacniacze potrafią konsekwentnie i z łatwością dostarczyć, był tak uzależniający, że nie mogłem się nim nasycić.
Klasyczne brzmienie w nowym wydaniu
Bywa, że po przejęciu firmy nowy właściciel pozostawia decyzje projektowe dotychczasowemu zespołowi. Często uznaje się to za pozytywny znak – zwłaszcza jeśli nowy zarząd nie ma szczególnego doświadczenia ani w sprzęcie audiofilskim, ani w samej muzyce – bo przynajmniej nie psuje tego, co już dobrze działało.
W tym przypadku było jednak inaczej. Nowym właścicielem został Valerio Cora – audiofil i założyciel Acora Acoustics – który rozpoczął proces przejęcia Audio Research (ARC, skrót od Audio Research Corporation) w maju 2023 roku. Od samego początku aktywnie zaangażował się w kluczowe decyzje projektowe. Aby dowiedzieć się więcej o tym, co konkretnie zrobił, by współtworzyć brzmienie, które tak mnie zachwyciło, zorganizowałem rozmowę na Zoomie z nim samym, z Dylanem Constan-Wahlem – inżynierem odpowiedzialnym za projekt układu elektrycznego 330M (opracowanego pod kierunkiem Cory) – oraz z nieocenionym Allanem Haggarrem, wiceprezesem ds. sprzedaży globalnej, który zainstalował wzmacniacze w moim pokoju odsłuchowym.
„Chciałem przywrócić Audio Research do czasów świetności – do epoki, gdy powstawały modele REF 600, 610T, REF 1, REF 2 MK II i inne wzmacniacze, które zbudowały legendę tej marki” – wyjaśnił Cora. „Jeszcze zanim sąd zatwierdził transakcję – co nastąpiło dopiero pod koniec czerwca 2023 – mieliśmy już gotowy zarys projektu nowego referencyjnego modelu”. Celem było stworzenie „najlepszego wzmacniacza na tej planecie”.
Dave Gordon, wieloletni ambasador marki Audio Research, powiedział mi później, że pierwotnie model 330M nosił nazwę REF320M. „Początkowo miał być dwukrotnie mocniejszą wersją REF160M MkII, który wykorzystywał lampy KT150 i był pokazany – choć tylko statycznie – na wystawie w Monachium w 2022 roku. Po przejęciu firmy Val wniósł nową energię inżynieryjną i ambicje, które znacznie podniosły poprzeczkę – tak bardzo, że osiągi nowego modelu wyraźnie przewyższyły wszystko, co kiedykolwiek stworzyliśmy, łącznie z naszym flagowym 750SE.”
Cora kontynuował: „Po serii odsłuchów, w których wzięło udział wiele osób – w tym ja sam, Allan, Dylan, Warren Gehl (nasz specjalista ds. oceny brzmienia) oraz dwóch ludzi, których spotkałeś na AXPONA: Les Robinson, odpowiedzialny za projekt mechaniczny 330M, i Evan Skucius, współdyrektor zarządzający, oceniający brzmienie i nasz główny ‘rozwiązywacz problemów’ – usiedliśmy z kilkoma starszymi modelami Audio Research, m.in. 610T i 600, i zgodziliśmy się, że to właśnie one stanowiły szczytowe osiągnięcie brzmienia ery Williama Johnsona. Wtedy powiedzieliśmy sobie: To jest punkt odniesienia. Przeskoczmy go i idźmy tak daleko, jak tylko się da. Tak narodził się projekt 330M.”
Cora zachęcał swój zespół, by nie tylko analizował brzmienie dawnych konstrukcji Audio Research z czasów świetności, ale też porównywał je z rozwiązaniami konkurencyjnych firm. Opracowanie projektu i budowa prototypów zajęły niemal rok, zanim on i Dylan Constan-Wahl uznali, że zmierzają we właściwym kierunku. Finalizacja projektu zajęła kolejne sześć miesięcy. Gdy zauważyłem, że to dość szybkie tempo, Cora odpowiedział, że podczas gdy Constan-Wahl i dwóch innych inżynierów opracowywali układ, testowali różne komponenty i modyfikowali ścieżki sygnałowe, całość przypominała „wyścig samochodowy”.
„Wzięliśmy całą nową technologię, która pojawiła się między 1997 a 2023 rokiem, i połączyliśmy ją z tym, co najlepsze w poprzednich konstrukcjach – tak powstał ten nowy szczyt możliwości” – powiedział Cora. „To wymagało ogromnej otwartości zarówno ze strony zespołu inżynieryjnego, jak i odsłuchowego.”
Lampy i nie tylko
W stopniu wyjściowym modelu 330M zastosowano trzy zestrojone pary lamp KT170. W układzie pracują także cztery inne lampy, które – jak wyjaśnił Dylan Constan-Wahl – pełnią następujące funkcje: „jedna 12AX7/ECC83 na wejściu, jedna 6H30 w stopniu wzmocnienia, jedna 6H30 jako wzmacniacz błędu w układzie stabilizacji zasilania oraz jedna 6550 jako lampa regulacyjna w zasilaczu”. Wszystkie lampy pochodzą z bieżącej produkcji.
„Projektujemy i dostrajamy brzmienie na lampach aktualnie dostępnych na rynku” – zaznaczył Constan-Wahl. – „Nie byłoby fair tworzyć urządzenie, które brzmi dobrze tylko z trudno dostępną, rzadką lampą NOS, chyba że wypuszczamy 20 egzemplarzy. Proces selekcji i doboru lamp w naszym przypadku jest tak rygorystyczny, że trudno byłoby to przebić. To kosztowna procedura – Val może to potwierdzić. Testujemy każdą lampę przed zatwierdzeniem, a jeśli trzeba, zmieniamy producenta, żeby utrzymać najwyższą jakość.”
Constan-Wahl przyznał, że szczególną sympatią darzy lampę 12AX7 – wykorzystywaną w wielu klasycznych konstrukcjach z przeszłości. Dla chętnych istnieje możliwość wymiany tej lampy na egzemplarze NOS, np. Telefunkena lub RCA, które znacząco zmieniają charakter brzmienia. Wymiany pozostałych lamp jednak nie zaleca.
Cora dodał: „Dostrajaliśmy brzmienie na lampach, które sami dostarczamy. Jeśli chcesz, żeby 330M brzmiał tak, jak my go słyszeliśmy – najlepiej pozostać przy tych właśnie lampach. Nie zamierzam nikomu zabraniać eksperymentów, ale w większości przypadków efekt będzie raczej krokiem wstecz niż w przód. Chyba że próbujesz skorygować jakiś konkretny problem akustyczny w pokoju i traktujesz lampy jak formę korekcji barwy – co samo w sobie nie jest dobrym podejściem.”
Cora wspominał, jak razem z Haggarrem zasiedli do odsłuchu lamp KT170, które stosuje się w niewielu wzmacniaczach – głównie dlatego, że wymagają specjalnie zaprojektowanego układu, by mogły zabrzmieć naprawdę dobrze. „Dotąd uważałem KT170 za lampę o charakterystyce przypominającej muchę przyklejoną do szyby – bardzo dynamiczną, ale pozbawioną muzykalności” – przyznał. „Tymczasem w prototypie 330M obaj zwróciliśmy uwagę na imponującą szerokość sceny dźwiękowej i wrażenie, jakby tylna ściana pomieszczenia znajdowała się 12 metrów dalej. Słuchaliśmy nagrania Pie Jesu z Requiem Johna Ruttera, wydanego przez Reference Recordings – i wszystkie granice po prostu się rozmyły.”
Constan-Wahl zauważył, że przejście z KT150 na KT170 zrobiło ogromną różnicę. KT170 zapewniały bardziej swobodne, otwarte i naturalne brzmienie przy wyższych poziomach mocy – a przy tym generowały mniej ciepła. Według niego każda z tych lamp może oddać około 65 W mocy bez efektu „grzejnika”, a przy odpowiednio przemyślanej konstrukcji układu oferuje wyższą dynamikę i szybkość.
„Szybko odkryłem, że KT170 potrafi oddać dynamikę, intensywność i prawdziwy autorytet – wszystko to, czego niektóre nagrania wymagają” – mówił z entuzjazmem Cora. – „W większości przypadków, jeśli lampa gra z takim rozmachem, brzmi przy tym jasno, natarczywie albo zbyt ofensywnie. W modelu 330M KT170 zachowuje relaksacyjny charakter, a jednocześnie muzyka ma intensywność, która brzmi autentycznie – z pięknie zarysowanymi konturami i głębią, pozwalającą zajrzeć w głąb nagrania. Gdy tylko stworzyliśmy tej lampie odpowiednie warunki pracy, przeskoczyła o poziom wyżej w porównaniu z KT150.”
Kolejnym atutem zespołu projektowego była możliwość zastosowania automatycznego biasu – rozwiązania, które nie było jeszcze dopracowane w czasach klasycznych konstrukcji Audio Research. Funkcja ta okazała się kluczowa dla precyzyjnego dostrojenia układu, ponieważ pozwalała utrzymać idealną symetrię biasu, niezbędną do uzyskania odpowiedniej odpowiedzi w zakresie niskich częstotliwości. Inżynierowie mieli również dostęp do nowych tranzystorów JFET z węglika krzemu, pracujących z napięciem do 1200 V. Te i inne innowacje umożliwiły zaprojektowanie wzmacniacza znacznie bardziej zaawansowanego, a jednocześnie o znacznie mniejszych gabarytach niż REF600, którego obudowę porównywano niegdyś do „małego autobusu szkolnego”.
„Użyliśmy odrobiny magii” – powiedział z uśmiechem Constan-Wahl. – „Czasem warto myśleć niestandardowo. Ale bywa też, że takie podejście tylko rozprasza i oddala od tego, co dawni inżynierowie z mozołem odkryli i zamknęli w sprawdzonym układzie.”
Cora z kolei podkreśla zasługi Constan-Wahla i pozostałych członków zespołu w przekonaniu wieloletniego dostawcy kondensatorów dla ARC – firmy TRT – do opracowania specjalnych, dedykowanych kondensatorów wyłącznie na potrzeby modelu 330M. „Nowe kondensatory są piekielnie drogie, ale to bez znaczenia przy tego typu produkcie – gdy w grę wchodzi osiągnięcie konkretnego brzmienia, koszt przestaje mieć znaczenie” – mówi Cora. – „Byliśmy gotowi pójść bardzo głęboko w proces doboru – sprawdzaliśmy, które elementy działają, a które nie. Te, które się nie sprawdziły, trafiały do kosztów badań i rozwoju. Zapomnieliśmy o nich – zostały na półce.”
Jeśli chodzi o wewnętrzne okablowanie, Audio Research nie zdołało przebić rezultatów osiągniętych we wcześniejszych modelach – REF160 MKII i REF6. W 330M zastosowano więc starannie dobraną mieszankę różnych, opatentowanych przewodów, z których każdy najlepiej sprawdza się w konkretnej części układu. W testach odsłuchowych brało udział nawet 10 osób – przy czym każdy oceniał brzmienie indywidualnie, bez konsultowania się z innymi aż do zakończenia prób. „Wszystko zapisujemy, a potem spotykamy się w sali konferencyjnej, by porównać notatki” – wyjaśnia Cora. – „Słuchamy każdego głosu, bo ktoś może wychwycić coś, czego inni nie zauważyli albo odebrali inaczej.”
Każdy miał możliwość odsłuchu na swoich ulubionych utworach. Les Robinson preferuje Hanka Williamsa i różne odmiany klasycznego country z charakterystycznym brzmieniem „twangu”; inni wybierali Yello lub Vivaldiego, a Dave Gordon sięgał po nagrania, które regularnie słyszy podczas koncertów Orkiestry Minnesoty.
Constan-Wahl wyjaśnił, że zasilacz w modelu 330M oparty jest na filtracji dławikowej. „To układ typu CLC – kondensator-dławik-kondensator. Audio Research ostatni raz wyraźnie zastosowało dławik w zasilaczu wzmacniacza w modelu Dual 100. W odróżnieniu od tamtej konstrukcji, my używamy nowoczesnych kondensatorów, dzięki czemu możemy zestroić filtrację tak, by działała skutecznie już poniżej 20 Hz – co było niemożliwe w klasycznych wzmacniaczach lampowych. To jeden z powodów, dla których wiele lampowych konstrukcji miało charakterystycznie niekontrolowany bas. Filtracja dławikowa daje nam znacznie lepszą kontrolę w dole pasma, głębszy bas i zdecydowanie mniejszy poziom szumów własnych zasilacza. To pierwszy w pełni filtrowany zasilacz, jaki zastosowaliśmy dla lamp końcowych od – prawdopodobnie – kilkudziesięciu lat.”
Kiedy zaczynałem swoją przygodę ze wzmacniaczami lampowymi, ostrzegano mnie, by nigdy nie włączać ich bez podłączonych interkonektów i kabli głośnikowych.
W przypadku 330M nie stanowi to problemu. „REF330M pozostaje stabilny nawet bez podłączonego obciążenia” – zapewnił Constan-Wahl. – „Oczywiście, jak w przypadku każdego wzmacniacza lampowego, nie zaleca się odtwarzania muzyki na wysokim poziomie bez podłączonych kolumn, ponieważ napięcia w transformatorach wyjściowych znacząco wzrastają. Ale wielokrotnie zdarzało nam się przełączać kolumny ‘na gorąco’, podczas pracy wzmacniacza – i nie stanowiło to żadnego zagrożenia. Urządzenie dobrze znosi również zwarcia na wyjściu.”
Tajemnica brzmienia
Pod koniec naszej rozmowy zapytałem Constan-Wahla, dlaczego Audio Research unika transformatorów toroidalnych. Wskazał, że konstrukcje transformatorów wyjściowych ARC sięgają „co najmniej” klasycznych projektów z końca lat 70. „W tych transformatorach kryje się coś wyjątkowego – coś, co wypracowywano przez dekady, metodą prób i błędów oraz niezliczonych odsłuchów. To efekt wieloletniego doświadczenia. Nasze transformatory mają duży zapas mocy do obsługi impulsów – nie poddają się pod dużym obciążeniem.”
Wyjątkowy składnik? Gdy Constan-Wahl po raz drugi wspomniał o „magii”, zapytałem jego i Corę, co dokładnie mają na myśli, używając tego słowa.
„Inżynieria to nauka” – odpowiedział Constan-Wahl. – „Mam dyplom z inżynierii elektrycznej i kilka lat studiów podyplomowych. Ale kiedy w grę wchodzi subiektywne doświadczenie słuchowe, poleganie wyłącznie na nauce może nas ograniczać. Nauka nie tłumaczy wszystkiego, co zachodzi podczas odbioru dźwięku – ani tego, co komponent robi na poziomie, który ucho ludzkie potrafi wychwycić.
Jest mnóstwo aspektów, których nie da się zmierzyć w warunkach laboratoryjnych. Ja nazywam je właśnie ‘magią’, bo ich wpływ na brzmienie jest wyraźnie słyszalny. Dlatego uważam, że udany produkt audio to zawsze połączenie precyzyjnej inżynierii i czegoś ulotnego – intuicji, sztuki i doświadczenia.”
Cora przywołał przykład skrzypiec Stradivariusa, których brzmienie – jak twierdzi wielu muzyków – wyróżnia się na tle innych instrumentów. Różnica ta nie poddaje się łatwej analizie pomiarowej – przynajmniej jeszcze nie teraz – ale jest bezspornie słyszalna. „Ostatecznie nasz zespół inżynierów po prostu siebie nawzajem słucha – i wybiera to, co brzmi właściwie. To jest właśnie ta ‘magia’. Gdy coś brzmi dobrze – to znaczy, że jest dobre.
Język człowieka potrafi wykryć 200 cząsteczek soli na milion w szklance wody. Tego niemal nie da się zmierzyć, ale język to czuje. Czy to znaczy, że język się myli – czy może to pomiar nie jest wystarczająco czuły? W audio jest podobnie. Pomiary to świetne narzędzie, ale tylko narzędzie. Ostatecznie musimy ufać temu, co słyszymy. A potrafimy usłyszeć rzeczy, których nie da się zmierzyć. Tak właśnie mówił Bill Johnson od samego początku: jeśli coś nie wygląda idealnie na wykresach, ale brzmi doskonale – to znaczy, że projekt się udał.
Mam szczerą nadzieję, że kiedyś powstaną nowe metody pomiarowe, które pomogą naszym inżynierom tworzyć jeszcze lepsze urządzenia. Nie jestem przeciwnikiem pomiarów. Wręcz przeciwnie – chcę, by były bardziej trafne i informatywne. Zachęcam naszych inżynierów, by rozwijali nowe techniki pomiarowe i pogłębiali zrozumienie zjawisk akustycznych – byśmy mogli jeszcze lepiej rozwijać nasze rzemiosło.”
Wrażenia wizualne
Imponujący zestaw 10 lamp w modelu 330M jest doskonale widoczny – zarówno przez przezroczysty, szklany panel frontowy, na którym umieszczono zaktualizowaną wersję klasycznego wskaźnika mocy (podświetlonego na biało), jak i przez otwartą górną część obudowy.
Ponieważ wzmacniacz pracuje w pełni zbalansowanie i nie wykorzystuje ciężkich transformatorów toroidalnych, waży znacznie mniej, niż można by się spodziewać po urządzeniu o wymiarach 48 cm szerokości, 26 cm wysokości i 55 cm głębokości. Większość z jego 46 kilogramów skupia się w tylnej części obudowy. Uchwyty na przednim i tylnym panelu znacząco ułatwiają przenoszenie – szczególnie w porównaniu z innymi wzmacniaczami o podobnych rozmiarach i masie.
Pod wskaźnikiem mocy i logotypem znajduje się poziomy rząd sześciu niewielkich diod LED sygnalizujących stan sześciu lamp mocy. Pomiędzy nimi umieszczono cztery przyciski, z pojedynczą zieloną diodą w centrum. Od lewej do prawej przyciski odpowiadają za: zasilanie (włącz / wyłącz), podświetlenie wskaźnika, wybór funkcji wskaźnika oraz aktywację trybu monitorowania lamp. Nie mając jeszcze instrukcji, nacisnąłem wyłącznie przycisk zasilania – ustawienia wskaźnika pozostawione przez Haggara w zupełności mi odpowiadały. Ponieważ lampy wyjściowe są zabezpieczone bezpiecznikami siatkowymi, funkcja monitorowania lamp pozwala wykryć przepalone bezpieczniki.
Aby włączyć wzmacniacz, należy raz nacisnąć przycisk zasilania i poczekać, aż zielona dioda przestanie migać i zaświeci się ciągłym światłem – trwa to kilka minut. Aby wyłączyć urządzenie, wystarczy ponownie nacisnąć ten sam przycisk. Constan-Wahl i Skucius zaznaczyli, że pełne osiągnięcie temperatury pracy zajmuje wzmacniaczowi od 45 do 60 minut. W trybie jałowym urządzenie pobiera 386 W na kanał, dlatego pozostawianie go włączonego bez odtwarzania nie służy ani rachunkom za prąd, ani środowisku.
Na tylnym panelu znajdziemy zarówno wejście XLR, jak i RCA (po jednym z każdego typu), wyjścia głośnikowe 4 i 8 omów, złącza triggerów 12 V, port RS-232 do zdalnego sterowania, gniazdo IEC 20 A z odpowiadającym mu bezpiecznikiem, punkt uziemienia oraz trzy przełączniki – odpowiadające za automatyczne wyłączanie, prędkość wentylatora oraz wybór trybu pracy (zbalansowany / niezbalansowany). Jest także licznik godzin pracy lamp, ułatwiający ich monitoring. Wszystko rozmieszczone jest logicznie i z wyczuciem – co wcale nie jest standardem, nawet wśród wzmacniaczy dysponujących dużą ilością miejsca na tylnej ściance.
Co zrobiliśmy
Allan Haggar przyjechał do Port Townsend, aby pomóc w rozpakowaniu i instalacji sprzętu. Po zamontowaniu lamp mocy 330M – pakowanych oddzielnie i ponumerowanych, by zapewnić ich właściwe rozmieszczenie – przenieśliśmy wzmacniacze na moje podstawki. Mieliśmy nadzieję skorzystać z fabrycznych nóżek antywibracyjnych EAR Isodamp, ale nie mieściły się one na zbyt małych powierzchniach moich podstawek. Pozostały nam dwie opcje: postawić wzmacniacze bezpośrednio na podłodze albo unieść je na tyle wysoko, by ominąć narożne słupki podstawek, stosując trzy podstawki Wilson Audio Pedestals między wzmacniaczem a powierzchnią podstawki. Ponieważ Pedestale na co dzień wspierają moje wzmacniacze referencyjne, wybór był oczywisty.
Z powodów, których nikt dotąd nie potrafił jednoznacznie wyjaśnić – ale które potwierdziłem już przy okazji testu oryginalnych REF160M – kolumny Wilsona o nominalnej impedancji 4 omów najlepiej współpracują z 8-ohmowymi wyjściami wzmacniaczy Audio Research. Dlatego z Haggarrem bez wahania podłączyliśmy właśnie do wyjść 8-omowych. Tydzień później Peter McGrath, ambasador marki Wilson, zadzwonił, by upewnić się, że wybrałem właściwe odczepy.
Podczas testowego odsłuchu, mającego potwierdzić poprawność działania systemu, dowiedziałem się, że Haggar jest barytonem o wyjątkowej zdolności do precyzyjnego rozpoznawania wysokości niemal każdego dźwięku. Skupiając się na odpowiedzi basowej, wychwycił niewielki spadek w okolicach 57 Hz – problem, który znałem już z wcześniejszych pomiarów akustycznych mojego pomieszczenia.
Kiedy wspomniałem o czterech wolnych pułapkach basowych Artnovion, które planowałem odesłać, bo nie miałem nikogo, kto pomógłby mi je zamontować na ścianach – jeśli jest coś, czego nie powinienem robić, poza grą w drużynie sportowej, to na pewno stolarka – Haggar zaproponował, by ustawić je jedna na drugiej w tylnych narożnikach pokoju. Zrobiliśmy to – i bas stał się bardziej wyrównany i spójny, nie tracąc nic ze swojej mocy.
Kolejny krok: tłumienie odbić w narożnikach. Haggar zaproponował położenie poduszek na szczycie kolumn z pułapkami basowymi, w tylnych górnych rogach pokoju. W rezultacie moja kanapa w tyle pokoju została bez dwóch poduszek, ale wysokie tony brzmią teraz nieco gładsze. Dziękuję, Allan.
Podczas okresu testowego słuchałem głównie plików wysokiej rozdzielczości, korzystając naprzemiennie z mojego referencyjnego przedwzmacniacza D'Agostino Relentless oraz z modelu CH Precision L10 (recenzja w przygotowaniu). Raz zdarzyło się, że wskaźnik mocy w jednym z monobloków się zawiesił. Haggar zasugerował, by przejechać dłonią po panelu frontowym w celu rozładowania ładunku elektrostatycznego – zadziałało od razu, wskaźnik wrócił do normy. Poza tym wzmacniacze działały bez zarzutu.
Dokąd mnie to zaprowadziło
Do nieba – i z powrotem. Nie chciałem wracać na Ziemię, ale musiałem: trzeba było zrobić notatki, napisać recenzję i spakować jeden z monobloków do wysyłki dla redaktora technicznego Johna Atkinsona, mieszkającego dokładnie 4741 km stąd. Zanim Haggar wyjechał, odsłuchaliśmy jeszcze kilka klasycznych nagrań z katalogu Reference Recordings. Nie sądziłem, że zdołam wysiedzieć kolejne wykonanie „Tańców symfonicznych” Rachmaninowa w interpretacji Orkiestry Minnesoty. A jednak – nie tylko wysiedziałem. Byłem zdumiony, jak wiele więcej szczegółów, subtelności, piękna średnicy i głębi basu usłyszałem w porównaniu z jakimkolwiek wcześniejszym odsłuchem. To był czysty zachwyt.
Pierwsze nagranie, którego posłuchałem po wyjeździe Haggara, to nowość: The Exterminating Angel Symphony Thomasa Adèsa (24/96 FLAC, Pentatone/download) – również w wykonaniu Orkiestry Minnesoty, tym razem pod batutą Thomasa Søndergårda. Zachwycony pięknem barw w zakresie średnicy, sięgnąłem ponownie po Danse Macabre – to właśnie to nagranie przekonało mnie, że muszę zrecenzować 330M. W moim pokoju odsłuchowym – mniejszym niż ten w Quintessence Audio w Chicago – i przy innych kolumnach, o innych przetwornikach, obraz dźwiękowy nie był aż tak monumentalny, ale nasycenie barw pozostało równie przekonujące. Szczegółowość i dynamika były oszałamiające, barwy – porywające i piękne, a odpowiedź basowa – po prostu spektakularna.
Kiedy Kevin Wolff, dyrektor sprzedaży globalnej CH Precision, odwiedził mnie, by zainstalować przedwzmacniacz L10 do recenzji, zapoznał mnie z utworem „Ta Confiance” kontrabasisty Khama Mesliena z albumu Fantômes... Futurs (24/48 FLAC, Heavenly Sweetness/Qobuz). Słyszałem już wiele nagrań z kontrabasem, ale tu od razu uderzyła mnie naturalność i przejrzystość barw – absolutnie bezbłędne odwzorowanie.
Następnie, w wersji albumowej „Duet” Rachael Yamagaty z Rayem LaMontagne’em, z płyty Elephants... Teeth Sinking into Heart (16/44,1 FLAC, Warner Records/Qobuz), model 330M równie dobrze poradził sobie z oddaniem intymności i subtelnych emocji, jak wcześniej z dużą, dynamiczną muzyką.
Nigdy bym się nie spodziewał, że spodoba mi się „Killing in the Name” Rage Against the Machine – utwór, delikatnie mówiąc, niezbyt grzeczny – z jubileuszowego wydania XX (20th Anniversary Special Edition) (16/44,1 FLAC, Epic/Legacy/Qobuz), a tym bardziej, że dam się ponieść, gdy zespół z dziką determinacją powtarzał „Fuck you, I won't do what you tell me!” A jednak – tam byłem, śmiejąc się w głos, gdy muzycy dosłownie wymiotli z mojego pokoju ostatnie resztki Mozarta, które mogły się gdzieś jeszcze czaić po kątach.
Chwila opamiętania
Pozwolę znajomym ocenić, czy kiedykolwiek udało mi się naprawdę „złapać dystans” – ale tym razem postanowiłem zmienić nastrój i sięgnąłem po czwarty tom cyklu Beethoven for Three w wykonaniu Emanuela Axa, Leonidasa Kavakosa i Yo-Yo My. Skupiłem się szczególnie na I Symfonii Beethovena (24/96 WAV, Sony Classics/download), zaaranżowanej na trio fortepianowe. Nie mogłem się nasycić blaskiem i lekkością, z jaką Ax interpretował drugą część. Ich wykonanie „Tria Widmowego” – Trio fortepianowego nr 5 – zachwyciło mnie zarówno bogactwem barw, jak i emocjonalnym zakresem, który muzycy, wspierani przez 330M, oddali z niezwykłą intensywnością: od beztroskiej radości, przez poruszający smutek, aż po pełną napięcia tajemniczość. Każda barwa była trafiona – przekazana z wciągającą, krystaliczną klarownością.
Z całych sił staram się unikać powielania marketingowych haseł producentów. A jednak – słuchając sceny lunatykowania z Makbeta Verdiego w znakomitym, wysokorozdzielczym transferze analogowego nagrania z 1958 roku Maria Callas Portrays Verdi Heroines (24/96 FLAC, Warner/Qobuz) – uświadomiłem sobie, że nigdy wcześniej nie słyszałem tak mocnego, precyzyjnego i naturalnego fundamentu basowego orkiestry Philharmonia – i to ze wzmacniaczy lampowych! A przecież właśnie lampom często zarzuca się brak kontroli i głębi w najniższych rejestrach...
Jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie bas w kolejnym nagraniu, do którego często wracam – w I części V Symfonii Mahlera w wykonaniu Orchestre symphonique de Montréal pod batutą Rafaela Payare’a (24/96 FLAC, Pentatone/download). Choć wracałem do tej interpretacji wielokrotnie – głównie dlatego, że otwierające ją potężne uderzenia perkusji doskonale ujawniają możliwości wzmacniacza w zakresie przetwarzania basu – całość nigdy wcześniej nie niosła ze sobą takiego ciężaru emocjonalnego, jak brzmieniowo mniej doskonałe nagranie koncertowe Bernsteina z Filharmonią Wiedeńską z 1987 roku (16/44,1 FLAC, Deutsche Grammophon/Qobuz). Dopiero z monoblokami Audio Research 330M – dzięki ich głębokiemu, nasyconemu i pełnemu kontroli dołowi – po raz pierwszy naprawdę usłyszałem ten ciężar tragizmu, którego Payare oczekiwał od kontrabasów z Montrealu.
To doświadczenie – i wiele podobnych – sprawiło, że zapragnąłem wrócić do niektórych potężnych tranzystorowych monobloków, które recenzowałem w ostatnich latach, i posłuchać ich ponownie w moim obecnym systemie odniesienia: z serwerem Innuos Nazaré, przetwornikiem dCS Varèse, przedwzmacniaczem D’Agostino Relentless i kolumnami Wilson Alexia V. Czy ich bas byłby równie mocny jak ten, który 330M konsekwentnie dostarczał? Czy środek pasma byłby równie piękny, a góra tak gładka i muzykalna? Wiem jedno: w moim systemie żaden wzmacniacz tranzystorowy nie oddał dołu pasma z taką siłą, kontrolą, proporcją i wiernością barwową, jak lampowy Audio Research 330M. Jeśli kochasz głębię kontrabasu albo rezonans dolnego rejestru wiolonczeli – musisz usłyszeć, jak te instrumenty brzmią przez 330M.
Pod koniec okresu testowego uczestniczyłem w trzech koncertach muzyki kameralnej – zajmując kolejno pierwszy, czwarty i znów pierwszy rząd – w salach w Port Townsend (Olympic Music Festival) i Port Angeles (Music on the Strait). Po wysłuchaniu kwintetu fortepianowego w wykonaniu muzyków najwyższej klasy, którzy włożyli całe serce i energię w ekspresyjne Kwintet fortepianowy f-moll Césara Francka, chciałem sprawdzić, jak 330M radzi sobie z sytuacją, w której wszyscy grają z maksymalną intensywnością naraz. Z radością mogę powiedzieć, że w nagraniu z 2015 roku z udziałem Kwartetu Tákacs i pianisty Marca-André Hamelina (24/96 FLAC, Hyperion/Qobuz), każdy dźwięk, każda fraza i każdy zamysł zostały oddane bez cienia kompresji czy zatarcia. A do tego – brzmiało to przepięknie.
Wracając do moich ulubionych nagrań testowych – tytułowy utwór z Idle Moments Granta Greena (24/192 FLAC, Blue Note Records/Qobuz), Bolero Ravela oraz IV Symfonia Mahlera w wykonaniu zespołu Les Siècles pod batutą François-Xaviera Rotha (oba nagrania w 24/96 WAV, Harmonia Mundi/download), przepiękna pieśń Guillaume’a Lekeu Nocturne w interpretacji Véronique Gens i zespołu I Giardini z albumu Nuits (24/96 FLAC, Harmonia Mundi/Qobuz), I Koncert na róg Mozarta w wykonaniu Aleca Franka-Gemmilla i Szwedzkiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Nicholasa McGegana (24/96 FLAC, BIS/download), oraz brutalnie basowy test wytrzymałości – II część XI Symfonii Szostakowicza w wykonaniu Andris Nelsons i Orkiestry Symfonicznej z Bostonu (24/96 FLAC, Deutsche Grammophon/Qobuz) – monobloki 330M dostarczyły wszystkiego, czego mogłem oczekiwać: idealnie oddanych barw, absolutnej przejrzystości, piękna tonalnego, cudownego ciepła głosu Gens na tle perfekcyjnie zbalansowanego kwartetu smyczkowego, potęgi bębna basowego, oszałamiającej szczegółowości w partiach smyczków, oraz perfekcyjnie dobranych proporcji
ciepła i szorstkości w partii rogu oraz jeszcze bardziej dobitnego, poruszającego brzmieniowo przekazu zamierzonego „ataku basowego”, niż kiedykolwiek wcześniej słyszałem w swoim systemie. Niektóre wzmacniacze mogą mocniej akcentować kontrasty dynamiczne, ale niewiele potrafi tak swobodnie i naturalnie oddać ich przebieg jak Audio Research 330M.
Nie chciałbym pominąć dwóch z moich (wielu) ulubionych diw – sięgnąłem więc po Mahlerowską czwartą symfonię w interpretacji Kathleen Battle z Filharmonią Wiedeńską pod dyrekcją Lorina Maazela (16/44,1 FLAC, Sony/Qobuz) oraz po „Bridge over Troubled Water” w wykonaniu Arethy Franklin, z kompilacji Aretha (24/96 FLAC, Rhino Atlantic/Qobuz). Obie prezentacje brzmiały zachwycająco, a niski, surowy bas w utworze Arethy był najgłębszy, jaki kiedykolwiek usłyszałem.
W Mahlerze – rozciągnięta w szerokiej scenie dźwiękowej, spójna prezentacja orkiestry – była równie satysfakcjonująca jak ciepło, pełnia, naturalne piękno i muzykalna staranność, które czynią tę interpretację tak wyjątkową. Szczególnie istotne – poza uczciwym odwzorowaniem głębokiego rejestru kontrabasów i ich unisono z wiolonczelą oktawę wyżej w zakończeniu – było to, jak pięknie wzmacniacze uwydatniły głos Battle. 330M nie tylko wydobyły walory jej brzmienia – potrafiły także podkreślić jej znakomitą kontrolę i dbałość o detal, przypominając, dlaczego w swoim najlepszym okresie była idealną interpretatorką dziecięcego zachwytu i czystych emocji.
Od dziecięcej naiwności do brudu nowojorskiego Lower East Side z lat 70.: chcesz usłyszeć bas w kultowym utworze tak, jak nigdy dotąd? Włącz „Walk on the Wild Side” Lou Reeda (24/96 FLAC, RCA-Legacy/Qobuz) na systemie z monoblokami 330M. Ten utwór zawsze przywołuje wspomnienie, jak Holly Woodlawn – rok po tym, jak wraz z Joe Dallesandro wystąpiła w przezabawnej produkcji Paula Morrisseya Trash (firmowanej przez „Andy’ego Warhola”) – jechała nowojorskim metrem w uroczym pastelowoniebieskim kombinezonie. Słyszałem ten klasyk Reeda niezliczoną ilość razy na wystawach audio, ale nigdy z takim głębokim, pulsującym basem i taką przejrzystością, jaką zapewniają 330M – kolejny dowód na to, dlaczego ten utwór niezmiennie cieszy się uznaniem wśród audiofilów.
Na zakończenie
Z pełną świadomością przyznaję – trudno jest przekazać rzeczywistą wartość muzyczną jakiegokolwiek komponentu wyłącznie za pomocą słów na papierze. Nietrudno znaleźć entuzjastyczne recenzje wzmacniaczy kosztujących znacznie mniej (albo znacznie więcej) niż Audio Research 330M. I kto wie – być może niektóre z nich wypadają lepiej w pomiarach.
Niezależnie od tego, mogę z czystym sumieniem stwierdzić: spośród wszystkich wzmacniaczy, jakie miałem okazję testować i słuchać jako audiofil i recenzent, żaden nie oczarował mnie tak, jak Audio Research 330M. To brzmienie to coś więcej niż tylko suma wybitnych cech. Na każdym poziomie – włącznie z tymi, które wykraczają poza sferę czysto fizyczną – 330M zapewnił mi największą muzyczną i duchową satysfakcję, jakiej doświadczyłem w kontakcie z nagraną muzyką.
Brzmienie tego wzmacniacza niesie ze sobą piękno, które zamienia każdą chwilę spędzoną w „sweet spocie” w czystą radość. Nie istnieje żadna emocja, żadna barwa, żadna wysokość dźwięku – żadna muzyczna prawda, nawet ta najbardziej bolesna i przepełniona rozpaczą – która byłaby dla niego nieosiągalna. Podczas pierwszego z – mam nadzieję – wielu długich odsłuchów z 330M, poczułem się prawdziwie uprzywilejowany, mogąc zanurzyć się w muzycznej ekstazie i dzielić to doświadczenie z przyjaciółmi.
Z całego serca dziękuję całemu zespołowi Audio Research. Oddaliście hołd dziedzictwu Billa Johnsona w najlepszy możliwy sposób. Audio Research 330M to wybitny wzmacniacz – i jeśli w 2026 roku przyjdzie czas na przyznanie nagrody Stereophile dla wzmacniacza roku, ten tytuł bez wątpienia mu się należy.

