Test hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid power amplifier w Hifi Plus

Recenzja hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid Poweramplifier
Autor i źródło recenzji: Ed Selley, hifi plus, grudzień 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Wśród miłośników hi-fi zdarza się usłyszeć zarzut – rzadko formułowany wprost – że ktoś ‘nie jest lampiarzem’. Niektórzy sądzą, że preferowanie wzmacniaczy tranzystorowych oznacza rezygnację z pewnego nieuchwytnego, głęboko analogowego uroku. Osobiście uważam takie podejście za dość uproszczone. Często z przyjemnością słucham urządzeń lampowych i niejednokrotnie zdarzało mi się pożądać ich brzmienia. Problem w tym, że preferowane przeze mnie konstrukcje lampowe – zwykle o prostszych układach i niższej mocy – nie współgrają najlepiej z moimi ulubionymi kolumnami, które nie należą do szczególnie efektywnych. Zanim wzmacniacz lampowy osiągnie potrzebny poziom mocy, zwykle zaczynam skłaniać się ku opcji tranzystorowej.
I właśnie w tę niszę – coś na kształt lampowego odpowiednika powieści Josepha Hellera – wpisuje się końcówka mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid. To hybrydowa konstrukcja o mocy 100 W, zaprojektowana z myślą o takich słuchaczach jak ja. Choć moje kolumny nie są specjalnie czułe, to nie należą też do kategorii „granitu na kołkach”, która wymaga zasilania z elektrowni. W EVO 300 moc uzyskano dzięki połączeniu lamp i tranzystorów, co pozwala aspirować do miana „najlepszego z obu światów”.
Srebrna seria – sekstet lamp
Na froncie nowej hybrydowej końcówki mocy znalazł się sekstet lamp 12AU7 z serii Silver Label od PrimaLuny. To ten sam układ, jaki zastosowano we wzmacniaczu zintegrowanym, a lampy odpowiadają tu za stopień wejściowy oraz sterujący. Co istotne, każda z nich ma własne zasilanie i osobny transformator, co przekłada się na precyzyjniejszą pracę i mniejsze zakłócenia.
Sekcja tranzystorowa, do której te lampy są podłączone, stanowi ulepszoną wersję układu znanego z modelu EVO 300 Hybrid Integrated Amplifier. Została zaprojektowana we współpracy z Floyd Design – zespołem konstruktorów i inżynierów mających swój udział również w innych projektach PrimaLuny. W tej końcówce mocy zastosowano połączenie tranzystorów typu J-FET, ręcznie dobieranych tranzystorów oraz podwójnych par MOSFET-ów na każdy kanał.
Tak skonfigurowana hybrydowa końcówka mocy oferuje solidne 100 watów przy obciążeniu 8 Ω, a przy 4 Ω moc wzrasta do 150 watów. Dla większości użytkowników będzie to więcej niż wystarczające, ale – w odróżnieniu od wersji zintegrowanej – EVO 300 Hybrid Power Amplifier daje możliwość pójścia o krok dalej. Można ją zmostkować i używać jako monobloku w parze z drugą taką samą końcówką, co pozwala uzyskać imponujące 220 watów przy 8 Ω i aż 300 watów przy 4 Ω – wartości w pełni wystarczające dla niemal każdego zestawu, poza najbardziej prądożernymi konstrukcjami.
Sekcja wzmacniająca oferuje zarówno wejścia RCA, jak i XLR, z możliwością wyboru trybu wzmocnienia: wysokiego lub niskiego. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać dziwne, ponieważ dedykowany przedwzmacniacz EVO 300 Tube Preamplifier wyposażony jest wyłącznie w wyjścia RCA (choć model EVO 400 oferuje już wyjścia XLR). W rzeczywistości jednak decyzja PrimaLuny jest w pełni uzasadniona – wiele nowoczesnych źródeł pełni dziś funkcję przedwzmacniacza, a spora część użytkowników EVO 300 Hybrid Power Amplifier może chcieć sparować go z przedwzmacniaczami innych marek. Uniwersalne wejścia zapewniają więc szeroką kompatybilność i swobodę wyboru.
Brytyjski dystrybutor Absolute Sounds dostarczył do testów zestaw składający się z końcówki mocy EVO 300 Hybrid Power Amplifier oraz przedwzmacniacza EVO 300 Tube Preamplifier (który wcześniej recenzowaliśmy wraz z czysto lampową, niehybrydową wersją końcówki EVO 300 w wydaniu nr 177). Na początku połączyłem je z posiadanymi na stałe kolumnami podstawkowymi Kudos Titan 505 – konstrukcją, która niekoniecznie jest idealnym partnerem dla bardziej klasycznych urządzeń PrimaLuny. Od pierwszych chwil jednak ten zestaw realizował główne założenie projektu: brzmienie miało wyraźny „lampowy” charakter, ale jednocześnie dostarczało odpowiedniego prądu, by napędzić wymagające 505-ki.
Uderzenie i pewność
W praktyce oznacza to, że heroicznie przesterowany gitarowy wstęp do Mambo Sun zespołu T. Rex [Fly Records] brzmi potężnie, brudno i energetyzująco, doskonale wprowadzając zmysłowy wokal Marca Bolana. Ten z kolei osadzony jest na tle perkusji, która oferuje uderzenie i pewność charakterystyczne dla dobrze zaprojektowanej sekcji tranzystorowej. To nie jest ten typ basu, który powoduje drżenie szyb, ale uderzenie stopy ma odpowiedni ciężar i energię – efekt, który można osiągnąć tylko wtedy, gdy kolumny Kudos są właściwie wysterowane.
Jeśli zażyczysz sobie jeszcze więcej masy i skali – jak w pełnym majestatu i mroku Songs of Silence Vince’a Clarke’a [Mute] – PrimaLuna wciąż potrafi dostarczyć odpowiednią siłę i rozmach elektronicznych brzmień. Jednocześnie górne pasmo ma niemal płynną, organiczną jakość, a scena dźwiękowa zyskuje trójwymiarowość, którą rzadko kiedy zapewniają wyłącznie tranzystorowe konstrukcje.
Pewnym zastrzeżeniem wobec tej harmonii cech brzmieniowych jest fakt, że spora jej część to zasługa zastosowanego przedwzmacniacza. W moim przypadku był to w pełni lampowy EVO 300 z oferty PrimaLuny, który sprawdził się znakomicie. Jednak gdy zastąpiłem go zestawem Chord Electronics Hugo M Scaler i TT2 – znakomitym, choć całkowicie „nielampowym” przedwzmacniaczem – zmienił się charakter brzmienia końcówki mocy. Urządzenie nadal zachowuje swój energetyczny i angażujący charakter. Z łatwością radzi sobie z energetycznym rockiem Pressure & Time grupy Rival Sons [Earache], oferując pewność i dynamikę, które łatwo polubić. Jednak w bardziej subtelnym repertuarze, jak Blue Heron Suite Sarah Jarosz [Rounder Records], znika nieco namacalność i słodycz dźwięku, które wcześniej były obecne.
I właśnie tak powinien zachowywać się dobry wzmacniacz mocy – jego własne cechy pozostają stabilne, choć brzmienie całości kształtowane jest przez charakter podłączonych urządzeń źródłowych i przedwzmacniacza.
Tranzystor z charakterem
Jeśli spojrzysz na PrimaLunę z innej perspektywy – jako na wzmacniacz tranzystorowy z wyjątkowym dodatkiem – jej urok objawia się na nowo. Owszem, część tej charakterystycznej, lampowej płynności znanej z czysto lampowych konstrukcji marki zostaje tutaj złagodzona, ale w zamian otrzymujemy urządzenie, które łączy łagodność i wyrozumiałość brzmienia z umiejętnością dostarczania prawdziwej muzycznej radości, kiedy tylko sytuacja tego wymaga. Wrażenie to potęguje imponująca szczegółowość, zwłaszcza wtedy, gdy końcówka jest sterowana bezpośrednio przez niezwykle analityczny duet urządzeń Chord.
Co istotne, EVO 300 Hybrid zachowuje zdolność do współpracy z kolumnami, które zazwyczaj nie są idealnym partnerem dla typowego, 100-watowego wzmacniacza tranzystorowego. Podczas testów PrimaLuna pracowała m.in. z Tannoyami Turnberry GR-OW – i brzmienie tej konfiguracji okazało się spójniejsze i bardziej muzykalne niż w przypadku połączenia tych samych kolumn z Cambridge Audio Edge A, również tranzystorową konstrukcją o mocy 100 watów. Momentami można wręcz odnieść wrażenie, że PrimaLuna nie zapomniała, jak wywoływać emocje charakterystyczne dla wzmacniaczy lampowych – mimo że formalnie już lampowcem nie jest.
Kameleon
To właśnie ta „kameleonowa” natura sprawia, że końcówkę mocy EVO 300 Hybrid tak łatwo polubić. Moim zdaniem sprawdza się znacznie lepiej jako końcówka mocy niż w wersji zintegrowanej. W połączeniu z firmowymi przedwzmacniaczami oferuje autentyczne „najlepsze z obu światów” – prezentację nasyconą lampowym ciepłem i barwą, przy jednoczesnej mocy, jakiej nie oferuje większość klasycznych, czysto lampowych rozwiązań.
Poza tym zestawieniem EVO 300 Hybrid staje się charakterystycznym, ale w pełni kompetentnym urządzeniem, które – choć może mniej jednoznacznie „lampowe” w brzmieniu – wciąż oferuje prezentację wyraźnie odmienną od większości konstrukcji tranzystorowych. Co więcej, potrafi zgrać się z kolumnami, z którymi wiele tranzystorów ma problemy. Może nigdy nie zostanę klasycznym „lampiarzem”, ale doceniam inteligentne i przemyślane wykorzystanie technologii – a PrimaLuna EVO 300 Hybrid Power Amplifier jest właśnie takim rozwiązaniem.


