Test przedwzmacniacza gramofonowego Grimm Audio PW1 w Low Beats

Recenzja przedwzmacniacza gramofonowego Grimm Audio PW1
Autor i źródło recenzji: Jürgen Schröder, LowBeats.de, czerwiec 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Niedawno zaprezentowany przedwzmacniacz gramofonowy Grimm Audio PW1 to najnowszy produkt w ofercie renomowanego, holenderskiego producenta sprzętu high-end. Oficjalnie skrót „PW” oznacza „Phono Wizard”, ale jednocześnie odnosi się do inicjałów jego twórcy – współzałożyciela firmy Grimm, Petera van Willenswaarda. W jego ocenie przedwzmacniacze gramofonowe stanowią najwyższą formę sztuki inżynierii wzmacniaczy (z czym, opierając się na własnym doświadczeniu, całkowicie się zgadzam). A van Willenswaard zna się na rzeczy – zarówno nowe konstrukcje, jak i redizajny istniejących modeli, których liczba sięga niemal setki, pozwoliły mu przez dekady zgromadzić nieoceniony zasób wiedzy i doświadczenia.
Wprowadzenie modelu PW1 stanowi również wyraźny sygnał strategiczny w kontekście wizerunku marki Grimm Audio. Do tej pory reakcja na moją wzmiankę o testowaniu ich przedwzmacniacza gramofonowego była zazwyczaj podobna: „Jak to – gramofonowy preamp od Grimm? Przecież oni robią tylko cyfrowe rzeczy i aktywne kolumny!”. Podobne zaskoczenie wyraża zresztą poniższy materiał wideo (w języku angielskim), który oprócz licznych interesujących detali konstrukcyjnych modelu PW1 ujawnia również, że projekt ten sięga swoimi korzeniami wiele lat wstecz – a więc PW1 bynajmniej nie pojawił się „jak Filip z konopi”.
Ze względu na ograniczoną funkcjonalność, przedwzmacniacze gramofonowe zazwyczaj zajmują mało eksponowane miejsca w systemach HiFi. W przypadku Grimm Audio PW1 byłoby to jednak sporym niedopatrzeniem – urządzenie prezentuje się wyjątkowo elegancko, dzięki minimalistycznemu, geometrycznemu wzornictwu. Pomimo kompaktowych wymiarów, PW1 waży 3,3 kilograma, co czyni go prawdziwym ciężarowcem w swojej klasie. Obudowa frezowana z litego aluminium, wewnątrz której osadzono w formie wkładu metalowe chassis z miedzianą powłoką, sprawia wrażenie absolutnie niewzruszonej konstrukcji mechanicznej. Ma to jednak swoją cenę – za Grimm Audio PW1 trzeba zapłacić dokładnie 4.999 euro.
Wyposażenie Grimm Audio PW1: prostota ponad wszystko
Podobnie jak większość konkurencyjnych konstrukcji, Grimm PW1 posiada tylko jeden podstawowy element sterujący – umieszczony z tyłu włącznik zasilania. Dla większości miłośników winylu nie stanowi to jednak problemu, ponieważ z powodów brzmieniowych i tak pozostawiają oni przedwzmacniacz gramofonowy w trybie ciągłej pracy.
Ekskluzywne preampy gramofonowe, takie jak PW1, muszą współpracować z szerokim wachlarzem wkładek – od typu Moving Magnet (MM), przez Moving Coil o wysokim poziomie wyjściowym, aż po klasyczne i niskopoziomowe MC (Low Output). Dzięki szerokiemu zakresowi regulacji wzmocnienia – od 37 aż do imponujących 77 dB – Grimm PW1 bez problemu obsługuje pełne spektrum napięć generowanych przez różne typy wkładek. Przemyślane przypisanie przełączników DIP do poszczególnych sekcji wzmacniających umożliwia ponadto wygodne ustawienie poziomu w krokach co 10 dB, co pozwala precyzyjnie dopasować dynamikę do charakterystyki konkretnej wkładki.
Grimm Audio PW1 oferuje – oprócz regulacji wzmocnienia – również szereg opcji dopasowania impedancji do używanej wkładki gramofonowej. Dla systemów MM wejściowa impedancja została ustalona zgodnie z międzynarodowym standardem i wynosi 47 kiloomów. W tym przypadku dostępna jest zatem wyłącznie regulacja pojemności obciążenia – różne wartości kondensatorów można załączać pojedynczo lub sumować, w zależności od potrzeb.
Technika: mniej znaczy więcej
Koncepcja techniczna Grimm PW1 to esencja wieloletnich doświadczeń Petera van Willenswaarda: asymetryczny (single-ended) układ bazowy z minimalną liczbą aktywnych komponentów w torze sygnałowym, wzorowany konstrukcyjnie na klasycznych, wysokiej klasy lampowych przedwzmacniaczach. I rzeczywiście – założenia te zostały w PW1 zrealizowane z konsekwencją godną podziwu. W torze sygnałowym każdego kanału znajdują się zaledwie trzy ultra-niskoszumowe tranzystory polowe (jeden w bloku wzmocnienia MC, dwa w sekcji MM) oraz jeden zintegrowany wzmacniacz operacyjny pracujący jako niskoomowa końcówka wyjściowa (tzw. bufor).
Miłośnicy winylu już się domyślają: Grimm Audio PW1 całkowicie rezygnuje z zastosowania ujemnego sprzężenia zwrotnego, a korekcja RIAA została zrealizowana w pełni pasywnie – i to, jak potwierdzają nasze pomiary, z imponującą precyzją: odchyłki mieszczą się w zakresie ±0,5 dB przy idealnie odwzorowanej charakterystyce fazowej względem krzywej nacinania płyty winylowej.
Ogólny przegląd toru sygnałowego Grimm Audio PW1 przedstawia poniższy schemat blokowy – choć, jak pokazały nasze pomiary, nie oddaje on w pełni rzeczywistej struktury wewnętrznej urządzenia. Zasięgnęliśmy informacji bezpośrednio u producenta: zgodnie z przypuszczeniami, w trybie pracy z wkładkami MC blok wzmocnienia MC jest włączany przed sekcją MM – obie te sekcje działają wówczas szeregowo (ich wzmocnienia sumują się), a nie niezależnie, jak sugeruje diagram.
Zasilanie: wszystko pod kontrolą
Układy wzmacniające skoncentrowane na absolutnym minimum – takie jak te zastosowane w Grimm Audio PW1, zawierające jedynie kilka aktywnych elementów – mogą w pełni rozwinąć swój potencjał wyłącznie przy perfekcyjnie zaprojektowanym zasilaniu. Holendrzy nie poszli tu na żadne kompromisy. Już sam transformator sieciowy zasługuje na uwagę – dzięki konstrukcji praktycznie wolnej od pól rozproszenia mógł zostać bez przeszkód umieszczony wewnątrz obudowy, nie powodując przy tym zakłóceń typu „brum”. To rzadkość w świecie przedwzmacniaczy gramofonowych, które z racji ekstremalnych poziomów i zakresów wzmocnienia (szczególnie w zakresie niskich częstotliwości) są wyjątkowo podatne na tego typu interferencje.
Prawdziwą specjalnością Grimm Audio są również zastosowane układy regulacji napięcia, które odpowiadają za stabilne, wolne od przydźwięków zasilanie sekcji wzmacniających. W przeciwieństwie do powszechnie stosowanych zintegrowanych stabilizatorów liniowych, w PW1 wykorzystano dyskretnie zbudowane tzw. regulatory typu shunt. Ich działanie można porównać do pracy wzmacniacza podłączonego do głośnika – obciążenie, czyli sekcje wzmacniacza, są bezpośrednio połączone z wyjściem układu shunt. Układ ten funkcjonuje podobnie jak przeciwsobna końcówka mocy z ustalonym prądem spoczynkowym, w której tranzystory wyjściowe pracują równolegle do obciążenia. Taka konfiguracja zapewnia wyjątkowo stabilny punkt pracy oraz wzorcową charakterystykę regulacyjną – znacznie lepszą niż w przypadku typowych regulatorów liniowych pracujących wyłącznie w trybie szeregowym.
Test odsłuchowy
Na początku należało znaleźć odpowiednie miejsce do przeprowadzenia kompleksowego i reprezentatywnego testu odsłuchowego. Na szczęście nie stanowiło to problemu – w moim sąsiedztwie znajduje się prawdziwe winylowe eldorado: Fastaudio. To specjalistyczny salon w Stuttgarcie-Bad Cannstatt, prowadzony przez Thomasa Fasta, który od lat skupia się na zaawansowanym HiFi analogowym, kolumnach i akustyce pomieszczeń. Bez wątpienia jest to jedno z najbardziej oryginalnych i najciekawszych miejsc tego typu w Niemczech.
Niezależnie od tego, czy chodzi o napęd, ramię, wkładkę czy przedwzmacniacz gramofonowy – w Fastaudio można spotkać absolutną czołówkę świata winylu. Nic więc dziwnego, że test Grimm Audio PW1 przerodził się w całodniowe wydarzenie. Opisywanie każdej z licznych konfiguracji z osobna zdecydowanie wykraczałoby poza ramy tej recenzji – szczegóły dotyczące użytych komponentów można znaleźć w podpisach zdjęć w poniższej prezentacji.
Przypadek sprawił, że podczas odsłuchu Grimm Audio PW1 zgromadziły się cztery renomowane przedwzmacniacze gramofonowe, reprezentujące momentami zupełnie odmienne filozofie konstrukcyjne. Choć Thöress Phono Entzerrer (ok. 9.300 euro), podobnie jak PW1, opiera się na topologii single-ended i rezygnuje z globalnego sprzężenia zwrotnego, to jako elementy wzmacniające wykorzystuje lampy. Phasemation EA-350 (ok. 5.200 euro) również obywa się bez klasycznej pętli sprzężenia zwrotnego, jednak stosuje symetryczne wzmocnienie sygnału za pomocą układów półprzewodnikowych oraz transformator step-up na wejściu MC. Z kolei Blue Amp Model 42 Mk III (ok. 18.500 euro) również wzmacnia wyłącznie w oparciu o półprzewodniki, ale działa całkowicie symetrycznie – od wejścia aż po wyjście.
Choć Grimm Audio PW1 był w tym zestawieniu najtańszym urządzeniem (jeśli w ogóle można tu mówić o „taniej” opcji), to jego obecność w tak elitarnym towarzystwie w żaden sposób nie była dla niego brzmieniowym wyzwaniem. Doskonale pamiętam pierwsze takty albumu Wide Awake amsterdamskiego duetu Haevn – dźwięk odtworzony przez PW1 wywołał u mnie spontaniczne, krótkie, ale wymowne „Oho!”. Nic dziwnego, że w moich notatkach znalazły się wyłącznie pochwały, takie jak: „stabilna lokalizacja źródeł dźwięku przy jednocześnie płynnej, nieprzesadnie wyostrzanej definicji konturów”, „swobodna naturalność” oraz „dźwiękowa elegancja”. Model Blue Amp 42 Mk III faktycznie prezentował nieco bardziej zdecydowany bas, jednak w kontekście całego toru testowego nie uznałem tego za konieczną przewagę.
Warto podkreślić, że Grimm Audio PW1 wcale nie zachowywał się „elitarne”, oferując pełnię swoich możliwości wyłącznie z absolutnie topowymi wkładkami – takimi jak choćby Lyra Etna Lambda. Owszem, wyraźnie ukazywał różnice brzmieniowe między poszczególnymi typami przetworników, ale jednocześnie potrafił wyciągnąć z budżetowych modeli MM – jak Nagaoka MP-150 – zaskakująco dużo muzykalności i jakości. Po długim dniu odsłuchów dla mnie było jasne: gdybym miał w tym momencie dokonać wyboru spośród testowanych urządzeń, bez wahania wskazałbym na Grimm Audio PW1.
Podsumowanie: Grimm Audio PW1
Nie ulega wątpliwości, że dzięki odpowiednim założeniom konstrukcyjnym – jak choćby tym zawartym w pracy The Sound Of Silence autorstwa Burkharda Vogla – można stworzyć przedwzmacniacze gramofonowe osiągające niemal granice pomiarowych możliwości. Równocześnie trzeba jednak przyznać, że ludzki słuch wykazuje zadziwiającą zdolność do „przeskakiwania” nad różnymi niedoskonałościami transmisyjnymi płyty winylowej – podczas gdy obiektywnie znacznie precyzyjniejsze nagrania cyfrowe często postrzegane są jako mniej angażujące brzmieniowo. W tym kontekście rodzi się zasadne pytanie: na ile sama perfekcja pomiarowa przekłada się na rzeczywiście przekonujące doznania słuchowe w przypadku przedwzmacniacza gramofonowego?
Nie bez powodu Peter van Willenswaard przy projektowaniu Grimm Audio PW1 konsekwentnie kierował się holistyczną zasadą: doświadczeniem – czyli możliwie najbardziej świadomym wykorzystaniem tego, co „okno zapisu” płyty winylowej jest w stanie oddać w brzmieniu. To podejście przywodzi na myśl starożytne mądrości Dalekiego Wschodu, gdzie doświadczenie – rozumiane jako „oświecające” olśnienie – odgrywa rolę kluczową. Nic zatem dziwnego, że główny twórca marki Grimm, Eelco Grimm, określił koncepcję PW1 mianem „projektu zen”.
Czy zatem PW1 – jak sugeruje tytuł tej recenzji – rzeczywiście stanowi przełom w cyfrowo ukierunkowanej historii firmy Grimm? Moim zdaniem – wcale nie. Bo jeśli – jak w przypadku Grimm Audio – nadrzędnym celem jest absolutnie najwyższa jakość dźwięku, to również oparta głównie na doświadczeniu, minimalistyczna filozofia „mniej znaczy więcej” może okazać się w pełni uzasadniona. Grimm Audio PW1 stanowi tego najlepszy dowód.
[image src="/assets/ocena.jpg" id="14829" width="600" height="329" class="center ss-htmleditorfield-file image"]


