Test przetwornika cyfrowo-anaogowego Weiss DAC 501 MKII w Stevehuffphoto

Recenzja przetwornika cyfrowo-analogowego Weiss DAC 501 MKII
Autor i źródło recenzji: Steve Huff, stevehuffphoto, grudzień 2024 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Doświadczenie z Weissem
Niemal trzy lata temu, 22 lutego, recenzowałem oryginalny przetwornik cyfrowo-analogowy Weiss DAC 501. Tak bardzo przypadł mi do gustu, że przez pewien czas stał się moim referencyjnym DAC-iem. Jako ktoś, kto niemal co tydzień – albo co dwa – kupuje nowy sprzęt audio, dość regularnie zmieniam swoje punkty odniesienia. Staram się być na bieżąco, a poza tym... czemu by nie? Gdy usłyszę coś, co podoba mi się bardziej niż dotychczasowy sprzęt, cóż – jeśli mogę dokonać zmiany, robię to, a starszy komponent odchodzi w inne ręce. Zdarza się jednak, że nowy sprzęt oczaruje mnie tak bardzo, iż zostaje ze mną na dłużej.
Odkrywanie nowego sprzętu to dla mnie czysta przyjemność. Lubię poznawać zarówno młode marki, jak i te z wieloletnią tradycją, a także śledzić świeże pomysły i innowacyjne produkty. Dziś, jako recenzent audio, moim zadaniem jest słuchać jak najwięcej, wyciągać wnioski z tych odsłuchów i dzielić się swoimi doświadczeniami z tymi, którzy chcą je poznać – czy to w formie tekstu, czy recenzji wideo.
Codzienna nauka
Całe to słuchanie muzyki, którym się zajmuję, jest dla mnie również formą edukacji. Mam okazję poznawać jak najwięcej sprzętu, co może okazać się przydatne w przyszłości. Gdyby nie recenzowanie urządzeń, być może wciąż miałbym Weiss 501 MKI – tak zachwycający był (i wciąż jest). Tak, nawet dziś pozostaje fantastycznym przetwornikiem.
Nie będę ukrywał – oryginalna wersja Weiss 501 była jednym z tych urządzeń, do których często wracałem myślami. Przez ostatnie dwa lata naprawdę mi go brakowało, głównie ze względu na jego brzmienie – łatwo za nim zatęsknić.
Istnieje przetwornik cyfrowo-analogowy Weiss 204 (3500 USD), który recenzowałem jakiś czas temu – urządzenie bardzo zbliżone do oryginalnego 501, ale w znacznie niższej cenie. Nie ma DSP, ma mniejszą obudowę i brzmi nieco inaczej, lecz wciąż oferuje sporo. Jednak nowa wersja 501 MKII (12 000 USD) przenosi swojego poprzednika na wyższy poziom, wyraźnie przewyższając 204 pod względem solidności, bogactwa brzmienia, przejrzystości oraz głębi.
Miłe szwajcarskie wspomnienia
Kiedy trzy lata temu miałem oryginalnego 501, był to najlepszy przetwornik cyfrowo-analogowy, jaki do tamtej pory słyszałem. Uwielbiałem fakt, że oferował DSP – „na wszelki wypadek”, gdybym kiedyś chciał zastosować korekcję dźwięku lub emulację winylu. W rzeczywistości nigdy nie korzystałem z tych funkcji poza testami, ale jestem pewien, że wielu czytelników chętnie by je wykorzystało.
Użytkownicy słuchawek również mają tu wiele powodów do zadowolenia, ponieważ 501 to pełnoprawny wzmacniacz słuchawkowy – i to bardzo dobry. Testowałem go z moimi Verum II i dźwięk był precyzyjny, dynamiczny, z odpowiednią ilością masy i wyczuwalnym groove’em. Nie jestem wielkim fanem słuchawek, więc na tym poprzestanę, ale jeśli ktoś szuka high-endowego DAC-a, który obsługuje streaming przez ROON i oferuje znakomitą sekcję słuchawkową, to czego tu nie lubić?
Po rozstaniu z oryginalnym 501 naprawdę brakowało mi jego brzmienia – wyrafinowanego, czystego i soczystego. Jak wspomniałem w recenzji, miał on charakter dźwięku przypominającego taśmę studyjną. Słuchając go, czułem się, jakbym obcował z analogowymi taśmami master albo magnetofonem szpulowym. Czy to dobrze? Cóż, jeśli cenisz to, co „właściwe”, a nie to, co „podkoloryzowane” – zdecydowanie tak. Nie mam nic przeciwko temu, by sprzęt HiFi dodawał nieco duszy i barwy, ale Weiss 501 MKI robił to w minimalnym stopniu. Miał swój własny charakter, to prawda, lecz był wierniejszy nagraniu niż większość przetworników, zachowując jednocześnie gęstość brzmienia, jakiej po prostu nie spotyka się często w cyfrowym świecie.
Weiss MKII nadal pozostaje wyrafinowany, czysty i studyjny, ale dodatkowo wnosi jeszcze większą przejrzystość, podnosi energię, a przy tym zachowuje subtelne ciepło i pełnię brzmienia, dzięki czemu wszystko idealnie się ze sobą łączy. To, co potrafi ten niewielki przetwornik, jest wręcz niezwykłe – zachowuje duszę muzyki w nienaruszonym stanie. Nie jest to jednak DAC, który tworzy ogromną, trójwymiarową przestrzeń dźwiękową. Zamiast tego muzyka pozostaje poukładana i rozdzielona dokładnie tak, jak powinna, w realistycznej scenie między głośnikami.
Nie wszystkie przetworniki cyfrowo-analogowe brzmią jednakowo. W rzeczywistości nigdy nie zdarzyło mi się usłyszeć dwóch identycznie brzmiących urządzeń tego typu – chyba że mowa o modelach kosztujących mniej niż 600 dolarów.
Nawet wśród przetworników cyfrowo-analogowych w przedziale do 3 tysięcy dolarów da się zauważyć pewne wspólne cechy brzmienia, choć jakość dźwięku nigdy nie jest dokładnie taka sama. Owszem, wiele z nich brzmi podobnie, lecz istnieją również konstrukcje wyróżniające się na tle innych – takie, które spełniają swoje zadanie w sposób wyjątkowy. Te najbardziej unikalne niemal zawsze wiążą się z wyższą ceną, ale cóż, dodatkowo wydane pieniądze powinny przecież przekładać się na coś więcej, prawda?
Gdy osiągnie się poziom Weiss 501 MKII (12 tysięcy dolarów), wszystko staje się jasne – przetworniki cyfrowo-analogowe z tej klasy cenowej nabierają wyjątkowej finezji, gładkości, a czasem wręcz odrealnionego charakteru w sposobie, w jaki prezentują muzykę. Tak, cena w większości przypadków rzeczywiście zdaje się wyznaczać jakość, jeśli chodzi o te urządzenia. To właśnie połączenie wyrafinowania z redukcją szumów pozwala naszym uszom i mózgowi dostrzec większą rozdzielczość dźwięku. Osiągnięcie takiego poziomu wymaga zarówno doskonałego projektanta i inżyniera, jak i zastosowania najwyższej jakości komponentów.
Dla mojego ucha większa rozdzielczość oznacza jednocześnie więcej magii. Zauważ, że nie mówię tutaj o „szczegółowości”, lecz właśnie o „rozdzielczości”. Weiss sięga głęboko i wydobywa z nagrania zdumiewający poziom detali, który pozwala usłyszeć każdy element sceny dźwiękowej z większą łatwością niż w przypadku wielu innych przetworników cyfrowo-analogowych.
Odsłuch
Siedzę i słucham – w trakcie pisania – Weiss 501 MKII, który odbiera muzykę z nowego streamera Nagra poprzez wyjście COAX. W torze mam również znakomity wzmacniacz zintegrowany T+A 3100 HV, dostarczający swoją moc do głośników Audio Craftsmen Victoria Speaker. To kanadyjskie, dwudrożne monitory podstawkowe, wykonane z niezwykłą starannością i w oszałamiająco wysokiej jakości. Nie tylko prezentują się świetnie pod względem designu i budowy, ale też zachwycają brzmieniem. W połączeniu z Weissem doskonale oddały charakter tego albumu, pozwalając mu w pełni rozwinąć skrzydła.
Słucham nowego albumu All India Radio, Tranquil Motion. Ta muzyka sprawia, że stres znika, a ja, siedząc w fotelu, pozwalam myślom płynąć – o życiu, miłości i wszystkim, co dobrego spotkało mnie od urodzenia. Czasem po prostu siadam i pozwalam temu wszystkiemu wsiąknąć. Po kilku minutach czuję, jak muzyka mnie otacza, aż w końcu staję się jej częścią.
Z każdym kolejnym utworem coraz bardziej doceniam niezwykłą, trójwymiarową scenę dźwiękową – dźwięki docierają ze wszystkich stron, jakbym nie siedział w swoim pokoju, lecz właśnie przekroczył perłowe bramy. Gdy album dobiega końca, po policzkach spływają mi łzy. Nie z powodu smutku czy melancholii – wręcz przeciwnie. Ta muzyka była orzeźwiająca, niosła pozytywną energię, a sposób, w jaki wybrzmiewała, był jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek usłyszałem w kwestii intymnej i pięknej reprodukcji ciszy. Dźwięk wyłaniał się z absolutnie czarnego tła, a każda nuta, każdy szmer i każdy instrument były wyraźne – nawet te, które zwykle pozostają ukryte przy innych przetwornikach cyfrowo-analogowych. To był odsłuch ekscytujący, wciągający i poruszający do głębi.
Wierzę, że to właśnie Weiss 501 MKII odegrał kluczową rolę w kreowaniu tej jakości dźwięku. W końcu to on dekodował sygnał cyfrowy, przekształcając go w analogową magię, która trafiała do wzmacniacza, a następnie do głośników.
Gdy zastąpiłem go bardzo dobrym, ale znacznie tańszym przetwornikiem cyfrowo-analogowym za 3 tysiące dolarów, wciąż słyszałem pewne podobieństwa, lecz czegoś istotnego brakowało – i to brakowało dotkliwie. Przy tych samych utworach dźwięk nagle wydawał się niepełny, jakby w ścianie brzmienia pojawiły się luki rozciągające się od najniższych do najwyższych częstotliwości. Nie miał już tej samej solidności, wypełnienia i nie był tak niewzruszony jak skała. Bas stał się lżejszy, a wysokie tony – choć bardziej rozciągnięte – były też wyraźniejsze, co niekoniecznie przekładało się na równie wciągające doznania.
Następnie zamieniłem głośniki Victoria na Pure Audio Project Duet 15. Kolumny Duet są znacznie łatwiejsze do napędzenia – przy skuteczności 96 dB, w porównaniu do 88 dB Victorii, uzyskuję wyraźnie większą głośność przy tym samym ustawieniu pokrętła. Gdy jednak ściszam dźwięk, aby dopasować poziom do tego, co słyszałem z Victorią, wciąż otrzymuję znakomitą jakość, ale w innym, bardziej projekcyjnym stylu. To głośniki, które potrafią wciągnąć w muzykę, jeśli wszystko jest na swoim miejscu. A dzięki Weissowi słyszę potężne, głęboko brzmiące bębny, słodkie, bogate i pełne skrzypce oraz oszałamiającą separację instrumentów. PAP Duet 15 oferują również odrobinę więcej ciepła, przez co detale nie unoszą się w powietrzu tak zwiewnie, jak w przypadku Victorii. Jednak to, co dostaję w zamian, to imponująca, wielka skala dźwięku i jeszcze głębsze zanurzenie w muzyce.
Oczywiście, to wzmacniacz zazwyczaj decyduje o jakości basu, ale powiem wam jedno – żaden inny przetwornik cyfrowo-analogowy, jaki testowałem, nie przyniósł tak znaczącego wzrostu wydajności basu w moim systemie, niezależnie od używanych głośników. Weiss 501 MKII robi wiele rzeczy znakomicie, ale to, co potrafi w zakresie basu, jest wręcz absurdalnie dobre. Jeśli zależy ci na większej mocy, mocniejszym uderzeniu czy nawet jeszcze wyższej rozdzielczości, ten przetwornik może być właśnie tym, czego szukasz.
Najlepszy, jaki słyszałem w 2024?
Najlepszym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, jaki miałem okazję usłyszeć do tej pory – w listopadzie 2024 roku – jest niezwykle kosztowny Nagra Tube DAC, który w wersji z klasycznym zasilaczem i płytą VFL kosztuje detalicznie aż 48 tysięcy dolarów. Sam DAC, bez dodatkowych opcji, to wydatek około 29 tysięcy. Mnie udało się zdobyć używany egzemplarz od dealera za znacznie mniej, ale to urządzenie wyróżnia się nie tym, co robi, a tym, czego nie robi. To przetwornik, który docenia się z czasem – jego jakość nie uderza od razu, lecz stopniowo odsłania swoje zalety, im dłużej się go słucha. Nagra Tube DAC brzmi zupełnie inaczej niż Weiss 501 MKII – to dwie odmienne filozofie dźwięku, każda na swój sposób wyjątkowa.
Słuchałem sześcioletniego przetwornika cyfrowo-analogowego Nagra Tube DAC w bezpośrednim porównaniu z o wiele nowszym Weissem 501 MKII, którego cena wynosi 12 tysięcy dolarów. Tak, Nagra wciąż pozostaje najlepszym urządzeniem, jakie kiedykolwiek słyszałem, jeśli chodzi o naturalność i analogową płynność brzmienia. Jednak Weiss 501 MKII, wyposażony w cztery układy DAC, to doświadczenie muzyczne najwyższej próby – odmienne, lecz równie fascynujące.
Szczerze? Jest równie przyjemny w odbiorze i ma swoją własną, unikalną magię. W porównaniu do Nagry dźwięk Weissa jest nieco bardziej wysunięty do przodu, jaśniejszy, bardziej „rozświetlony” – i wielu słuchaczy może to preferować. Weiss nie stara się naśladować Nagry, a Nagra nie próbuje być Weissem. Oba urządzenia mają swój odrębny charakter, a każde z nich realizuje swoją wizję dźwięku w sposób absolutnie mistrzowski.
Weiss to moc i dynamika, więcej emocji w górnych rejestrach, większa energia przekazu. Nagra to natomiast przetwornik, który znika w systemie, pozostawiając jedynie czystą esencję muzyki. Weiss to fajerwerki, Nagra – głębokie, wewnętrzne doznania.
Weiss imponuje także w zakresie basu – jest bardziej muskularny, mocniejszy niż wcześniejsza wersja MKI i Tube DAC. Brzmi czysto, lecz ani przez chwilę nie popada w sterylność czy chłód. Jego dźwięk jest gęsty, nasycony, a jednocześnie pełen magii. To przetwornik należący do elitarnego grona, a trudno mi wyobrazić sobie, by ktokolwiek mógł pozostać obojętny na to, co oferuje Weiss DAC 501 MKII.
Scena dźwiękowa Weissa lokuje się bliżej osi między głośnikami, podczas gdy Nagra otwiera bardziej egzotyczne przestrzenie. Jednak to, co Weiss kreuje w swojej domenie, jest niezwykle precyzyjne i płynne – każdy instrument ma tam swoje idealne miejsce.
Zastanawiam się, dlaczego dwa z moich ulubionych przetworników cyfrowo-analogowych – jeśli pominąć kwestię kosztów – pochodzą właśnie ze Szwajcarii. Weiss 501 (zarówno w wersji MKI, jak i MKII) oraz Nagra Tube DAC. Tak, Weiss 501 MKII trafił do ścisłej czołówki moich ulubionych przetworników wszech czasów – spośród wszystkich, które miałem okazję usłyszeć – niezależnie od ceny.
Czy to oznacza, że uwielbiam „szwajcarski dźwięk”? Cóż, zdecydowanie tak, ale jest w tym coś więcej. Szwajcarskie urządzenia to dla mnie nie tylko brzmienie, ale także funkcjonalne dzieła sztuki inżynierskiej. Zarówno Weiss, jak i Nagra to kwintesencja perfekcji – od projektu, przez jakość komponentów i precyzję wykonania, aż po dźwięk, który zachwyca na każdym poziomie.
Weiss, rzecz jasna, nie zachwyca ekstrawaganckim designem – to raczej prosta, kompaktowa, metalowa konstrukcja z dotykowym wyświetlaczem. A jednak, nawet ten surowy minimalizm prezentuje się znacznie lepiej na żywo niż na zdjęciach. Od pierwszego kontaktu, już przy rozpakowywaniu, urządzenie emanuje jakością. Wszystko – od opakowania, przez materiały, aż po samo wykonanie – sprawia wrażenie dopracowanego w najdrobniejszych detalach.
Nawet nóżki w Weissie są absolutnie topowe. Zaprojektowane tak, by skutecznie eliminować wibracje, stanowią integralną część konstrukcji i nie wymagają żadnych ulepszeń. Niektórzy producenci każą sobie słono płacić za specjalistyczne stopy antywibracyjne, tymczasem Weiss dostarcza je od razu – na najwyższym poziomie i bez konieczności dopłacania.
Szwajcarskie produkty wyróżniają się również legendarną niezawodnością, wynikającą z dbałości o jakość użytych komponentów. Weiss 501 MKII nie jest tu wyjątkiem. Nie spodziewam się żadnych problemów technicznych – przeciwnie, przewiduję, że urządzenie będzie służyć przez lata bez najmniejszych zakłóceń. A dźwięk? Tak jak dziś zachwyca w Weiss 501 MKII, tak i za dekadę pozostanie równie znakomity – dokładnie tak, jak w oryginalnym Weiss 501 MKI.
Weiss 501 MKII – co się zmieniło względem MKI?
Na pierwszy rzut oka – nic. Weiss 501 MKII wygląda identycznie jak jego poprzednik, MKI. Obudowa, wyświetlacz, nadruki, nóżki – wszystko pozostało bez zmian. I słusznie, bo skoro coś działa i prezentuje się dobrze, nie ma potrzeby tego zmieniać.
Jest jednak jeden drobny, choć zauważalny szczegół: zmienił się kolor opakowania. Wersja MKII przychodzi w eleganckim białym pudełku, podczas gdy MKI pakowano w czarne. To subtelna różnica, ale muszę przyznać, że Weiss dba o detale nawet w kwestii prezentacji produktu.
Co więcej, sam przetwornik jest starannie zabezpieczony – owinięty w delikatną, niemal jedwabistą folię, a dodatkowo utrzymywany na miejscu gumką. To drobne, lecz świadczące o precyzji elementy, które sprawiają, że już samo rozpakowywanie Weiss 501 MKII jest przyjemnym doświadczeniem.
Model 501 to kompaktowa konstrukcja, ale Weiss oferuje również model 502 – identyczny pod względem brzmienia przetwornik cyfrowo-analogowy, zamknięty w pełnowymiarowej obudowie. Oba są proste, eleganckie i skrywają w sobie potężne możliwości. Wybór między nimi to wyłącznie kwestia preferencji estetycznych i praktycznych, ponieważ dźwięk pozostaje taki sam.
Najważniejszą nowością w MKII jest zmiana układu DAC na ESS SABRE PRO 9038. Co więcej, teraz zastosowano aż cztery takie chipy – po dwa na każdy kanał. Gdy po raz pierwszy usłyszałem o „czterokanałowej wersji”, pomyślałem, że może chodzić o jakiś specyficzny odsłuch wielokanałowy. Nic bardziej mylnego – termin ten odnosi się po prostu do czterech układów DAC, które znacząco poprawiają jakość dźwięku w odsłuchu dwukanałowym. Wewnątrz urządzenia znajduje się także nowa płytka, ale poza tym wszystko pozostało bez zmian. Cztery chipy to jednak wyraźny krok naprzód względem oryginalnej wersji.
Oczywiście przetwornik cyfrowo-analogowy to znacznie więcej niż same układy scalone. To, jak brzmi, zależy od wielu innych aspektów konstrukcji – od sekcji analogowej, przez jakość komponentów, aż po staranność implementacji. Najlepsze DAC-i nie imponują wyłącznie listą zastosowanych chipów, lecz całokształtem przemyślanej inżynierii.
Wielkie słuchanie
W rzeczywistości korzystam z trzech serwisów streamingowych – Spotify, Tidal i Qobuz – aby czerpać jak najwięcej z cyfrowych sesji odsłuchowych. Spójrz na ten obrazek z mojego Spotify podsumowujący rok 2024 – pokazuje, ilu artystów i utworów przesłuchałem tylko w tym jednym serwisie. Uff!
Za każdym razem, gdy recenzuję sprzęt, poświęcam mu pełną uwagę. W trakcie pisania recenzji odsłuchuję urządzenie, ale poprzedza to 4–6 tygodni intensywnego słuchania, noc po nocy.
Uwielbiam momenty, gdy mogę usiąść w ciszy i pozwolić muzyce wypełnić przestrzeń, otoczyć mnie, pochłonąć. Czasami całkowicie się w niej zatracam – zwłaszcza gdy wszystko w systemie gra tak, jak powinno. W tej chwili słucham Weiss i muszę przyznać, że brzmi to po prostu niesamowicie.
Zanim jednak przejdę do opisu wrażeń odsłuchowych, chciałbym wspomnieć o funkcjach DSP, które pozostały niezmienione względem oryginalnego MKI. Niektórzy uznają je za wartościowy dodatek, inni mogą z nich nie korzystać – ja jednak cenię ich obecność. Co ważne, nie są one narzucone – można je włączyć lub całkowicie wyłączyć, dopasowując brzmienie do własnych preferencji.
Jak już wspomniałem, oceniam Weiss 501 MKII w połączeniu z dwoma zestawami głośników – Pure Audio Project Duet 15 oraz Pahmer Audio Craftsmen Victoria. Oba są niezwykłe – piękne, unikalne i pełne uroku.
W tej chwili słucham systemu Duet 15 z Electrocompaniet ECI 6DXII, a właśnie rozbrzmiały pierwsze dźwięki Hawaii Oslo Hani Rani w wersji live. Brzmi to wprost fantastycznie. To niemal tak, jakby artystka była tutaj, w pokoju, grając tuż przede mną… choć „niemal” robi różnicę.
Ostatecznym celem jest przecież to, by dźwięk maksymalnie przybliżał nas do obecności wykonawcy w przestrzeni odsłuchowej. Oczywiście, nigdy nie usłyszymy artysty dokładnie tak, jakby naprawdę tu był – ale są urządzenia, które potrafią nas do tego złudzenia doprowadzić z niezwykłą precyzją. Weiss jest jednym z nich.
Brzmienie fortepianu Hani Rani jest oszałamiająca, a zmiany dynamiki wręcz niewiarygodne. Słychać każdy detal – od subtelnych drgań strun po delikatny pogłos wewnątrz instrumentu. Jeśli zamknę oczy, niemal widzę jej palce sunące po klawiszach, tak realistyczna jest ta reprodukcja. Dźwięk jest krystalicznie czysty, a jednocześnie nasycony i pełny. Wersja MKII wydaje się bardziej otwarta i ekspansywna niż 501 MKI, a także nieco bardziej dynamiczna.
Przestrzenność, jaką oferuje MKII, jest absolutnie najwyższej klasy – dorównuje wielu egzotycznym przetwornikom cyfrowo-analogowym, które kosztują ponad 20 tysięcy dolarów. Scena dźwiękowa jest znakomicie wypełniona i gęsta, co było do przewidzenia, ale wrażenie realizmu jest wyjątkowe. Nie dorównuje może pod względem głębi, szerokości i wielowarstwowości kosztującej 50 tysięcy dolarów Nagry, ale różnice są subtelne. Tak naprawdę porównuję tutaj dwie wybitne konstrukcje, z których każda wnosi coś unikalnego. Fakt, że Weiss 501 MKII potrafi zbliżyć się do poziomu Nagry, to samo w sobie ogromne osiągnięcie.
Jak utwór Hani Rani nabiera tempa, energia staje się namacalna, wręcz elektryzująca. Weiss 501 MKII dostarcza więcej energii niż Nagra Tube DAC, a jego wysokie tony są jeszcze bardziej klarowne i precyzyjne. Dźwięk jest niezwykle solidny, fundamenty brzmienia są masywne i stabilne.
Przejście z Electrocompaniet ECI 6DXII (7500 USD) na topowy T+A 3100 HV (26 000 USD) otworzyło nowe wymiary brzmienia. Pojawiło się więcej fajerwerków w zakresie basu, mocy i masy, ale także subtelności i finezji. Szczegóły stały się jeszcze bardziej wysublimowane, a zanurzenie w muzyce osiągnęło nowy poziom – choć to żadna niespodzianka, bo T+A 3100 HV ma zdolność wydobywania maksimum z każdego komponentu, do którego jest podłączony.
Bez względu na to, jaki wzmacniacz towarzyszy Weissowi, jego charakter pozostaje niezmienny: stabilność, doskonałe fundamenty dźwiękowe, precyzja detali, mocne uderzenie, dynamika i subtelna grubość brzmienia, która w żaden sposób nie tłumi mikroszczegółów. Dźwięk jest pełny, a jednocześnie rozdzielczy i ekspansywny – to połączenie cech, które sprawiają, że 501 MKII nie tylko zachwyca, ale wciąga w muzykę bez reszty.
Czy warto zrobić upgrade z Weiss 501 MKI do MKII?
MKII nie brzmi jak zupełnie inny DAC – to bardziej wyrafinowana, dopracowana wersja MKI. Jeśli podobało Ci się brzmienie pierwszej wersji, nowa iteracja wnosi więcej wszystkiego, co dobre: lepszą rozdzielczość, większą otwartość sceny i jeszcze lepszą dynamikę.
Weiss nie wypuszcza nowych wersji co roku, nie goni za cyklicznymi premierami. Zmiany są wprowadzane dopiero wtedy, gdy mają realną wartość – i właśnie to ma miejsce w MKII. Cztery układy ESS SABRE PRO 9038 na kanał robią różnicę, a nowa płytka wewnątrz DAC-a poprawia jakość dźwięku.
Jeśli posiadasz MKI i kochasz jego brzmienie, MKII zaoferuje więcej tego samego, ale lepiej. To nie rewolucja, ale solidna ewolucja. Czy warto? Jeśli szukasz subtelnego, ale słyszalnego ulepszenia i chcesz wycisnąć jeszcze więcej z Twojego systemu – tak. Jeśli jednak MKI wciąż Cię w pełni satysfakcjonuje, zmiana nie jest konieczna.
Obecnie na rynku jest tak wiele świetnych przetworników cyfrowo-analogowych, a wiele z nich kosztuje znacznie mniej niż Weiss. Jednak ci, którzy szukają czegoś naprawdę wyjątkowego, zwykle muszą zapłacić znacznie więcej. Taka jest po prostu specyfika tej branży. Niektórzy uważają, że nie powinniśmy utożsamiać ceny z jakością, ale szczerze mówiąc, z mojego doświadczenia wynika, że w 96% przypadków, gdy płacimy więcej, otrzymujemy więcej – zarówno pod względem wykonania, jakości komponentów, jak i dźwięku. Istnieje też 10% przypadków, które można nazwać zwykłym zdzierstwem – i tak, takie sytuacje zdarzają się również w świecie hi-fi. Nie recenzuję jednak produktów, które mi się nie podobają ani sprzętu, który moim zdaniem nie jest wart swojej ceny.
Oczywiście przetwornik cyfrowo-analogowy za 12 dolarów nie zabrzmi tak dobrze jak ten za 500 dolarów, a model za 500 dolarów nie dorówna urządzeniu za 12 tysięcy dolarów – nawet nie zbliży się do jego poziomu. Taka jest po prostu rzeczywistość, a mimo to zdarza mi się otrzymywać wiadomości od osób przekonanych, że wszystkie DAC-i brzmią tak samo, niezależnie od ceny. Nie, to po prostu nieprawda.
Dla zabawy podłączyłem przetwornik cyfrowo-analogowy za 12 dolarów, który mam tutaj (kupiony na Amazonie), i wystarczyło mi to na jeden utwór – wszystko brzmiało płasko, nudno, a z głośników dobiegał nawet delikatny syk! Następnie sięgnąłem po starszą wersję budżetowego króla, uwielbianego przez miłośników pomiarów – Topping D90. Przywrócił on muzyce życie, energię i emocje, ale wciąż brzmiał nieco płasko, lekko gorąco w górnych rejestrach i ogólnie cyfrowo – jak większość przetworników w tym przedziale cenowym.
Owszem, mamy tu do czynienia z muzyką cyfrową, ale naprawdę dobre przetworniki cyfrowo-analogowe potrafią wyeliminować cyfrowy szum, ostrość i mechaniczność brzmienia, pozostawiając jedynie muzykę – bez tych cyfrowych niedoskonałości.
Potem przeniosłem się z budżetowego przetwornika za 12 dolarów i starego Toppinga na Denafrips Pontus 15th (z promocji) – i oto pojawił się pewien efekt „wow”! Mimo to Denafrips wciąż wydawał mi się nieco chudy w środkowym paśmie w porównaniu z moimi ulubionymi przetwornikami, choć oferował charakterystyczne dla konstrukcji R2R brzmienie, które znam z innych urządzeń tego typu.
Następnie wszedł Holo Audio May KTE, który jest niesamowity w swojej cenie (około 6 tysięcy dolarów). Brzmienie było bogatsze i bardziej ekspansywne niż w przypadku Pontusa 15th, ale biorąc pod uwagę dwukrotnie wyższą cenę, nie było to zaskoczeniem.
Tak jak się spodziewałem – im wyżej wspinam się po drabinie cenowej, tym lepszy dźwięk otrzymuję.
Następnie przechodzę do Weiss 501 MKII i… BOOM! Teraz wszystko nabiera dynamiki! Słyszę więcej wyrafinowania, szczegółów, bogactwa, solidności i spójności w całym paśmie. Ciepło nadal jest obecne, ale to „wyraźne ciepło”, które – szczerze mówiąc – ma w sobie coś magicznego. Ścieżki pogłosu w MKII są również lepiej oddane w porównaniu do MKI.
W tej chwili włączył się utwór Galacticana Strand of Oaks z albumu In Heaven. Ten kawałek zawsze tworzy w moim pokoju efekt ogromnej ściany dźwięku, niezależnie od używanego przetwornika cyfrowo-analogowego. To utwór o masywnym brzmieniu – może nie „audiofilski”, ale taki, który sprawia, że człowiek zaczyna się rytmicznie kołysać. Muzyka, która po prostu wprawia w dobry nastrój. Weiss 501 MKII oddaje ją w pełnej, szczegółowej krasie, dodając warstwę detali, które teraz wyłaniają się i są słyszalne z większą łatwością. Wszystko to zyskuje ciało, masę i klarowność.
Jeśli szukasz przetwornika cyfrowo-analogowego, który pozwoli Ci usłyszeć każdy utwór tak, jak powinien być słyszany – ze studyjną atmosferą i całym zamierzonym charakterem – 501 MKII może to zapewnić, pod warunkiem dobrze skonfigurowanego systemu.
Streaming
Korzystając z wyjścia USB mojego referencyjnego streamera – HiFi Rose RS130 (zarówno w wersji 2023, jak i 2024) – a także z wyjścia COAX streamera Nagra i wyjścia USB Eversolo A10 Audio, dźwięk z Weissem jest piękny, ale każdy streamer nieco go kształtuje.
HiFi Rose RS130 to przede wszystkim klarowność i precyzyjne obrazowanie. Separacja instrumentów i scena dźwiękowa są znakomite – brzmienie jest czyste, precyzyjne i pełne detali.
Streamer Nagra ma bardziej organiczny, przestrzenny charakter. Jego dźwięk jest niesamowicie czysty, gładki i pełen życia – dźwięki dosłownie wyskakują z kolumn z naturalnym pięknem.
Eversolo A10 to flagowy model tej marki, który również radzi sobie bardzo dobrze. Kosztuje kilka tysięcy dolarów mniej niż Rose czy Nagra (3600 USD), a dodatkowo działa jako DAC i przedwzmacniacz. W kwestii streamingu nie dorównuje jednak dwóm pozostałym modelom, choć jest bardzo blisko. A10 oferuje własny charakter – jego scena dźwiękowa nie jest aż tak trójwymiarowa jak w Rose czy Nagrze, ale jego dźwięk jest żywy, dynamiczny i ekscytujący.
Weiss nie posiada wyjścia I²S, co dla mnie osobiście nie stanowi problemu. Testowałem I²S na kilku innych przetwornikach cyfrowo-analogowych i zawsze wracałem do Coax lub USB. Nie jestem jeszcze przekonany do przewagi tego standardu, choć wielu go ceni. Jeśli jednak zależy Ci na I²S, Weiss nie oferuje takiej opcji.
Gdy Adele wchodzi teraz z „My Little Love”, dźwięk jest jedwabiście czysty, a jednocześnie potężny, gdy pojawia się refren. W porównaniu do Nagra Tube DAC, Weiss prezentuje bardziej uderzające i dynamiczne brzmienie, podczas gdy Nagra oferuje miękki, organiczny przepływ, który również porusza emocjonalnie i wciąga. To dwa różne podejścia – jedno bardziej ekscytujące, drugie bardziej relaksujące.
Kiedy Adele rozmawia ze swoim dzieckiem w tym nagraniu, z Weissem czujemy się jak mucha na ścianie w jej salonie. Gdy śpiewa zwrotkę, jej wokal jest pełny, niezwykle wyraźny i osadzony w odpowiedniej przestrzeni. Muzyka stoi za jej głosem, a wokale w tle subtelnie go wspierają. Kiedy wchodzi refren, głosy drugoplanowe wychodzą w głąb pokoju, podczas gdy główny wokal Adele tkwi w samym centrum głośników – potężny i pełen impaktu. Efekt? Przesłuchałem ¾ albumu za jednym razem – tak dobrze to brzmiało.
Weiss oferuje pełne, bogate brzmienie z pięknym obrazowaniem, które jest bardziej naturalne niż analityczne. Nie mamy tu chirurgicznej precyzji, ale za to dostajemy przestrzenność i realizm – choć nie na poziomie Nagry. Scena dźwiękowa Weisessa nie jest tak trójwymiarowa jak w Nagra Tube DAC, ale balansuje między precyzją a muzykalnością. Zapewnia rozdzielczość i szczegółowość, których oczekujemy, ale jednocześnie zachowuje muzykalny charakter, typowy dla bardziej organicznych i naturalnie brzmiących przetworników cyfrowo-analogowych.
Podsumowanie
Zacząłem tę recenzję, słuchając Weiss 501 MKII, i oto jestem – wiele tygodni później – kończąc ją, wciąż słuchając Weiss 501 MKII. Przez ten czas przesiadałem się na inne przetworniki cyfrowo-analogowe, ale ostatecznie mogę powiedzieć, że 501 MKII to mój drugi ulubiony DAC wszech czasów pod względem wartości – tuż po Nagra Tube DAC, który z jego ceną 48 tys. dolarów pozostaje urządzeniem z innej ligi.
Zdecydowanie wolę 501 MKII od jego poprzednika, 501 OG, ponieważ w nowej wersji słyszę więcej magii, życia i ekspresji. To naprawdę świetne urządzenie, moi przyjaciele.


