Test przedwzmacniacza gramofonowego z zewnętrznym zasilaniem Keces Audio Ephono+ Ephono Power w HiFi Statement

Recenzja przedwzmacniacza gramofonowego z zewnętrznym zasilaniem Keces Audio Ephono + Ephono Power
Autor i źródło recenzji: Dirk Sommer, HiFi Statement, grudzień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Nie, od teraz nie będę już zajmować się wyłącznie przystępnymi cenowo komponentami audio – choć test niedrogiego przetwornika Eversolo DAC-Z10 oraz przedwzmacniacza Ephono+ mógł sprawiać takie wrażenie. Bo choć firma Keces umieściła układy przetwarzania sygnału i zasilania w oddzielnych obudowach, to jej stopień gramofonowy dostępny jest już za 1200 euro.
Nie mam żadnych oporów przed testowaniem zarówno komponentów w umiarkowanej cenie, jak i tych z najwyższej półki – co zresztą okaże się już na początku przyszłego roku. Jednak w przypadku Ephono+ powód, by się nim zająć, jest znacznie bardziej przekonujący: Keces – podobnie jak w nagrodzonym przez High Fidelity przedwzmacniaczu S4 – także w swoim nowym modelu podstawowym wśród phonostage’y zintegrował wejście dla optycznych wkładek gramofonowych DS Audio. Obecnie jestem jedynym autorem w zespole hifistatement, który dysponuje takim systemem.
Test przedwzmacniacza Keces podzieliłem się więc z kolegą Carstenem Busslerem – z dwóch powodów: po pierwsze, ma większe doświadczenie z urządzeniami z tego przedziału cenowego, a po drugie, w przeciwieństwie do mnie posiada także wkładkę typu MM. Ja wprawdzie wciąż nie mam takiej wkładki, za to mogę pochwalić się modelem Ortofon SPU GTX E – jak wszystkie SPU jest to konstrukcja typu Moving Coil, ale dzięki wbudowanemu transformatorowi przeznaczona do podłączenia pod wejście MM. Dodam jeszcze, że oba przedwzmacniacze gramofonowe Kecesa – Ephono i Sphono – wspominam bardzo dobrze z testów sprzed kilku lat.
Mniej chętnie wspominam dość skąpe informacje techniczne, jakie Keces udostępniał przy okazji wcześniejszych modeli. Zgodnie z oczekiwaniami, również w przypadku Ephono+ producent nie dzieli się zbyt wieloma szczegółami. Już na pierwszy rzut oka widać, że zestaw Ephono+ zawiera zewnętrzny zasilacz, którego zadaniem jest minimalizacja zakłóceń i poprawa stosunku sygnału do szumu. Nie jest jednak od razu oczywiste, że układ przetwarzania sygnału zasilany jest napięciem ±24 V, co zapewnia odpowiedni zapas dynamiki (headroom), oraz że wyposażono go w zabezpieczenie termiczne.
Osoby zaznajomione z produktami Kecesa wiedzą zapewne, że firma zaczynała od produkcji transformatorów sieciowych. Zastosowany tu transformator toroidalny H-Sonic™ został – rzecz jasna – opracowany i wykonany przez Kecesa. W odróżnieniu od modelu Sphono, w Ephono+ dostępne są jedynie trzy wartości impedancji obciążenia dla wkładek MC: 56, 100 i 220 omów. Przełączanie między wzmocnieniem MM i MC odbywa się – dość nietypowo – za pomocą tego samego suwaka na tylnej ściance urządzenia, który służy również do wyboru impedancji. Pojemność wejścia MM wynosi 100 pikofaradów. Wzmocnienie można zwiększyć o sześć decybeli oddzielnie dla wejścia DS Audio oraz MM/MC, za pomocą przełączników umieszczonych na przednim panelu. Na podstawie moich dotychczasowych doświadczeń z wkładką DS Audio W3 mogę stwierdzić, że w przypadku tej technologii filtr subsoniczny bywa bardzo przydatny. Oczywiście Ephono+ również go oferuje.
Po stronie wyjściowej Ephono+ oferuje nie tylko standardowe gniazda RCA, ale również symetryczne wyjścia XLR. Nawet jednak w przypadku większego modelu Sphono, który w moim systemie salonowym obsługuje sygnał z wkładki Lyra Titan i, nie zaobserwowałem zauważalnych różnic jakościowych między obydwoma typami połączeń, gdy sygnał trafiał do przedwzmacniacza The Preamp firmy Einstein.
Do wygrzewania Ephono+ włączam go w tor w gabinecie, gdzie mam dostęp nie tylko do wkładek MC zamontowanych na ramionach Einstein Aerolith i Brinkmann LaGrange, ale także – w przypadku tego drugiego – do wkładki DS Audio W3 zainstalowanej w ramieniu AMG. Połączenie z przedwzmacniaczem WestminsterLab realizuję za pomocą kabla XLR marki Göbel – nie dlatego, że spodziewam się szczególnych korzyści brzmieniowych z połączenia symetrycznego, lecz po prostu dlatego, że nie posiadam obecnie wysokiej klasy kabli RCA.
Po około 24 godzinach pod napięciem i odsłuchaniu mniej więcej 20 stron płyt, brzmienie Ephono+ nie zdradza żadnych oznak szorstkości ani innych niepożądanych cech. Przedwzmacniacz gra z dużą swobodą i dynamiką, a bez bezpośredniego porównania trudno odnieść wrażenie, że w przypadku tego – w najlepszym znaczeniu tego słowa – przystępnego cenowo komponentu trzeba było iść na jakiekolwiek kompromisy. Dotyczy to zarówno współpracy z optyczną wkładką DS Audio W3, jak i z klasyczną konstrukcją Einsteina.
Odsłuch
Kiedy wygrzewam urządzenia analogowe, chętnie sięgam po płyty z boxów winylowych – to po prostu wygodne. Jak często bywa, wybór padł na Solo Concerts Bremen/Lausanne Keitha Jarretta, a następnie na komplet symfonii Johannesa Brahmsa w wykonaniu Cleveland Orchestra pod batutą Lorina Maazela. Te drugie, choć dzięki czasowi odtwarzania sięgającemu 30 minut na stronę ułatwiają odsłuch, brzmieniowo – mimo technologii DMM – nie potrafią w pełni przekonać.
Za to prawdziwym – ponownym? – odkryciem okazał się trzy-płytowy box Concerts Jarretta, z nagraniami z Bregencji i Herkulessaal w Monachium. Szczególne wrażenie zrobiła część IV koncertu, w której pianista eksploruje głównie górne rejestry, towarzysząc grze jękami, stęknięciami i tupaniem – co naturalnie prowokuje reakcje publiczności. Fantastyczne jest to, jak analogowy tor z udziałem Ephono+ potrafi oddać przekonującą iluzję sali koncertowej: wysokie tony i perkusyjne efekty generowane wewnątrz fortepianu są prezentowane z dużą precyzją, a tupnięcia na estradzie trafiają do pokoju odsłuchowego z prawdziwą energią. Po takiej prezentacji nie spodziewałbym się aż tak przekonujących możliwości po Ephono+.
Wspominałem już zapewne, że preferuję moduł phono w przedwzmacniaczu WestminsterLab dedykowany wkładkom DS Audio względem standardowego korektora W3 – głównie ze względu na brzmienie: jest cieplejsze, bardziej płynne, mniej analityczne i neutralne. Te cechy – które dla mnie są zaletami – w przypadku Ephono+ również nie budziły zastrzeżeń. Oczywiście ciekawszym porównaniem byłoby zestawienie Kecesa bezpośrednio z dedykowanym korektorem DS Audio, niż z modułem WestminsterLab, który – z nie do końca jasnych powodów – plasuje się w tej samej klasie cenowej co topowy przedwzmacniacz W3. Niestety, ten ostatni nie mieści się obecnie w moim jak zwykle całkowicie zajętym racku.
Na talerzu gramofonu LaGrange leży Full Force – płyta nagrana przez Art Ensemble of Chicago dla ECM. Utwór „Magg Zelma” zaczyna się, wbrew tytułowi albumu, dość powściągliwie i rozwija się stopniowo: gongi, grzechotki, kotły, blachy, klaksony, trójkąt i gwizdek co rusz przerywają ciszę, zanim w ogóle zarysuje się jakakolwiek struktura rytmiczna czy muzyczny przepływ. Dopiero wprowadzenie basu autorstwa Malachiego Favors Maghostusa wprowadza utwór w bardziej zwartą formę, po czym dołącza Roscoe Mitchell z jednym ze swoich saksofonów.
Dla kogoś takiego jak ja – kto ceni sobie wielkie przestrzenie i realistyczne transjenty – ta sekwencja dźwięków osadzonych w pozornie ogromnej przestrzeni nagraniowej to prawdziwa przyjemność. Zwłaszcza gdy barwy brzmieniowe tego ekscentrycznego instrumentarium lśnią z taką siłą i wiarygodnością, jak przy odtwarzaniu przez DS Audio W3 podłączone do wejścia Ephono+. Z pewnością nie jest to łatwy materiał, ale – jak mawiają w Bawarii – dla tego, kto to lubi, to absolutna ekstraklasa!
Nawet przy tak ekspresyjnej, chwilami wręcz dzikiej muzyce, wyraźnie słychać, na czym polega przewaga modułu WestminsterLab – kosztującego ponad sześciokrotnie więcej niż Ephono+. Przestrzeń studia nagraniowego – bądź jego elektroniczna symulacja – wydaje się jeszcze głębsza, fazy narastania i wygasania dźwięków są odtwarzane z większą precyzją, a instrumenty zyskują odrobinę więcej trójwymiarowości.
Nie zmienia to jednak faktu, że muzyka kwintetu za pośrednictwem Ephono+ przekazywana jest z porównywalną energią, zaangażowaniem i siłą wyrazu. Warto dodać, że wejście DS Audio w Ephono+ jest nie tylko znakomicie zestrojone brzmieniowo – raczej po ciepłej stronie niż przesadnie analityczne – ale i technicznie bardzo dopracowane: nawet bez aktywnego filtra subsonicznego nie pojawiają się nienaturalnie duże wychylenia membran. Naprawdę przekonujące!
Wkładkę The Pickup firmy Einstein, zamontowaną w ramieniu Aerolith, zgodnie z rekomendacją Volkera Bohlmeiera obciążam impedancją 300 omów – tak jest w przypadku mojego głównego phonostage’a. W Ephono+ natomiast ustawiona została i pozostaje najwyższa dostępna wartość: 220 omów. Ze względu na dość niskie napięcie wyjściowe wkładki, standardowe wzmocnienie sekcji MC w Kecesie (66 dB) podniosłem o kolejne 6 decybeli za pomocą przełącznika na froncie. Jak można było oczekiwać – nawet przy dużych poziomach wzmocnienia i uniesionym ramieniu gramofonu – przy miejscu odsłuchowym nie słychać absolutnie żadnego szumu: Ephono+ wzmacnia sygnał z imponującą czystością.
Od czasu pierwszego kontaktu z muzyką Bugge Wesseltofta zyskałem znacznie większą otwartość na jazz z elementami elektroniki – tym bardziej, że takie nagrania potrafią postawić przed systemem niemałe wyzwania. Tak jest również w przypadku utworu „Future Strings” z albumu Duo, na którym Henrik Schwarz odpowiada za komputer i programowanie, a Wesseltoft gra na fortepianie, syntezatorze i marimbie. Energetyczne, niskoczęstotliwościowe wybuchy i kreacja wirtualnych przestrzeni wymagają od wkładki i korektora bardzo wiele – a jednocześnie kontrast między subtelnie uchwyconym brzmieniem instrumentu akustycznego a przesterowanymi, szorstkimi efektami elektronicznymi tworzy wyjątkowo intensywne doświadczenie. I szczerze mówiąc – niczego mi tu nie brakuje. Przynajmniej dopóki nie pojawi się porównanie.
Dzięki symetrycznemu torowi wzmacniania i korekcji w znacznie droższym The Turntable's Choice Einsteina, pozycje źródeł dźwięku w dużych, wirtualnych przestrzeniach są precyzyjniej odseparowane i bardziej jednoznacznie osadzone. Dźwięki instrumentów akustycznych i elektronicznych są też bardziej szczegółowo rysowane i lepiej zdefiniowane. Mimo że Ephono+ nie dorównuje Einsteinowi, to dzięki swojej energetycznej, nieco ekspresyjnej prezentacji sprawia, że „Future Strings” staje się emocjonalnym, długo pozostającym w pamięci przeżyciem. Czego chcieć więcej – zwłaszcza w tej cenie?
Ocenić możliwości wejścia MM mogę jedynie z pamięci, ponieważ nie dysponuję ani phonostage’em, ani przedwzmacniaczem z odpowiednim wejściem. Mam jednak specjalny zestaw płyt, które regularnie wykorzystuję do testów różnych wersji klasycznego Ortofona SPU – różniących się detalami, lecz zbliżonych w ogólnej charakterystyce. Dzięki temu mam dość precyzyjne wyobrażenie, jak te LP powinny brzmieć z konkretnym wariantem tej wkładki.
Na płycie Milta Bucknera z serii I Giganti del Jazz, model GTX E błyszczy wszystkimi cechami, które zapewniły SPU wierne grono fanów: mocny, nasycony bas, znakomity drive i wręcz kipiąca radość grania. Keces nie stoi temu w niczym na przeszkodzie – ta płyta po prostu daje ogromną frajdę. Delikatny pogłos otaczający saksofon Buddy’ego Tate’a w utworze „When I'm Blue” przypomina mi, jak bardzo zaskoczyła mnie scena dźwiękowa GTX E w Symphonie Fantastique Hectora Berlioza w wykonaniu Filharmoników Berlińskich pod dyrekcją Herberta von Karajana. Przypomina mi to również, że w tamtym teście zdecydowałem się na nieco wyższą pojemność obciążenia, ponieważ w głośniejszych fragmentach „Scène aux champs” wysokie smyczki brzmiały – jak na mój gust – zbyt jaskrawo.
Już na początku drugiej strony zachwyca plastyczne rozmieszczenie grup instrumentów na szerokiej i wyjątkowo głębokiej scenie. Przyznam, że nie słuchałem tego fragmentu z wyjątkowo wysokim poziomem głośności, ale w momencie wejścia „Marche au supplice” nie zauważyłem ani śladu szorstkości w brzmieniu smyczków. Dla pewności odsłuchałem ten fragment jeszcze raz, z głośnością zwiększoną o cztery decybele – i również wtedy wysokie smyczki pozostały przyjemne, nawet w bardziej dynamicznych partiach. I to mimo że SPU GTX przy Ephono+ pracuje z pojemnością obciążenia wynoszącą jedynie 100 pF.
Podczas testu Ortofona z przedwzmacniaczem MK Analogue MM-PH-AMP musiałem zwiększyć pojemność z 150 do 250 pF, by wysokie tony nabrały kultury brzmienia. W przypadku Ephono+ taka korekta nie jest potrzebna – jego wejście MM jest bardzo dobrze, tonalnie zbalansowane. Trudno mi znaleźć tu jakikolwiek powód do krytyki.
Podsumowanie
Keces Ephono+ przekonuje na całej linii – niezależnie od tego, czy aktywne jest wejście MM, MC czy dedykowane wkładkom DS Audio. Owszem, przedwzmacniacze gramofonowe wielokrotnie droższe potrafią wydobyć jeszcze więcej niuansów i zarysować nieco większą scenę. Jednak pod względem emocjonalności, muzykalności i żywiołowości Ephono+ nie ustępuje im w najmniejszym stopniu – a wszystko to w cenie wyjątkowo przyjaznej dla użytkownika. Prawdziwe analogowe szczęście!

