Test hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid Poweramplifier w The Absolute Sound

Recenzja hybrydowego wzmacniacza mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid Poweramplifier
Autor i źródło recenzji: Ed Selley, The Absolute Sound, lipiec 2025 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
Jedną z bardziej subtelnych uwag, jakie słyszałem wśród entuzjastów hi-fi, jest zarzut, że ktoś „nie jest fanem lamp”. Niektórzy uważają, że preferowanie tranzystorowego wzmocnienia oznacza rezygnację z pewnej nienazwanej, ale bardziej „analogowej” przyjemności. Osobiście uważam takie podejście za nieco uproszczone. Często z przyjemnością słucham urządzeń lampowych i zdarzało mi się marzyć o posiadaniu niektórych z nich. Zastrzeżenie jest jednak takie, że lampowe konstrukcje, które mnie interesują — zwykle o prostszej topologii i niższej mocy wyjściowej — nie współgrają dobrze z moimi ulubionymi kolumnami, ze względu na ich niezbyt wysoką skuteczność. Zanim wzmacniacz lampowy osiągnie wymaganą moc, zazwyczaj skłaniam się ku konstrukcjom tranzystorowym.
W tę lampowo-tranzystorową wersję powieści Josepha Hellera wpisuje się wzmacniacz mocy PrimaLuna EVO 300 Hybrid. Jego moc wyjściowa, sięgająca 100 watów, została zaprojektowana z myślą o takich użytkownikach jak ja. Choć moje kolumny nie należą do szczególnie czułych, to jednocześnie nie są też konstrukcjami w stylu „granitu napędzanego elektrownią”. Wzmacniacz łączy lampy z układami tranzystorowymi, starając się zaoferować to, co najlepsze z obu światów.
Srebrna szóstka
Na froncie nowego hybrydowego wzmacniacza mocy znajduje się sześć lamp 12AU7 z serii Silver Label marki PrimaLuna. To te same lampy, które zastosowano we wzmacniaczu zintegrowanym tej firmy – odpowiadają one za stopień wejściowy oraz sterujący urządzenia. Każda z nich zasilana jest z dedykowanego układu zasilającego i transformatora, co pozwala im pracować w optymalnych warunkach.
Sekcja tranzystorowa, do której dołączone są lampy, to udoskonalona wersja układu znanego z hybrydowego wzmacniacza zintegrowanego EVO 300. Została zaprojektowana we współpracy z Floyd Design – zespołem inżynierów i projektantów, którzy mieli udział również w tworzeniu innych urządzeń PrimaLuna. Sekcja mocy wykorzystuje tranzystory typu Junction FET, ręcznie dobierane tranzystory bipolarnie oraz po dwa MOSFET-y na kanał.
Tak skonfigurowany układ hybrydowy zapewnia wzmacniaczowi solidne 100 watów mocy przy obciążeniu 8 Ω, rosnące do 150 watów przy 4 Ω. Dla większości użytkowników będzie to w zupełności wystarczające, jednak – w odróżnieniu od wersji zintegrowanej – wzmacniacz mocy EVO 300 Hybrid oferuje możliwość pójścia o krok dalej. Można go zmostkować i używać jako monoblok w parze z drugim egzemplarzem tego samego modelu, uzyskując imponujące 220 watów przy 8 Ω oraz aż 300 watów przy 4 Ω. Taki zapas mocy powinien zaspokoić potrzeby niemal każdego systemu – może z wyjątkiem najbardziej prądożernych kolumn.
Sekcja wzmacniacza została wyposażona w wejścia RCA oraz XLR, z możliwością przełączania między trybem niskiego i wysokiego wzmocnienia. Na pierwszy rzut oka może to wydawać się nieco nieintuicyjne, biorąc pod uwagę, że odpowiadający mu przedwzmacniacz lampowy EVO 300 dysponuje wyłącznie wyjściami RCA (wyjścia XLR dostępne są dopiero w modelu EVO 400). W rzeczywistości to jednak dobrze przemyślane rozwiązanie ze strony PrimaLuna. Wiele nowoczesnych źródeł dźwięku pełni dziś funkcję przedwzmacniacza, dlatego istnieje duże prawdopodobieństwo, że EVO 300 Hybrid Power Amplifier będzie współpracował z komponentami innych marek – i właśnie dla zapewnienia uniwersalnej kompatybilności przewidziano wejścia XLR.
Wzornictwo bez zmian
Pod względem estetyki EVO 300 Hybrid Power Amplifier pozostaje wierny klasycznej linii wzorniczej PrimaLuna, co należy uznać za zaletę. Wykorzystanie wspólnych elementów obudowy pozwala firmie optymalizować koszty produkcji, oferując jednocześnie atrakcyjnie zaprojektowane i starannie wykończone urządzenie. Hybrydowa konstrukcja sprawia, że lamp jest tu nieco mniej, przez co charakterystyczna, zaokrąglona osłona lamp wydaje się delikatnie skrócona w porównaniu z bardziej tradycyjnymi modelami. Z kolei z tyłu urządzenia znajduje się wyraźnie zaznaczony moduł transformatorów, który w tym przypadku jest jednocześnie częścią samego wzmacniacza.
Wzmacniacz nadal dobrze komponuje się z w pełni lampowym przedwzmacniaczem PrimaLuna i nie będzie wyglądał obco nawet w towarzystwie urządzeń innych marek. Wewnątrz urządzenia przejście na częściowo tranzystorową topologię nie wpłynęło na charakterystycznie przejrzystą i logiczną strukturę konstrukcyjną – wciąż mamy do czynienia z wysokiej klasy podzespołami rozmieszczonymi z dbałością o przejrzystość układu. Przejście na układ hybrydowy nie zmniejszyło też masy – wzmacniacz nadal waży solidne 31 kilogramów (bez opakowania).
Brytyjski dystrybutor Absolute Sounds dostarczył do testów wzmacniacz mocy EVO 300 Hybrid w komplecie z przedwzmacniaczem lampowym EVO 300 (który wcześniej recenzowaliśmy w duecie z w pełni lampowym, niehybrydowym wzmacniaczem mocy EVO 300 – patrz numer 177). Na początku zestawiłem oba urządzenia z rezydującymi w systemie kolumnami podstawkowymi Kudos Titan 505 – modelem, który niekoniecznie jest idealnym partnerem dla bardziej klasycznych konstrukcji PrimaLuna.
Już od pierwszych chwil odsłuchu ta konfiguracja potwierdza założenia projektowe: oferuje brzmienie z wyczuwalnym „lampowym charakterem”, a jednocześnie zapewnia odpowiednią kontrolę prądową – niezbędną do właściwego wysterowania takich kolumn jak Titan 505.
Energia i precyzja
W praktyce oznacza to, że przesterowana do granic możliwości gitara z otwierającego utworu Mambo Sun zespołu T-Rex [Fly Records] brzmi potężnie i przyjemnie szorstko, tworząc doskonałe tło dla zmysłowego wokalu Marca Bolana. Głos wokalisty wspierany jest przez perkusję, której uderzenie i pewność mają zdecydowanie tranzystorowy charakter. Nie jest to bas, który sprawia, że drżą szyby, ale stopa perkusyjna ma wagę i energię – efekt możliwy tylko wtedy, gdy kolumny Kudos są odpowiednio napędzane.
Jeśli sięgnąć po materiał o większym ciężarze gatunkowym, jak mroczne i majestatyczne Songs of Silence Vince’a Clarke’a [Mute], PrimaLuna nadal potrafi oddać siłę i skalę tych elektronicznych pejzaży. Jednocześnie wysokie tony mają niemal płynną fakturę, a scena dźwiękowa zyskuje trójwymiarowość, którą rzadko oferują urządzenia o czysto tranzystorowej topologii.
Zastrzeżeniem do tej harmonijnej równowagi cech brzmieniowych jest fakt, że w dużej mierze odpowiada za nią zastosowany przedwzmacniacz. W moim systemie świetnie sprawdził się w pełni lampowy EVO 300 z oferty PrimaLuna. Jednak gdy zastąpiłem go zestawem Chord Electronics Hugo M Scaler i TT2 – znakomitym przedwzmacniaczem, choć całkowicie pozbawionym „lampowego charakteru” – brzmienie końcówki mocy uległo wyraźnej zmianie.
EVO 300 Hybrid Power Amplifier wciąż imponuje energetycznym, mocnym przekazem. Z pewnością i dynamiką radzi sobie z napędzającym rockiem zespołu Rival Sons w utworze Pressure & Time [Earache], co zdecydowanie może się podobać. Jednak bardziej subtelne nagrania, jak Blue Heron Suite Sarah Jarosz [Rounder Records], tracą nieco ze swojej namacalności i słodyczy. Tak właśnie powinien zachowywać się dobry wzmacniacz mocy – jego charakterystyka pozostaje spójna, choć sposób prezentacji zależy od tego, co dostarczają mu urządzenia towarzyszące.
Tranzystor z duszą lampy
Jeśli spojrzeć na PrimaLunę EVO 300 Hybrid Power Amplifier nie jak na klasyczny wzmacniacz lampowy, ale jako na konstrukcję tranzystorową z wyjątkowym „lampowym akcentem”, urządzenie zyskuje nowy urok. Choć część płynności i naturalnej miękkości typowej dla w pełni lampowych modeli tej marki ustępuje miejsca bardziej konturowemu brzmieniu, to w zamian otrzymujemy wzmacniacz, który potrafi połączyć muzykalność z wyraźną dawką dobrej zabawy – wtedy, gdy repertuar tego wymaga.
Dodatkowo urządzenie imponuje precyzją w wydobywaniu detali, co szczególnie dobrze słychać, gdy jest sterowane przez analityczne zestawienie Chord Hugo M Scaler i TT2.
Wzmacniacz zachowuje też zdolność współpracy z kolumnami, które zazwyczaj nie są idealnym partnerem dla 100-watowych konstrukcji tranzystorowych. W czasie testów bez problemu napędzał Tannoy Turnberry GR-OW – i robił to w sposób bardziej spójny i angażujący niż chociażby Cambridge Audio Edge A, również tranzystorowy wzmacniacz o podobnej mocy. Czasami wręcz można odnieść wrażenie, że PrimaLuna wciąż pamięta, jak poruszać emocje w sposób znany z konstrukcji lampowych – nawet jeśli formalnie już lampowym wzmacniaczem nie jest.
To właśnie ta „kameleonowa” natura sprawia, że EVO 300 Hybrid Power Amplifier jest tak łatwy do polubienia. Moim zdaniem sprawdza się lepiej jako końcówka mocy niż w roli wzmacniacza zintegrowanego. W połączeniu z firmowymi przedwzmacniaczami oferuje prawdziwe „najlepsze z obu światów” – prezentację nasyconą lampowym ciepłem i głębią, połączoną z wydajnością prądową, jakiej brakuje wielu klasycznym konstrukcjom lampowym.
Poza takim firmowym duetem EVO 300 Hybrid pozostaje urządzeniem o wyrazistym charakterze i wysokiej kompetencji. Choć bez lampowego przedwzmacniacza jego brzmienie jest nieco mniej „lampowe” w odbiorze, to nadal wyróżnia się na tle większości tranzystorowych konkurentów, oferując niepowtarzalny sposób prezentacji i zdolność do współpracy z kolumnami, które dla wielu innych wzmacniaczy mogłyby stanowić wyzwanie.
Być może nigdy nie zostanę „lampiarzem z przekonania”, ale potrafię docenić sprytne i przemyślane wykorzystanie technologii – a PrimaLuna EVO 300 Hybrid Power Amplifier z pewnością należy do takich właśnie przypadków.


