Test hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid Poweramplifier w SoundStage Australia

Recenzja hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid Poweramplifier
Autor i źródło recenzji: Edgar Kramer, SoundStage Australia, sierpień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
To, co najlepsze z obu światów… brzmi kusząco. Połączenie zalet i mocnych stron różnych filozofii, odmiennych punktów widzenia, może zaowocować czymś naprawdę wyjątkowym. Taka właśnie idea przyświecała powstaniu wzmacniacza mocy EVO 300 Hybrid, stworzonego przez uznanego specjalistę w dziedzinie elektroniki – firmę PrimaLuna. Inżynierowie tej marki zadali sobie pytanie: czy możliwe jest połączenie odmiennych koncepcji i technologii w jednym urządzeniu? Czy da się pogodzić bogactwo barw i naturalność brzmienia lamp próżniowych z mocą, kontrolą i dynamiką tranzystorowego układu? Czy taka fuzja może zaowocować stworzeniem naprawdę wyjątkowego wzmacniacza?
Lunarscape
Choć flagowa linia PrimaLuny – EvoLution – od pewnego czasu obejmuje produkty hybrydowe, w tym obecny wzmacniacz zintegrowany EVO 300 Hybrid, to model EVO 300 Hybrid Power Amplifier stanowi kolejne przekonujące wcielenie tej koncepcji. Firma posiada ogromne doświadczenie w projektowaniu urządzeń wykorzystujących zarówno lampy próżniowe, jak i układy tranzystorowe. Za projekty lampowe odpowiada uznany konstruktor Herman van den Dungen, natomiast za sekcję tranzystorową – partnerska współpraca z Floyd Design oraz cenionym inżynierem Janem de Grootem. Na przestrzeni lat PrimaLuna zdobyła uznanie na całym świecie, oferując elektronikę o wysokiej wydajności, precyzyjnym wykonaniu, solidnej konstrukcji i przy tym wciąż relatywnie przystępną cenowo. Połączenie tego bogatego doświadczenia w topologii hybrydowej było więc naturalnym, alternatywnym kierunkiem rozwoju. Bazując na premierze oryginalnego modelu z 2021 roku, pod koniec 2024 roku PrimaLuna zaprezentowała drugą generację EVO 300 Hybrid – z myślą o udoskonaleniu mocnych stron poprzednika poprzez nową architekturę układową, zaktualizowane komponenty i szereg innych ulepszeń.
Na papierze koncepcja hybrydyzacji, czyli połączenia dwóch różnych topologii układowych w jednej konstrukcji, może wydawać się... wyzwaniem pod względem uzyskania spójnego efektu brzmieniowego. Tymczasem wzmacniacz mocy EVO 300 Hybrid to projekt minimalistyczny, oparty na inżynierskiej elegancji i prostej, wysmakowanej estetyce.
Układ wzmacniacza opiera się na sześciu lampach PrimaLuna „Silver Label” 12AU7, które odpowiadają za stopień wejściowy/liniowy (w torze zastosowano również tranzystory JFET), oraz na „podwójnej parze” fabrycznie selekcjonowanych tranzystorów MOSFET w sekcji wyjściowej. EVO 300 oferuje moc 100 watów na kanał przy obciążeniu 8 omów i 150 watów na kanał przy 4 omach. W konfiguracji monoblokowej moc wzrasta do 220 watów przy 8 omach i 300 watów przy 4 omach.
Pod względem parametrów technicznych, wzmacniacz mocy EVO 300 Hybrid oferuje pasmo przenoszenia w zakresie od 10 Hz do 80 kHz (przy spadku ±3 dB), a całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD) utrzymują się poniżej 0,2% przy mocy 100 W dla obciążenia 8 Ω w trybie stereo oraz 0,2% przy 245 W dla 8 Ω w trybie monofonicznym. Stosunek sygnału do szumu (SNR) wynosi -105 dB (ważony filtrem A), a impedancja wejściowa to 32 kΩ (RCA) oraz 49 kΩ (XLR) w trybie stereo i odpowiednio 18 kΩ (RCA) i 50 kΩ (XLR) w trybie mono.
Panel tylny EVO 300 Hybrid skupia wszystkie elementy sterujące i złącza. Patrząc od lewej, znajdują się dwa przełączniki: wybór wejścia XLR/RCA oraz trybu pracy Stereo/Mono. Sekcja wejściowa obejmuje niezbalansowane gniazda RCA i zbalansowane XLR – z osobnym zestawem dla pracy w trybie mono. Dalej po prawej stronie umieszczono przełącznik wzmocnienia (Low/High) z opcjami 24 dB lub 30 dB – niezwykle przydatny przy dopasowywaniu poziomu sygnału z przedwzmacniacza. Na wyposażeniu znalazły się także solidne terminale głośnikowe z osłonami z tworzywa sztucznego, wyzwalacz 12V z przełącznikiem On/Off i gniazdami mini-jack In/Out oraz standardowe gniazdo zasilania IEC. Prosto, ale funkcjonalnie i z klasą.
Zespół projektowy PrimaLuny opracował solidny układ zasilania, co jednoznacznie świadczy o przywiązaniu marki do wydajności i niezawodności. Każda lampa i każdy kanał wzmacniacza otrzymały niezależne zasilanie wysokiego napięcia. W konstrukcji zastosowano również duże transformatory zasilające oraz rozbudowany bank kondensatorów – po sześć kondensatorów Rubycon 10 000 µF na kanał. Każdy stopień mocy został ponadto zabezpieczony zaawansowanymi układami ochronnymi, w tym podwójną ochroną przeciwprzepięciową („inrush protection”).
Oprócz wspomnianych wcześniej lamp Silver Label, na liście zastosowanych podzespołów wysokiej klasy znajdują się m.in. szwajcarskie kondensatory foliowe DuRoch, japońskie rezystory Takman oraz specjalnie projektowane, masywne płytki PCB o podwyższonej odporności mechanicznej, z grubą warstwą miedzi i właściwościami antyrezonansowymi. Wszystko wskazuje na to, że znaczna część budżetu konstrukcyjnego EVO 300 Hybrid została przeznaczona na jakość komponentów – a to bezpośrednio przekłada się zarówno na wysoką niezawodność, jak i na potencjalnie znakomite walory brzmieniowe.
Pod względem wzornictwa, EVO 300 Hybrid prezentuje się z pewną surową elegancją wynikającą z prostoty formy, jednak ręczne wykonanie i solidność konstrukcji budzą pełne zaufanie. Frontowy panel wykonano z litego, anodowanego aluminium (dostępnego w wersji czarnej lub srebrnej); zdobią go jedynie dwie niewielkie diody sygnalizacyjne oraz subtelne oznaczenia modelu i marki. Boczne ścianki obudowy wykonano z grubej, giętej blachy stalowej, malowanej w pięciu warstwach – z lewej strony umieszczono główny włącznik zasilania. Górna część obudowy mieści sześć lamp 12AU7, chronionych przez stylową, wygiętą osłonę z możliwością demontażu – zabezpieczenie zarówno funkcjonalne, jak i estetyczne.
Po przestawieniu włącznika zasilania, centralna dioda LED na panelu frontowym zaczyna świecić na czerwono – oznacza to, że wzmacniacz przechodzi przez fazę wstępnej inicjalizacji i autodiagnostyki. Po zakończeniu tych procedur i potwierdzeniu poprawnego działania wszystkich układów, dioda zmienia kolor na zielony – wzmacniacz jest gotowy do pracy.
"Tańczę w blasku księżyca; złapał mnie w swój reflektor" – Phil Lynott
Na wstępie warto to jasno powiedzieć: PrimaLuna zrealizowała swoje założenie zgodnie z obietnicą. EVO 300 rzeczywiście łączy zalety zarówno lampowej, jak i tranzystorowej amplifikacji w spójną, przekonującą całość.
Po włączeniu wzmacniacza i pozostawieniu go na krótkie rozgrzanie przy muzyce tła, przyszedł czas na pierwsze, krytyczne odsłuchy tego obiecującego urządzenia. I rzeczywiście – obietnica została spełniona. EVO 300 zaprezentował brzmienie dynamiczne i świetnie kontrolowane w zakresie basu (tak, to tranzystory), jednocześnie oferując otwartą, ciepłą i nasyconą barwowo średnicę oraz wysokie tony (czyli klasyczna lampa w najlepszym wydaniu).
Warto jednak podkreślić, że charakterystyka brzmieniowa EVO 300 to coś więcej niż tylko harmonijne połączenie dwóch technologii. Konstrukcja ta wnosi do odsłuchu szereg dodatkowych cech, które wykraczają poza utarte kategorie i zasługują na szczególną uwagę.
Aby ocenić sposób, w jaki wzmacniacz buduje scenę dźwiękową i odwzorowuje przestrzeń, zwykle sięgam po dobrze zrealizowane nagrania koncertowe, które znam na wylot. Pomijając te niestety zbyt często cytowane w recenzjach „audiofilskich” płyty, moimi stałymi punktami odniesienia są między innymi Living In Clip Ani DiFranco oraz Ten Songs From Live At Carnegie Hall Ryana Adamsa.
W utworze „Amazing Grace” DiFranco uzyskałem niesamowicie sugestywne wskazówki przestrzenne w każdej osi. Kaszlnięcia, okrzyki i ogólna żywiołowość publiczności zdawały się dochodzić spoza ścian mojego studia, potęgując iluzję uczestnictwa w prawdziwym koncercie. Głos DiFranco rozbrzmiewał i odbijał się od „ścian” w sposób zadziwiająco naturalny. Z kolei na bardziej energetycznych utworach, jak „Willing to Fight”, perkusja i gitara uderzały z impetem, nie zagłuszając jednak wyrazistych, ciętych wokali artystki. Podobnie w „I’m No Heroine” – napięcie emocjonalne utworu, podszyte autoironią, pulsowało w sposób ciągły, a EVO 300 nie tylko nie tłumił tej ekspresji, ale również nie zacierał przejrzystości ani wokali, ani instrumentów.
Jeśli chodzi o występ Ryana Adamsa, to jego żal i tęsknota w utworze „Sylvia Plath” zostały oddane z wyjątkową siłą wyrazu. EVO 300 zarejestrował fortepian i przepełniony bólem wokal Adamsa z niezwykłą subtelnością i autentycznością. Jak to możliwe w przypadku wzmacniacza? – można by zapytać. Cóż, z mojego doświadczenia wynika, że wybitny komponent – niezależnie, czy mówimy o elemencie toru elektronicznego czy akustycznego – wnosi do systemu zespół cech, które współbrzmią zarówno ze sobą, jak i z resztą zestawu. Kiedy to zadziała, urządzenie staje się czymś więcej niż tylko przekaźnikiem sygnału – zaczyna przekazywać intencje artysty i emocje zaklęte w muzyce. To nie jest coś, co da się zmierzyć. To coś, co się czuje. Przynajmniej ja tak mam – i jestem przekonany, że wielu z Was również.
EVO 300 Hybrid doskonale radzi sobie z oddaniem barwy dźwięku. W utworze „Deadweight on Velveteen” z jubileuszowej edycji Veneer José Gonzáleza słychać było prawdziwą siłę, masę i surowość brzmienia jego intensywnie szarpanych strun. Wzmacniacz z precyzją oddał zarówno metaliczne alikwoty, jak i naturalną „drewnianość” oraz pełnię brzmieniową akustycznej gitary.
Na płycie Transcendental – Daniil Trifonov plays Franz Liszt (Deutsche Grammophon) fortepian Trifonova wybrzmiewa z całym swoim bogactwem tonalnym, obejmującym pełne spektrum klawiatury – od lewego do prawego krańca. Subtelne i momentami gwałtowne uderzenia w klawisze ukazały zarówno delikatność, jak i energię gry mistrza, a tonalna precyzja EVO 300 Hybrid pozwoliła instrumentowi zabrzmieć naturalnie, z autentycznym kolorytem barwowym.
Tę samą prawdziwość brzmienia wzmacniacz zachował w przypadku finezyjnych aranżacji w utworze „Tea For Two” w wykonaniu Tsuyoshi Yamamoto Trio z albumu What A Wonderful World. Krótki fortepianowy wstęp prowadzi do subtelnych uderzeń i musnięć szczotek o werbel, które wybrzmiały z piękną detalicznością. W tle dało się nawet usłyszeć mikrodźwięki – podniesienie pedału fortepianu, a może młoteczka? W miarę rozwoju utworu dźwięki fortepianu pozostawały ostro zdefiniowane, szybkie i zwarte, a kontrabas prowadził linię z precyzją i głębią, nadając utworowi fundament i wyraz.
Waga brzmienia w zakresie średnicy oraz ścisła kontrola niższych rejestrów sprawiają, że EVO 300 Hybrid oferuje wyjątkowo satysfakcjonujące wrażenia przy odsłuchu muzyki rockowej. Wystarczy sięgnąć po coś z odpowiednim ciężarem gatunkowym – jak choćby „Passenger” z albumu White Pony grupy Deftones – by zrozumieć, o co chodzi. Potężna linia basu, potężna ściana gitar, miarowe uderzenia stopy i przebijający się przez miks werbel – wszystko to zostało oddane z solidnością i doskonałą separacją, bez śladu zamglenia czy zlania pasm.
Podsumowanie
Nie ma wątpliwości, co przyświecało inżynierom PrimaLuny podczas projektowania wzmacniacza mocy EVO 300 Hybrid: stworzenie urządzenia, które zdoła z powodzeniem połączyć i zintegrować zalety lampowej i tranzystorowej topologii. Biorąc pod uwagę zaprezentowane właściwości brzmieniowe, można śmiało stwierdzić, że cel został osiągnięty z pełną precyzją.
EVO 300 doskonale oddaje cenioną przez audiofilów sygnaturę dźwiękową technologii lampowej – zapoczątkowanej jeszcze na początku XX wieku przez amerykańskiego wynalazcę Lee de Foresta. To niejako „prawa półkula” wzmacniacza – odpowiadająca za romantyzm, bogactwo barw i emocjonalny przekaz. Uzupełnia ją „lewa półkula”, wywodząca się z solid-state’owej myśli technicznej lat 60., oferująca precyzję, kontrolę i analityczne spojrzenie na dźwięk.
Zespolenie tych dwóch światów zaowocowało brzmieniem o wyjątkowej klasie. Co więcej, biorąc pod uwagę relatywnie przystępną cenę, EVO 300 Hybrid Power Amplifier od PrimaLuny ma wszelkie predyspozycje, by wprowadzić hi-endowe doznania dźwiękowe w zasięg szerszego grona wymagających melomanów.


