Test przetwornika cyfrowo-analogowego Weiss Helios DAC w Twittering Machines

Recenzja przetwornika cyfrowo-analogowego Weiss Helios DAC
Autor i źródło recenzji: Michael Lavorgna, Twittering Machines, wrzesień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Helios to trzeci DAC firmy Weiss, który recenzuję na tych łamach — obok modeli DAC501 i DAC204. Łączy je jedno: wszystkie, oprócz oczywistego pochodzenia ze szwajcarskiej manufaktury, brzmią znakomicie. W wielu aspektach — wręcz wybitnie.
Jeśli przywiązujesz wagę do pomiarów w recenzjach — ja tak — być może natknąłeś się na analizy Johna Atkinsona opublikowane na łamach „Stereophile”. Oto, co napisał o kilku DAC-ach Weiss: „Osiągi pomiarowe modelu Weiss 204 reprezentują najwyższy poziom współczesnej technologii cyfrowej.”
„DAC502 wypadł znakomicie na stole pomiarowym, ale jego wyniki zostały przebite przez Weiss Helios!”
Przywołuję te słowa z dwóch powodów: po pierwsze, cenię Johna Atkinsona i jego podejście do pomiarów. Po drugie, skoro najtańszy w ofercie Weiss DAC204 „reprezentuje szczyt możliwości cyfrowej technologii”, możesz zapytać — po co dopłacać do droższego modelu tej samej marki? Odpowiadam z własnego doświadczenia — bo droższe modele oferują więcej funkcji, większe możliwości i… brzmią lepiej.
Oto, do jakich wniosków doszedłem testując Weiss DAC204:
„Jeśli odniosłeś wrażenie, że ta recenzja mogłaby być jeszcze krótsza — nie zamierzam się spierać. Weiss DAC204 to przetwornik D/A dla tych, którzy szukają prostoty, kompaktowych rozmiarów i brzmienia tak subtelnego, płynnego, spójnego i pełnego, jak tego wymaga Twoja muzyka. Sprawdził się znakomicie — wręcz bezbłędnie — zarówno w moim prostym zestawie biurkowym z aktywnymi monitorami ADAM A3X, jak i w znacznie większym systemie: DeVore/Leben/Auralic”.
A to fragment mojej recenzji Weiss DAC501:
„Napisać, że Weiss DAC501 zrobił na mnie wrażenie, to nic nie napisać — bo pomija się tym samym najważniejszy aspekt każdego urządzenia audio: zdolność do budowania więzi z muzyką. Pod tym względem DAC501 plasuje się w ścisłej czołówce mojej listy ulubionych przetworników. Brawo!”
To, wiem, bardzo wysokie noty — w końcu sam je wystawiłem. I właśnie dlatego testowanie Weiss Helios było tak ekscytujące. Bo to urządzenie... jest jeszcze lepsze.
Poza budzącymi zaufanie pomiarami i dekadami entuzjastycznych recenzji, Daniel Weiss może poszczycić się długą i owocną karierą zarówno w świecie audio profesjonalnego, jak i domowego. Firmę Weiss założył w 1985 roku, czyli równo 40 lat temu. Jego zawodowa historia sięga jednak jeszcze dalej — w 1979 roku dołączył do szwajcarskiej Willi Studer AG jako inżynier elektronik, gdzie zajmował się m.in. projektowaniem konwertera częstotliwości próbkowania oraz układów cyfrowego przetwarzania sygnału dla rejestratorów audio. W 2021 roku otrzymał prestiżową nagrodę Grammy w kategorii Technicznej — za wybitny wkład w rozwój technologii nagraniowej.
Helios to topowy model w ofercie przetworników DAC firmy Weiss. Od modeli DAC501 i pełnowymiarowego DAC502 odróżnia go zastosowanie układu ESS 9038 Pro — 8-kanałowego przetwornika, w którym po cztery kanały pracują równolegle na każdy kanał audio. Za stopień wyjściowy odpowiadają z kolei autorskie wzmacniacze operacyjne Weiss OP2-BP, wykonane w technice dyskretnej. Oczywiście otrzymujemy również pełny pakiet opcji DSP od Weiss, w tym: 3-pasmowy korektor, korekcję akustyki pomieszczenia (Room EQ), korekcję słuchawek (Headphone EQ), eliminację przesłuchów między kanałami (Crosstalk Cancellation), funkcję De-Essing i więcej.
Jak podkreśla producent:
„Najważniejszy jest jednak analogowy tor wyjściowy, oparty na zupełnie nowych, dyskretnych wzmacniaczach operacyjnych własnej konstrukcji — OP2-BP. Ich osiągi zdecydowanie przewyższają możliwości powszechnie stosowanych, scalonych układów operacyjnych, a ich wkład w wyjątkową jakość brzmienia Heliosa oraz niespotykany stosunek sygnału do szumu (128 dB) jest nie do przecenienia. Helios nie tylko imponuje wynikami pomiarów — ze wspomnianym S/N na poziomie 128 dB — ale także oferuje znakomitą muzykalność, przenosząc charakterystyczną dla Weiss szczegółowość i transparentność na nowy poziom.”
Warto szczególnie podkreślić tę kwestię — „najważniejszy jest jednak tor analogowy” — zwłaszcza dla tych audiofilów, którzy są przekonani, że o jakości DAC-a decyduje wyłącznie zastosowany układ D/A.
Helios oferuje pełen zestaw wejść cyfrowych: AES/EBU, coaxial (RCA), Toslink, USB oraz Ethernet, a sygnał wyjściowy może być podawany zarówno przez zbalansowane wyjścia XLR, jak i niezbalansowane RCA. Urządzenie zamknięto w solidnej, dwuwarstwowej obudowie — wewnętrzny stelaż wykonano ze stali nierdzewnej, a zewnętrzny płaszcz z grubego aluminium dostępnego w kolorze czarnym lub srebrnym.
Sterowanie Heliosem możliwe jest również przez przeglądarkę internetową — interfejs www pozwala na szczegółową konfigurację wszystkich opcji DSP. A jeśli chcesz zgłębić temat jeszcze bardziej, gorąco polecam lekturę instrukcji obsługi, która szczegółowo opisuje wszystkie funkcje urządzenia.
Nie będę omawiać wrażeń odsłuchowych z wykorzystaniem DSP, ponieważ — z małymi wyjątkami — po prostu z nich nie korzystałem. Moim zdaniem jednak właśnie te funkcje stanowią o wyjątkowości przetworników Weiss i dla wielu użytkowników będą one nieocenione. Szczególnie Room EQ i Creative EQ mogą być zbawienne w trudnych akustycznie pomieszczeniach. Użytkownicy słuchawek z kolei docenią dedykowane korekcje Headphone EQ oraz wtyczkę Crossfeed Headphone. I raz jeszcze zachęcam — warto dokładnie przejrzeć 40-stronicowy podręcznik użytkownika Helios, by poznać pełnię jego możliwości.
Podczas testów Helios pracował w systemie B-Side, współpracując z kilkoma wzmacniaczami — w tym z niedawno recenzowanym Qualiton 300B Integrated Amplifier, Audio Note Meishu Phono 300B Konzertmeister, zestawem Treehaus Audiolab (The Preamplifier i końcówka mocy 300B-2 SET), a także Lebenem CS600X. Głównymi kolumnami w tym zestawie były DeVore Fidelity O/Bronze, które również trafiły do mnie na testy.
Okablowanie pochodziło w całości od AudioQuest i obejmowało przewody głośnikowe Brave Heart, interkonekty ThunderBird, kabel Ethernet CAT700 Carbon oraz zasilające NRG-Z3.
Jeśli nie miałeś okazji przeczytać wspomnianych recenzji wzmacniaczy, dodam, że każdy z tych systemów — w połączeniu z DeVore O/Bronze — oferuje bardzo wysoką rozdzielczość i bezlitośnie obnaża wszystko, co dzieje się w nagraniu i w reszcie toru. Innymi słowy: miałem świetne warunki, by dokładnie poznać możliwości Weiss Helios.
Helios dotarł do mnie 17 lipca i niemal od razu zajął stałe miejsce w systemie B-Side, gdzie towarzyszył mi przez cały okres testów — zarówno trzech wcześniej wspomnianych urządzeń, jak i w ramach tej recenzji. Innymi słowy, przeszedł pełne, intensywne „przesłuchanie” — godziny, dni, tygodnie i miesiące odtwarzania muzyki wszelkiego rodzaju.
I przez cały ten czas — od pierwszych chwil aż po nieuchronne pożegnanie (a pożegnania bywają gorzkie) — nie przeszło mi przez myśl nic innego niż: „Wow. To jest świetny DAC.” Dla mnie prawdziwie wybitny przetwornik D/A to taki, który… nie brzmi jak DAC. Helios już od pierwszych taktów uderzał mnie swoim wyrafinowaniem — lub jeśli wolisz: przezroczystością — tak autentycznym i dopracowanym, że aż trudno było nie uśmiechnąć się z wrażenia.
Zanim przejdę do muzyki, chciałbym poruszyć kilka kwestii, które krążą po internetowych forach niczym dmuchawce na wiosennym wietrze. Pierwsza z nich brzmi mniej więcej tak: przetworniki DAC, które dobrze wypadają w pomiarach, brzmią sterylnie.
To znów kieruje mnie, przynajmniej częściowo, do rozmowy o rozdzielczości w cyfrowym audio. Ale pogląd, że precyzja i świetne wyniki pomiarowe muszą iść w parze z bezdusznym, analitycznym brzmieniem, jest po prostu nieaktualny. Mówię to z pełnym przekonaniem, bo zarówno Grimm MU2, jak i Weiss Helios — dwa urządzenia, które znajdują się na mojej ultrakrótkiej liście ulubionych DAC-ów streamingowych — mierzą się wzorowo, co potwierdzają testy Johna Atkinsona opublikowane w Stereophile.
Kuriozum zaczyna się tam, gdzie niektórzy wychodzą z założenia, że „jeśli coś dobrze mierzy, to znaczy, że to najlepszy DAC, więc kup najtańszy i temat zamknięty.” Wystarczy rzut oka na linię produktów Weiss, by łatwo obalić tę uproszczoną teorię.
Jeśli ktoś sądzi, że osoba, która nigdy nie zaprojektowała ani nie wyprodukowała żadnego DAC-a, wie więcej o wpływie konkretnych decyzji projektowych na jakość dźwięku niż inżynier z czterdziestoletnim doświadczeniem, taki jak Daniel Weiss — tylko dlatego, że kupiła sobie analizator i „jakoś tam” nauczyła się z niego korzystać — to mamy do czynienia z magią podszytą pseudonauką, a nie realną wiedzą.
Ostatnio nie mogę uwolnić się od nowej płyty Lucrecii Dalt A Danger to Ourselves — i bardzo dobrze, bo to album, który idealnie nadaje się do pokazania tego, w czym Weiss Helios jest naprawdę mocny. To muzyka, która celebruje dźwięk, przestrzeń, ruch, skalę i kontrast — prawdziwa uczta brzmieniowa, jakby stworzona z myślą o Heliosie.
Akustyczna instrumentacja, rozmaite faktury perkusyjne, elektroniczne stwory buszujące w tle, a na pierwszym planie wokal Dalt — mówiony, śpiewany, sugestywny. To muzyka, która smakuje. A Helios ma apetyt na każdy niuans — podaje wszystko z oszałamiającą przejrzystością.
Przez „przejrzystość” mam na myśli zdolność do przenikania przez cały tor, przez cały sprzęt — aż do samych źródeł dźwięku. Do momentu jego powstawania.
Przez cały czas spędzony z Heliosem na mojej półce, regularnie łapałem się na uśmiechu — po prostu czerpałem czystą radość z obcowania z dźwiękiem muzyki. Wszystkie perkusyjne akcenty na A Danger to Ourselves ożywały z niemal organiczną dynamiką — od ciszy do pełnej obecności w ułamku sekundy — towarzyszyły im głębokie, świetnie kontrolowane i pełne w barwie basy, a cała delikatność tej muzyki unosiła się w powietrzu z iskrą życia, która sprawia, że odsłuch staje się czymś więcej niż tylko „jakością dźwięku”. To wejście w sedno muzycznego przekazu.
Można by to wszystko ująć prościej: Helios to najbardziej przezroczysty DAC, jaki miałem okazję usłyszeć. Ale... gdzie w tym frajda?
Wolę mówić o tym, dokąd prowadzi nas ta przezroczystość — czyli głębiej w muzykę — i o tym, co ta głębsza więź porusza we mnie. Możesz nazwać mnie romantykiem.
Jednym z niespodziewanych odkryć, które pojawiło się podczas mojej dawnej eksploracji katalogu muzyki współczesnej, była twórczość francuskiego kompozytora Jeana Barraqué. Komponował on do tekstów Baudelaire’a, Rimbauda, Nietzschego i Hermanna Brocha — pierwsza trójka to zresztą nazwiska z mojej osobistej listy ulubionych pisarzy, więc nic dziwnego, że wciągnąłem się bez reszty.
Jego kompletne dzieła, wydane przez CPO (a nie jest ich wiele), mam w swojej bibliotece — zgrane z CD — ale są również dostępne na Tidal i Qobuz. Już sam otwierający album utwór „Koncert na klarnet, wibrafon i 6 grup po 3 instrumenty” mówi wiele o jego stylu. Barraqué to spadkobierca Drugiej Szkoły Wiedeńskiej, ale z wyraźnie romantycznym rysem. Studiował u Oliviera Messiaena, a przez pewien czas mieszkał z Michelem Foucaultem — co tylko dopełnia tego intrygującego obrazu.
Dla mnie ta muzyka ma w sobie coś z zabawy, choć bywa oszczędna w środkach. Zawsze jednak słyszę klarnet jako nieco… kreskówkowy — co zapewne więcej mówi o moim dzieciństwie z Królikiem Bugsem niż o samym instrumencie, który przecież bywał wykorzystywany w najbardziej przejmujących dziełach, jak choćby Kwartet na koniec czasu Messiaena.
W pewnym sensie — choć to może odważne porównanie — utwór Barraqué’a przypomina mi muzykę Lucrecii Dalt. „Koncert” zachwyca dźwiękiem, nagłymi zwrotami i grą między rozdzielaniem a scalaniem różnych głosów. W całkowicie akustycznym środowisku Helios odnajdywał się równie dobrze — oddając pełnię, bogactwo i indywidualny charakter każdego z instrumentów z niemal niesamowitą przejrzystością. Co ważne, nie odbywało się to kosztem barwy, masy ani tekstury — co w przypadku wielu DAC-ów bywa trudne do osiągnięcia.
W tym konkretnym systemie Helios pozwalał tym zróżnicowanym brzmieniom wyłaniać się z czystej ciszy w pełnym wyrazie, czyniąc tę muzykę prawdziwie urzekającą — nawet w jej zadziornych, poszarpanych strukturach.
Podczas testów Weissa Heliosa każde nagranie, które przez niego przepuściłem, przynosiło czystą radość. Najbardziej fascynującym efektem tego poziomu wyrafinowania było poczucie całkowitego odprężenia, niezależnie od rodzaju odtwarzanej muzyki. Czasem wręcz ogarniało mnie dziecięce rozbawienie w obliczu dźwięków tak namacalnych, tak naturalnych i tak prawdziwych, że trafiały prosto w emocje.
Bravo!
Do bezpośrednich porównań wykorzystałem duet cyfrowych asów: Grimm MU1 (recenzja), pełniący rolę Roon Core/serwera i odtwarzacza sieciowego, który przesyłał sygnał do totaldac d1-unity (recenzja) za pośrednictwem kabla AES AudioQuest Diamond.
Dla porządnego porównania A/B (jabłko do jabłka), użyłem również Grimma jako serwera i odtwarzacza sieciowego z Heliosem, z tym samym kablem AES — omijając tym samym wbudowaną funkcję streamera w Weissie. Dodatkowo porównałem Weiss Helios jako kompletny DAC/streamer z zestawem Grimm + totaldac.
Ceny prezentują się następująco:
Weiss Helios: 25 790 USD
Grimm MU1: 14 800 USD
totaldac d1-unity: ok. 13 500 USD
Podsumowując: zestaw Grimm + totaldac to wydatek rzędu ok. 28 300 USD. Użyłem słowa „około”, bo cena totaldaca przeliczona została z euro, a kurs — jak wiadomo — żyje własnym życiem.
Warto też odnotować, że nikt — absolutnie nikt — nie wie, co dalej z naszymi nowymi, pięknymi taryfami celnymi. Nie rządzi nimi ani logika, ani strategia — bardziej przypominają kaprysy zmieniające się z wiatrem i nastrojem dnia.
Dla kontekstu: gdy Weiss Helios po raz pierwszy trafił do mnie w lipcu, jego cena wynosiła 23 995 USD (wzrost z 21 995 USD w 2024 roku). Obecna cena to efekt 39-procentowego cła, które obowiązuje na towary z Szwajcarii importowane do USA — Weiss ma siedzibę w Uster, w kantonie Zurych.
Czy to znaczy, że wygrywamy?
Porównania zacząłem od zestawienia Grimm MU1 z Weiss Helios, a następnie podmieniłem DAC-a na totaldac d1-unity. To klasyczne A/B — szybkie i wygodne, bo wystarczyło tylko przepiąć kabel AES AudioQuest Diamond i interkonekty FireBird. Gotowe.
Największa różnica między Heliosem a d1-unity, i zarazem ta, która przemawia na korzyść Weiss, to ogólne wyrafinowanie w każdym aspekcie reprodukcji dźwięku. Tego rodzaju klarowność to cecha wspólna wszystkich DAC-ów Weiss, które miałem okazję testować. Chociaż minęło zbyt wiele czasu, bym mógł rzetelnie porównać Heliosa do modeli DAC504 czy DAC204, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że Helios wyraźnie przewyższa totaldac pod względem rozdzielczości — co postrzegam jako realny postęp.
Mówiąc inaczej: Weiss oferuje więcej szczegółów, lepsze różnicowanie i dokładniejsze umiejscowienie źródeł pozornych w przestrzeni. A to wszystko przekłada się — w moim odbiorze — na wierniejsze oddanie tego, co znajduje się w nagraniu.
Z kolei totaldac d1-unity kładzie większy nacisk na masę, barwę i cielesność brzmienia, oferując przy tym większą, bardziej przestrzenną scenę dźwiękową — choć mniej precyzyjną niż ta kreowana przez Heliosa. Można to ująć metaforycznie: Weiss to Vermeer — precyzja, światło, szczegół — a totaldac to Rembrandt — głębia, faktura, emocjonalna intensywność.
W trakcie tego rodzaju precyzyjnych porównań A/B korzystałem z tych samych nagrań na obu DAC-ach i zadbałem o wyrównanie poziomów wyjściowych. Choć taka dokładność i powtarzalność są dalekie od mojego codziennego słuchania dla przyjemności, to jednak są absolutnie konieczne, gdy różnice w brzmieniu są wyraźne, ale niekoniecznie skrajnie kontrastowe.
Lista utworów, które posłużyły do tych odsłuchów porównawczych:
“Bells” z Crooked Wings — These New Puritans
“cellophane” z Magdalene — FKA twigs
“Skeleton Key” z Halo on the Inside — Circuit des Yeux
“I Was Young When I Left Home” z kompilacji Dark Was the Night — AHOHNI & Bryce Dessner
“Nature’s Child” z Planting by the Signs — S.G. Goodman & Bonnie “Prince” Billy
Utwór „Bells” z najnowszego albumu Crooked Wings zespołu These New Puritans znalazł się w zestawie porównawczym nie tylko dlatego, że bardzo go lubię, ale również z uwagi na jego złożoną strukturę. Pojawiają się tu warstwy dźwięków — dzwonki, chimes, kontrabas, fortepian i wokale — rozlokowane w dużej, otwartej przestrzeni, której rozmiar i charakter zmieniają się zależnie od użytego sprzętu.
W tym kontekście Helios pokazał klasę — jego znakomita klarowność pozwalała zachować przejrzystość nawet w najgęstszych fragmentach „Bells”, które brzmiały czysto, wyraźnie i z ogólną szlachetnością, jaką rzadko się słyszy. Z kolei totaldac d1-unity sprawił, że dzwonki i chimesy zyskały większą masę i głębię — ich brzmienie było pełniejsze i bardziej trójwymiarowe, a scena dźwiękowa rozrosła się we wszystkich kierunkach. Ceną za to było jednak ustąpienie pola Heliosowi pod względem wyrafinowania.
Wyrafinowane spojrzenie Heliosa na muzykę było doskonale słyszalne w utworze „I Was Young When I Left Home”, gdzie AHOHNI śpiewa przy akompaniamencie gitary akustycznej, do których w pewnym momencie dołącza skrzypce. Z Heliosem na pokładzie ten ostatni instrument był idealnie zlokalizowany w przestrzeni, ale co ważniejsze — miał wyraźnie oddzielony, własny głos, niezależny od wokalu i gitary. Ten sam fragment odsłuchiwany przez totaldac d1-unity tracił nieco tej subtelnej definicji i separacji — poszczególne elementy brzmienia zlewały się ze sobą nieco bardziej.
Z drugiej strony, jedną z zalet bogatszego, choć mniej precyzyjnego brzmienia totaldaca jest większa tolerancja wobec nagrań niższej jakości. Helios w tym kontekście bywa bezlitosny — pokazuje wszystko.
Warto też zaznaczyć, że nie miałoby większego sensu kupować Heliosa tylko jako DAC-a, choć w tym porównaniu musiał pełnić właśnie tę rolę. Niestety, bezpośrednie testy A/B zależą od tego, co akurat znajduje się w moim systemie testowym. Idealnym porównaniem byłoby zestawienie Weiss Helios z Grimm MU2 (recenzja), który pełni funkcje Roon Core/serwera, streamera, DAC-a i przedwzmacniacza. Ale MU2 opuścił pokój odsłuchowy w marcu zeszłego roku, więc zbyt wiele czasu upłynęło, by mówić o jego brzmieniu względem Weiss.
Bardziej trafne porównanie cenowe prowadziłoby do jednego z wyższych modeli totaldaca — np. d1-triunity (recenzja), który recenzowałem w kwietniu 2024. To urządzenie, które w mojej ocenie przewyższyło d1-unity, oferując bardziej realistyczny i szczegółowy wgląd w muzykę — zarówno z zewnątrz, jak i od środka.
A teraz spójrzmy na bardziej sensowny scenariusz użytkowania — porównanie Heliosa jako kompletnego streamera i DAC-a z zestawem Grimm MU1 + totaldac d1-unity. Przynajmniej z mojej perspektywy, to uczciwsze zestawienie. Powiem krótko: w tym konkretnym systemie preferuję Heliosa.
I preferuję go z wszystkich wcześniej wspomnianych powodów — za znakomitą przezroczystość, która nie poświęca barwy ani nasycenia, za poczucie wyrafinowanego spokoju, które sprawia, że słuchanie muzyki staje się pochłaniającym i zwyczajnie przyjemnym doświadczeniem.
Pod warunkiem, że lubisz muzykę.
Nie ma wątpliwości, że Weiss Helios Reference DAC to jeden z najlepszych streamerów z przetwornikiem cyfrowo-analogowym, z jakimi miałem przyjemność obcować. Stali czytelnicy wiedzą, że cenię sobie zintegrowane wzmacniacze i przetworniki strumieniowe — mniej pudełek to mniej komplikacji. Helios może w pewnych aspektach ustępować znacznie droższym systemom dzielonym, ale takich nie miałem okazji słuchać. Na tle konkurencji wyróżnia się również zestawem funkcji opartych na zaawansowanym przetwarzaniu sygnału DSP.
Jeśli szukasz streamera z DAC-iem, który łączy bogactwo funkcji z wybitną jakością dźwięku, Weiss Helios powinien znaleźć się na absolutnie krótkiej liście kandydatów — i to z moją najwyższą rekomendacją.
[image src="/assets/tm-favorite-digital-v2.png" id="14977" width="150" height="150" class="center ss-htmleditorfield-file image"]

