Test kabli głośnikowych Shunyata Theta Speaker Cable w SoundStage Australia

Recenzja kabli głośnikowych Shunyata Research Theta Speaker Cable
Autor i źródło recenzji: Killain Jones, SoundStage Australia, luty 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Temat kabli budzi wśród audiofilów skrajne emocje. Każdy ma własne wyobrażenie o tym, jaka kwota jest rozsądna na ich zakup, a opinie na temat tego, które kable – głośnikowe, sygnałowe czy zasilające – powinny mieć najwyższy priorytet, bywają bardzo różne. Ponieważ z mojego doświadczenia to właśnie kable głośnikowe przynoszą największą poprawę dźwięku w stosunku do poniesionych kosztów, to od nich zacząłbym modernizację systemu.
Shunyata Research produkuje swoje kable w zakładzie o powierzchni 18 000 stóp kwadratowych, zlokalizowanym w pobliżu Seattle, w stanie Waszyngton. Z okazji 25-lecia istnienia firmy w 2024 roku Shunyata wprowadziła na rynek dwie nowe serie kabli: podstawową linię Gamma oraz bardziej zaawansowaną Theta. Obie serie obejmują kable zasilające, XLR, RCA, gramofonowe, uziemiające oraz cyfrowe (AES, S/PDIF, ethernet i USB). Producent opisuje kable Theta i Gamma jako „skoncentrowane na wydajności”, plasujące się tuż poniżej referencyjnej serii Alpha i mające na celu „znaczącą poprawę w zakresie ciszy tła, spójności fazowej, precyzji taktowania oraz równowagi tonalnej”. Shunyata podkreśla, że „pod względem parametrów sonicznych kable te mogą konkurować z jednymi z najdroższych modeli na rynku”.
Para kabli głośnikowych Shunyata Theta o długości 2,5 metra (8,2′), będąca przedmiotem niniejszej recenzji, kosztuje 1998 dolarów. Podstawowy model głośnikowy Gamma jest dostępny w cenie 998 dolarów za parę o tej samej długości.
Opis
Gdy myślę o firmie Shunyata i jej produktach, pierwszym skojarzeniem są zazwyczaj kable zasilające – podobnie uważa wielu audiofilów zaznajomionych z tą marką, zwłaszcza z jej masywnym, referencyjnym przewodem zasilającym Omega-X. Jednak kable głośnikowe Theta wyraźnie odbiegają od tego wizerunku.
Te elastyczne, 8-żyłowe przewody w czarnym oplocie o delikatnym połysku prezentują się wyjątkowo elegancko i luksusowo. Konstrukcja tri-flex jest przyjemna w dotyku, a gładka zewnętrzna powłoka ułatwia utrzymanie kabli w czystości. Przewody dodatni i ujemny, skręcone razem w zwartą wiązkę, przypominają miękką, wysmakowaną plecionkę, która prowadzi do czarnego, plastikowego kołnierza spinającego skrętkę. Na jego powierzchni umieszczono srebrną naklejkę z logo Shunyata i nazwą serii Theta, dodając całości subtelnej elegancji.
Shunyata opisuje kable Theta i Gamma jako „skoncentrowane na wydajności” – pozycjonowane tuż poniżej referencyjnej serii Alpha, a zarazem mające zapewniać „znaczącą poprawę w zakresie ciszy tła, spójności fazowej, precyzji taktowania oraz równowagi tonalnej”. Producent twierdzi, że „pod względem parametrów sonicznych rywalizują one z jednymi z najdroższych kabli na świecie”.
Para kabli głośnikowych Shunyata Theta o długości 2,5 metra (8,2′), będąca przedmiotem tej recenzji, kosztuje 1998 dolarów (wszystkie ceny w USD). Podstawowy model głośnikowy Gamma jest dostępny w cenie 998 dolarów za parę o tej samej długości.
Kable głośnikowe Shunyata Theta to nie tylko elegancki wygląd – kryją one w sobie również zaawansowane technologie, zaczerpnięte z przewodów zasilających tej samej serii. Technicy Shunyaty stosują w nich specjalną metodę splatania przewodników wokół wydrążonego rdzenia, tworząc wirtualną tubę. Ta konstrukcja, określana przez producenta jako VTX, ma na celu ograniczenie efektu naskórkowości oraz przypadkowych prądów wirowych, które mogą negatywnie wpływać na jakość sygnału.
Przewodniki wykonano z beztlenowej miedzi elektrolitycznej OFE Alloy-101, znanej również jako C10100 – jest to miedź o najwyższej dostępnej czystości, charakteryzująca się minimalną zawartością 99,99% czystego metalu i przewodnością na poziomie 101% międzynarodowego standardu miedzi wyżarzanej (IACS). Izolację stanowi fluorowęglowy dielektryk, szeroko stosowany w przemyśle lotniczym ze względu na swoje wyjątkowe właściwości.
Dodatkowo, Shunyata poddaje kable procesowi Kinetic Phase Inversion Process (KPIPv2) – czterodniowej obróbce mającej na celu uszlachetnienie struktury metalu przewodnika i skrócenie czasu wygrzewania, bez konieczności stosowania kriogeniki.
Konfiguracja
Mój system referencyjny składa się z przedwzmacniacza strumieniowego Simaudio Moon 390 (6400 dolarów) oraz wzmacniacza mocy 760A (obecnie wycofanego z produkcji, pierwotnie dostępnego w cenie 8500 dolarów). Do ich połączenia używam zbalansowanych interkonektów Kimber Kable KS 1116, natomiast do porównania z kablami Shunyata wykorzystałem głośnikowe Kimber Kable 8TC.
Jako serwer Roon służy mi Innuos Zen Mk3, podłączony do systemu kablem AudioQuest Coffee USB. Głównym źródłem muzyki jest serwis streamingowy Tidal, choć mam także kilka płyt CD zgranych na wewnętrzny dysk twardy serwera Zen.
Zasilaniem systemu zajmuje się kondycjoner AudioQuest Niagara 1200, do którego podłączony jest przewód AudioQuest Thunder. Pozostałe komponenty zasilane są kablami Shunyata Venom.
Na potrzeby tej recenzji kable głośnikowe Theta połączyły moje kolumny Klipsch Forte III ze wzmacniaczem mocy za pośrednictwem lutowanych na zimno, wymiennych terminali STIS v3 firmy Shunyata. Do zestawu dołączono klucz sześciokątny, który umożliwia użytkownikowi łatwą wymianę końcówek – do wyboru są złącza bananowe, widełki 4-6 mm oraz widełki 6-8 mm, mocowane za pomocą niewielkiej śruby ustalającej.
Testowana przeze mnie para kabli została zakończona widełkami 6-8 mm, wykonanymi z litej miedzi OFE i pokrytymi czystym złotem, co chroni przewodnik przed utlenianiem. Shunyata wdrożyła standard STIS v3 we wszystkich najnowszych przewodach sygnałowych.
Połączenia widełkowe okazały się bardzo dobrze dopasowane do zacisków WBT mojego wzmacniacza mocy Simaudio Moon 760A. Wyraźne oznaczenia kierunkowości – „AMP” i „SPK” nadrukowane na folii termokurczliwej – ułatwiły prawidłowe podłączenie przewodów. Widełki pasowały także do terminali głośnikowych Klipsch Forte III, choć wymagały nieco większego wysiłku przy montażu i dawały mniejszą pewność co do bezpieczeństwa połączenia. W przypadku moich głośników preferowałbym skorzystanie z elastyczności systemu STIS v3 i zamianę widełek na banany, jednak testowana para nie była w nie wyposażona.
Brzmienie
Po zmuszeniu się do oderwania od muzyki i spisania wrażeń, pierwszą notatką, jaką zrobiłem, było: „rześki i czysty, jak świeże poranne powietrze po nocnym wiosennym deszczu”.
Odsłuch rozpocząłem od utworu „Breathe” zespołu Dinner Party z albumu Enigmatic Society (2023, 16-bit/44,1 kHz FLAC, Sounds of Crenshaw-Empire / Tidal). Już pierwsze dźwięki przyniosły natychmiastową i fizycznie odczuwalną zmianę w prezentacji wokalu Arina Raya. To był ten moment „wow”, który sprawił, że wstrzymałem oddech – a było to tym bardziej niezwykłe, że nie ruszałem pokrętła głośności na moim przedwzmacniaczu. Wciąż pozostawało na poziomie 30 (przy maksymalnej wartości 100).
Mimo stosunkowo niskiego poziomu głośności, dźwięk przez kable Theta był pełny i gęsty w zakresie średnich tonów, obrazowanie – holograficzne, a scena miała wyjątkowe poczucie powietrza i swobody.
Gdy zwiększyłem głośność do 45, klarowność pozostała nienaruszona, ale scena dźwiękowa wyraźnie się poszerzyła – wychodząc daleko poza granice moich Klipsch Forte III. Chcąc sprawdzić, jak Theta radzi sobie z nagraniami koncertowymi, sięgnąłem po „Porgy and Bess Suite (Live)” w wykonaniu Theo Croker Quartet z albumu Jazz at Berlin Philharmonic XII: Sketches of Miles (24-bit/96 kHz FLAC, ACT Music / Tidal).
Trąbka Theo Crokera w tym nagraniu jest magiczna – pełna wyrazu i niuansów. To było świetne pole do przetestowania klarowności kabli Theta, które odwdzięczyły się przejrzystym i naturalnym oddaniem średnich tonów. Kontrabas brzmiał szybciej, głębiej i bardziej precyzyjnie, a tekstura wybrzmień była doskonała.
Z kolei flet Magnusa Lindgrena był wyjątkowo warstwowy – nie tracił swojej wysokości w scenie dźwiękowej, ale nie miał też w sobie cienia przenikliwości czy ostrości, nawet przy wysokich poziomach głośności. Theta zdawała się mieć kontrolę nad całym pasmem, dostarczając brzmienia żywego i pełnego powietrza, które jest kluczowe dla oddania atmosfery nagrań koncertowych.
Dla kontrastu, sięgnąłem po coś bardziej intymnego – „Iron Hand” z albumu On Every Street (16-bit/44,1 kHz FLAC, Warner Records / Tidal) Dire Straits. Bas Johna Illsley’a miał gardłową głębię i świetnie zaznaczoną artykulację, a wokal Marka Knopflera brzmiał skupione i naturalnie osadzony w centrum. Dzięki znakomitej separacji instrumentów, każdy dźwięk miał swoje miejsce, a scena dźwiękowa rozciągała się naturalnie.
Prawdziwym testem było wybrzmienie frazy „skies so blue” – pogłos wokalu Knopflera wywołał u mnie ciarki. To było jedno z tych doznań, które sprawiają, że chce się odtwarzać dany fragment raz po raz, aby upewnić się, że to nie przypadek. Theta pozwoliła mi odkryć ten utwór na nowo, a naturalność brzmienia gitar była wręcz uzależniająca.
Elektroniczna muzyka to dla mnie świetny sprawdzian dla szybkości i dynamiki systemu. Aby przetestować możliwości kabli głośnikowych Theta w wymagającym i złożonym nagraniu, sięgnąłem po „Schiphol Test” duetu Underworld z albumu Drift Series 1 (24-bit/48 kHz FLAC, Smith Hyde Productions / Tidal).
Theta poradziły sobie bezbłędnie. Basowa linia z automatu perkusyjnego była uderzająca, szybka i bogata w fakturę, idealnie współgrając z syntezatorami. Scena dźwiękowa imponowała zarówno wysokością, jak i głębią, a separacja między wokalem, klawiszami i basem była znakomita – nawet przy poziomach głośności zbliżonych do koncertowych. Najbardziej zaskoczyło mnie poczucie rozmachu – Theta pozwoliły mojemu systemowi odtworzyć ten utwór z większą skalą, niż byłem do tej pory przyzwyczajony.
Wydany w 2017 roku debiutancki album Amber Mark – 3:33 am (16-bit/44,1 kHz FLAC, EMI / Tidal) został zainspirowany utraceniem matki, Mii Mark, cztery lata wcześniej. Każdy utwór odzwierciedla jeden z sześciu etapów żałoby. Otwierający album „Regret” to trzy minuty i 24 sekundy czystych emocji. Wokal Amber Mark jest świetnym testem dynamiki, skali i głębokiego basu, więc byłem ciekaw, jak poradzą sobie kable Theta.
Jej chrapliwy, altowy głos miał wyraźnie zdefiniowane centrum na szerokiej i wysokiej scenie dźwiękowej, wypełnionej pogłosem fortepianu Johna McDowella. Pogłos ten był najlepszym przykładem zdolności kabli Theta do przekazywania dźwięku w sposób przekonująco naturalny. Zachwyciła mnie również przestrzenność i delikatność brzmienia fletu Alexa Eptona, który rozbrzmiewał daleko po lewej stronie sceny, wysoko ponad wokalem.
Uwielbiam niezależnych artystów elektronicznych z jazzującymi wpływami, a Jacob Allen, pseudonim sceniczny Puma Blue, jest tego najlepszym przykładem. Puma Blue wydał swój pierwszy album, In Praise of Shadows (24/96 FLAC, Blue Flowers Music / Tidal), w 2021 roku, a każdy utwór jest magiczny. „Oil Slick” jest moim faworytem ze względu na grę Ellisa Dupuy na perkusji, zwłaszcza szybkość, z jaką gra na werblu i hi-hacie, które stanowią kotwicę całego utworu. Kable Theta zaprezentowały szybką perkusję ostro i bez wysiłku. Bas Camerona Dawsona miał definicję i uderzenie, ze znaczną separacją od delikatnego brzdąkania gitary Jacoba Allena. Niski poziom szumów własnych kabli głośnikowych Theta nadał gitarze bardziej znaczącej emocjonalnej obecności. Rozległa scena dźwiękowa pozwoliła każdemu instrumentowi mieć swoją chwilę w słońcu.
Ostatnim utworem, który przesłuchałem przy użyciu kabli Theta, był „Lisbon” londyńskiego artysty techno Moiré, pochodzący z Brainfeeder X (24/44,1 FLAC, Brainfeeder / Tidal). Wydana w 2018 roku dla upamiętnienia dziesiątej rocznicy istnienia wytwórni, kompilacja ta obejmuje wiele gatunków, takich jak alternatywne R&B, współczesny jazz i rap. „Lisbon” zaczyna się od syntetyzowanego talerza w lewym górnym rogu, z ciągłym „sykiem” w stylu radiowym dochodzącym z dołu na całej scenie dźwiękowej. To mój ulubiony utwór z tego albumu, ale ten syk może być przytłaczający, jeśli scena dźwiękowa nie ma wystarczającej głębi, aby stworzyć niezbędną przestrzeń i rozgraniczenie – ale to nie był problem z Thetami. Nie słyszałem szorstkości ani przenikliwości talerzy, a ścieżka była dobrze zorganizowana i szczegółowa, gdy zaczynała się linia basu. Kable Theta stworzyły wyjątkowo wysoką scenę dźwiękową, podobną do moich kabli referencyjnych, ale z większą szerokością i głębią, dając mi więcej zabawy na tym ruchliwym utworze.
Porównanie
Moje referencyjne kable głośnikowe, Kimber Kable Ascent Series 8TC, kosztowały 650 dolarów za parę o długości 2,5 metra. Przez długi czas byłem z nich w pełni zadowolony – aż do chwili, gdy usłyszałem „Porgy and Bess Suite (Live)” odtwarzane za pośrednictwem kabli Theta. W bezpośrednim zestawieniu środkowe pasmo w 8TC wydało mi się odrobinę ociężałe, a wysokie tony nieco przytłumione. Scena dźwiękowa, choć wciąż solidna, okazała się mniej przestrzenna – zarówno pod względem głębi, jak i szerokości – a średnica zyskała cieplejszy charakter. Po powrocie do Kimberów neutralność brzmieniowa Thet była już oczywista.
W utworze „Lisbon” Moiré delikatne syczenie o radiowym charakterze zabrzmiało przez Kimbery nieco zbyt ostro, zmuszając mnie do obniżenia poziomu głośności.
Co więcej, powrót do kabli głośnikowych Kimber zwiększył ziarnistość dźwięku i podniósł poziom szumów. Choć nie było to szczególnie uciążliwe, stało się wyraźnie zauważalne podczas odsłuchu „I Put a Spell on You” w wykonaniu Chantal Chamberland z albumu Temptation (2019, 16/44,1 FLAC, Evosound / Tidal), zwłaszcza w trakcie solówki na gitarze elektrycznej. Kimber 8TC dodały wokalowi Chamberland subtelnego ciepła w średnicy, a talerze perkusyjne straciły nieco swojej naturalnej wibracji. Tymczasem kable Theta oddały charakterystyczną, szorstką i zadymioną barwę jej głosu bez żadnych podkoloryzowań. Dzięki dodatkowej dawce ciepła, Kimber 8TC brzmiały mniej neutralnie. Choć wysokość sceny dźwiękowej w obu przypadkach była porównywalna, Theta zapewniały większą szerokość i głębię, co przekładało się na lepszą separację dźwięków i bardziej otwartą przestrzeń.
Przed odsłuchem Thet nigdy nie rozważałem inwestowania w kable głośnikowe więcej, niż zapłaciłem za moje Kimber 8TC. Teraz mój budżet wzrósł do 1300 dolarów. Nie licząc przewodów, mój referencyjny system kosztował 26 000 dolarów, co oznacza, że kable Theta stanowiłyby siedem procent jego wartości – proporcję, którą uważam za w pełni uzasadnioną.
Podsumowanie
Podczas odsłuchu kabli głośnikowych Theta od Shunyata Research każdy gatunek muzyczny brzmiał z przejrzystością i bezpośredniością, które przywodziły na myśl występy na żywo. Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak wyraźnie słyszalne i precyzyjnie zdefiniowane były subtelne, półgłosowe niuanse w nagraniach. Theta oferowały niezwykłą szczegółowość, klarowność i precyzję, a jednocześnie imponowały dynamiką. Miałem wrażenie, że zanurzam się głębiej w muzyce, nie czując się przytłoczony nadmiarem detali.
Gdy nadszedł moment pożegnania z tymi kablami, odczułem prawdziwy smutek. Theta to wybór dla tych, którzy oczekują bezkompromisowej jakości brzmienia, nie sięgając przy tym po drugi kredyt hipoteczny. Gorąco polecam je wszystkim wymagającym miłośnikom dźwięku.

